Zazwyczaj z góry zakłada się, że terroryzm pochodzi z zewnątrz. Jest czynnikiem obcym próbującym pogwałcić nasz spokój. Piję tu głównie do amerykańskiego punktu widzenia przedstawionego w licznych mniej lub bardziej udanych filmach akcji. Jednakże co się dzieje, jeżeli owy element pochodzi z wewnątrz, o zgrozo, jest jednym z nas i nie chodzi mu o władzę, lecz ideologiczne przekonania. Taką konwencją zajął się Ian McDonald w "Domu Derwiszy", opublikowanej w Polsce wraz z inną jego powieścią – "Dni Cyberabadu" – jako jedna książka, za sprawą wydawnictwa MAG.
Akcja tytułu rozgrywa się w Turcji z niedalekiej przyszłości. Turcji, która nie tylko stała się członkiem Unii Europejskiej, ale silną gospodarką opartą w dużej mierze na zaawansowanej technologii. Głównym centrum wydarzeń jest Stambuł, Królowa Miast, której przeszłość i położenie geograficzne – miasto znajduje się jednocześnie na dwóch kontynentach – jest odwieczną przyczyną sporów ideologicznych, religijnych, kulturowych i narodowościowych. Wszystkie wydarzenia odbywają się w ciągu pięciu dni, począwszy od poniedziałku. Początek tygodnia ma ogromny wpływ na życie lokalnej społeczności spokojnej dzielnicy Eskiköy [czyt. Eskikaj], gdy w miejskim tramwaju dochodzi do zamachu bombowego, którego, o dziwo, jedyną ofiarą jest wyłącznie terrorystka. Natomiast tytułowy Dom Derwiszy to punkt łączący wszystkich sześciu bohaterów jako mieszkanie, miejsce pracy czy siedziba mistycznego bractwa. To pozornie postacie tak różne od siebie, że pozostawiwszy je w zamkniętym pomieszczeniu, zapewne nie znalazłyby wspólnych tematów do rozmów. Mijając się bezwiednie w powszedniej pogoni zwanej życiem, wymieniając ukradkiem spojrzenia, nie są świadomi, że decyzje podjęte przez najbliższe pięć dni stambulskich upałów diametralnie odmienią nie tylko losy ich samych.
Necdet Hasgüler [czyt. Nedżdet Hasgueler] to człowiek z przeszłością, nad jego powrotem na odpowiednią ścieżkę pieczę sprawuje brat, członek zakonu derwiszy. To on był naocznym świadkiem i niedoszłą ofiarą poniedziałkowego zamachu, a od pewnego czasu zaczęły odwiedzać go dżiny. Can Durukan [czyt. Dżan Durukan] ma wrodzoną wadę serca, zmuszającą go do noszenia w uchu tłumiącego dźwięki urządzenia, gdyż jakakolwiek większa wibracja mogłaby oznaczać jego zgon. Przez otoczenie uznawany jest za głuchego, co nie jest prawdą, a jedynym szerszym kontaktem chłopca ze światem jest transmutacyjny robot-zabawka, za pomocą której śledzi mieszkańców Eskiköy. Łączy go przyjaźń w dżentelmeńskim stylu z podstarzałym Grekiem, Georgiosem Ferentinou. Emerytowany ekonomista od lat prowadzi bezowocną egzystencję nękany przez duchy przeszłości, aż do chwili, gdy rządowy program walki z terroryzmem nie daje mu szansy na zwalczenie życiowej stagnacji. Mieszkanką tytułowego domu jest również Leyla Gültaşli [czyt. Lejla Gueltaszli], młoda absolwentka marketingu. Jej najgorszym koszmarem jest powrót na łono rodziny, gdzie czeka na nią przyszłość w kolorze pomidora. Zdeterminowana w takim stopniu, że jest gotowa na poszukiwania rodzinnej pamiątki, będącej finansowym zabezpieczeniem projektu, który może zmienić technologiczne losy ludzkości. W Domu Derwiszy znajduje się również galeria Ayşe Erkoç [czyt. Ajsze Erkocz]. Handlarka dewocjonaliami otrzymuje szansę na spełnienie zawodowego i finansowego sukcesu – odnalezienie zmelifikowanego, czyli człowieka pochowanego w słodkim, skrystalizowanym miodzie. Historyczna ciekawostka staje się podstawą, aby wkroczyć do drugiej rzeczywistości Królowej Miast – mistycznego Stambułu. A wszystko to, by pokazać, że kobieta również potrafi zapewnić byt rodzinie. Natomiast jej mąż, Adnan Sarioğlu [czyt. Adnan Sarioolu], to wirtuoz finansowy, prawdziwy samiec alfa, planujący ogromny przekręt giełdowy z paczką znajomych zwaną Ultralordami Wszechświata na cześć bajki z dzieciństwa. Zajmując się swoimi problemami, bohaterowie "Domu Derwiszy" nie są świadomi spektrum wpływu swoich poczynań i efektu jaki mają one na otoczenie.
Cechą charakterystyczną Iana McDonalda jest eklektyzm. Łączy ze sobą różne pierwiastki – religię z technologią, przeszłość z przyszłością czy stoicką starość z energiczną młodością. Podział treści pomiędzy dni z życia każdego bohatera pozwala czytelnikowi spojrzeć na wydarzenia z różnych stron, przez co nie jest to tylko suchy fakt, a pełnowymiarowe zdarzenie, wzbudzające własne przemyślenia. Autor lubi w trakcie głównych wątków nagle powrócić do przeszłości postaci, by nakreślić nieco ich pobudki oraz przyczyny działania. Niektórych odbiorców może to irytować, gdyż taki zabieg lekko zaburza całą akcję, jednak z drugiej strony zapewnia kompleksowe poznanie podmiotu.
Ponownie McDonald zwraca uwagę na ideologiczne dywagacje, spory społeczne i odmienność kulturową. Niestety, nie jest to już tak porywające jak w "Dniach Cyberabadu" czy "Rzece Bogów". Powiela on liczne wątki z poprzednich pozycji, przez co ma się wrażenie wtórności. Ponadto w dużej mierze jest to bardziej książka akcji niż próba tworzenia rozważań o tyglu narodów i związanych z nim problemach. Pisarz zbytnio zatracił się w efektownej części wątku terroryzmu, finansowych przekrętów czy poszukiwania legendarnego artefaktu, przez co książka traci na efektywności. Niemniej jednak wciąż da się odczuć tę charakterystyczną dla niego "zaczepkę" wobec czytelnika, by ten zaczął zastanawiać się nad daną sytuacją, choć już nie w takim stopniu co w poprzedniej powieści o Indiach.
Warto również wspomnieć o autorze tłumaczenia, Wojciechu M. Próchniewiczu, który, podobnie jak w "Dniach Cyberabadu", stworzył krótkie wprowadzenie do swoistego języka tureckiego wraz ze wskazówkami dotyczącymi wymowy, przez co już na wstępie przybliżył nieco czytelnikowi osmańskiego ducha. Niestety, zabrakło mi glosariusza z tureckimi pojęciami. Co prawda, niektóre powiedzonka czy historyczne fakty zostały wyjaśnione w przypisach, jednak pozostałe potraktowano po macoszemu, przez co dość często z ciekawości sam szukałem ich definicji w Internecie. Niemniej jednak zmusza to czytelnika do większego zainteresowania się historią i kulturą Turcji, by zrozumieć poszczególne dialogi.
"Dom Derwiszy", opublikowany w Polsce w znamienitej serii "Uczta Wyobraźni" nakładem wydawnictwa MAG, to fantastycznonaukowa powieść oscylująca wokół człowieka i jego poczynań jako jednostki oraz części składowej większej grupy. Chociaż czasami wątki zbytnio odbiegają od filozoficznego aspektu, tak charakterystycznego dla autora, i skupiają się na akcji, to wciąż odczuć można "powiew" znad "Rzeki Bogów", nieco już zatęchły, ale wciąż przynoszący lekkie orzeźwienie.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz