Powieści młodzieżowe zyskały sobie niestety złą reputację byle wypocin, w których musi się pojawić trójkąt miłosny i trochę banalnej, przewidywalnej akcji. Nie należy jednak z góry przekreślać utworów przeznaczonych dla grupy wiekowej określanej mianem "young adults", gdyż trafiają się w jej obrębie teksty naprawdę dobre. Jednym z nich jest debiutancka powieść Rae Carson – "Dziewczyna ognia i cierni", czyli pierwsza część trylogii "Ognia i cierni".
Raz na cztery pokolenia rodzi się wybraniec, a mianowicie osoba, w której ciele Bóg umieścił Boski Kamień. Trudno go jednak nazwać darem, bo razem z nim otrzymuje się do wykonania specjalne zadanie, tylko nie za bardzo wiadomo, na czym ono polega. Elisa dostała kamień, choć sama jest przekonana, że jej siostra bardziej by się do tego nadawała, a ktoś na górze najwyraźniej poplątał nitki ludzkiego przeznaczenia i wyszedł z tego niezły ambaras. W każdym razie teraz nie ma wyboru i musi sobie jakoś radzić. Co więcej, trafia do obcego kraju swojego świeżo poślubionego męża i nie tylko ma obowiązek poradzić sobie z nieprzychylnymi dworzanami, ale przede wszystkim wrogami. Elisa, jak każdy wybraniec, ma bowiem licznych antagonistów, a wszyscy w jej otoczeniu wiedzą o kamieniu oraz pisanym jej losie więcej niż ona sama. Czyżby kolejna owieczka prowadzona na rzeź? Spokojnie, tym razem nie będzie mdlejącej mimozy w silnych, męskich ramionach. A co będzie? Dowiecie się podczas lektury.
Jak już wspomniałam, powieść Rae Carson zdecydowanie wyróżnia się na tle innych publikacji przeznaczonych dla młodego czytelnika. Gdybym mogła coś dodać, uzupełniłabym tę bardzo dobrą prozę o kontekst religijno-filozoficzny. Jeśli już mówimy o przeznaczeniu, losie czy byciu wybranym do wykonania pewnej misji, to można było ten wątek pogłębić. Nie mówię o dodawaniu masy informacji, gdyż w końcu ma to być książka rozrywkowa, ale o dokładniejszym przyjrzeniu się pewnym, moim zdaniem istotnym z punktu widzenia opisywanych wydarzeń, aspektom dotyczącym tła religijnego i kulturowego. Pisarka o tym wspomina, choć uważam, że robi to dość pobieżnie. Jednakże nawet bez filozoficznej głębi czy wywodów natury religijnej odbiorca dostaje dobrą, przemyślaną, porządnie skonstruowaną powieść przygodową, zaś tajemnicza misja wymagająca spełnienia jest jedynie pretekstem do ukazania fabuły. Akcja toczy się wartko, a czytelnik razem z bohaterką przeżywa kolejne przygody i obserwuje jej fizyczną i psychiczną przemianę.
Z każdym kolejnym rozdziałem odbiorca nie tylko daje się wciągnąć w opisywaną historię, ale też, co ważniejsze, zaczyna coraz bardziej lubić Elisę. Główna postać z zahukanej i przestraszonej dziewczynki wyrasta na pewną siebie, dojrzałą kobietę oraz silną władczynię. I nie mam na myśli płytkiej przemiany rodem z bajek Disneya, a raczej trudną oraz wymagającą wysiłku drogę. Pozostali bohaterowie nie są może aż tak interesujący, ale potrafią zająć naszą uwagę przynajmniej przez ten krótki czas, który z nimi spędzamy.
Po dość powolnym początku akcja nabiera tempa i pędzi na łeb na szyję, przy czym kiedy już wydaje nam się, że wiemy, co się wydarzy, okazuje się, że pisarka śmieje się do nas zza kartek. Nie, nic nie wiemy, a nasza niby przewidywalna postać zaczyna robić coś nieoczekiwanego, więc najlepiej niczego się nie spodziewać. Dawno żadna historia mnie tak nie wciągnęła, a tę cechę uważam za jedną z najbardziej istotnych dla beletrystyki. "Dziewczyna ognia i cierni" to debiut pisarki, więc pozostaje tylko życzyć jej równie udanego rozwinięcia rozpoczętej opowieści, a czytelnikom jak najwięcej takich debiutów.
Dziękujemy wydawnictwu Albatros za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz