Dom Ziemi i Krwi, część II

2 minuty czytania

dom ziemi i krwi

Jeżeli po przeczytaniu mojej poprzedniej recenzji sięgnęliście po pierwszą część powieści „Księżycowe Miasto. Dom Ziemi i Krwi” amerykańskiej pisarki fantasy Sarah J. Maas, to zapewne również nie oparliście się pokusie, by przeczytać tom drugi. Jeśli jednak z jakiegoś powodu się wahacie lub jeszcze nie mieliście styczności z pierwszą książką nowego cyklu tej docenianej na świecie autorki, ten tekst jest po to, by was do tego powtórnie zachęcić.

Jak wspominałam uprzednio, cała powieść została – trochę sztucznie – rozdzielona przez polskiego wydawcę ze względu na swoją objętość. Na zakończenie tomu pierwszego otrzymaliśmy od Maas pewną wskazówkę w śledztwie, które prowadzi główna bohaterka Bryce oraz partnerujący jej anioł Hunt Athalar. Jeżeli lubicie kryminały i rozwiązywanie zagadek, to zdecydowanie w drugiej części „Domu Ziemi i Krwi” dostaniecie jeszcze więcej komplikacji w dochodzeniu oraz jeszcze więcej suspensu. Akcja w kolejnym tomie jest bowiem prowadzona sprawnie i wartko, książka wciąga, a zakończenie zaskakuje i… rodzi jeszcze więcej pytań o dalsze losy bohaterów.

Definitywnie nie jest to zakończenie zamknięte i otwiera nowe pola do pisarskiego popisu kreatywności w kolejnych częściach cyklu. Dowiadujemy się dużo o przeszłości naszych bohaterów głównych, jak i pobocznych, bowiem Maas rozwija równocześnie wątki kilku postaci. O ile nasza protagonistka Quinlan może miejscami irytować swoim zachowaniem, o tyle najciekawszą personą pozostaje Athalar, którego motywacje i działania stają się ze strony na stronę coraz bardziej czytelne, podczas gdy my poznajemy jego historię. Mnogość ras i gatunków, o której wspominałam w poprzedniej recenzji, przestaje nam już tak przeszkadzać, bowiem coraz więcej dowiadujemy się o świecie przedstawionym i jego realiach, trochę trudniej jest się już zgubić. Interesują nas losy nie tylko przywołanej uprzednio dwójki, ale też ich przyjaciół, na przykład syna Jesiennego Króla Ruhna czy zjawy ognia Lehabah, co w moim mniemaniu jest dużym plusem dla autorki.

W dalszym ciągu Maas nie stroni od dużej ilości wulgaryzmów, ale po pewnym czasie przestaje to tak bardzo razić. Dialogi okraszone są sporą dawką humoru, ironii i ciętych ripost, przez co historię czyta się z uśmiechem na twarzy. Pisarka na szczęście oszczędza nam przydługawych i nudnych opisów. W zasadzie cały tom drugi „Księżycowego Miasta. Domu Ziemi i Krwi” opisałabym jednym słowem powtórzonym po trzykroć: akcja, akcja, akcja. Wątek romantyczno-erotyczny schodzi na boczny tor, chociaż oczywiście pozostaje rozwijany, jak na powieść z gatunku young adult fantasy przystało. W końcu ile można mówić o mordowaniu i mrocznych tajemnicach. A „dzięki miłości wszystko jest możliwe”, cytując jedną z bohaterek powieści.

Osoby, którym obca była dotychczas twórczość pani Sarah J. Maas, zachęcam do sięgnięcia po tom pierwszy tej serii. Tym, którzy przeczytali już jedną część i zastanawiają się, czy chcą więcej, odpowiem – chcecie. Ta proza wciąga i przenosi nas do wykreowanego przez autorkę świata. Nie jest to w żaden sposób literatura nie wiadomo jak wysokich lotów, nie oszukujmy się, ale daje dobrą rozrywkę wśród bohaterów, których da się lubić i których historię śledzimy z wypiekami na twarzy. Myślę, że jest idealną odtrutką na nadchodzącą jesienną aurę. Do witaminy D oraz kubka kakao, które będziemy pić otuleni kocykiem, dołączcie „Księżycowe Miasto”. Mam nadzieję, że nie będziecie rozczarowani. Ja aktualnie pochłaniam już pozycje z serii „Dworu Cierni i Róż” tej samej twórczyni, co chyba najlepiej świadczy o tym, że bardzo spodobało mi się pierwsze spotkanie z jej pisaniem.

Dziękujemy wydawnictwu Grupa Wydawnicza Foksal za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
8
Ocena użytkowników
-- Średnia z 0 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...