Diablo II: Pan Zniszczenia

9 minut czytania

diablo 2

"Teraz z południa nadciąga burza, a dłoń Pana Zniszczenia sięga, by zniweczyć dzieła Starożytnych. Przelewają się piekielne fale – gotowe, by zmiażdżyć brzegi śmiertelnego świata, potopić ludzi: winnych i niewinnych jednako."

- Wyciąg z proroctwa Ostatniego Dnia

Wiele razy brakowało mi słów, by móc nimi wyrazić to, co zobaczyłem. W milczeniu przechadzałem się po wyścielanych krwią kamieniach klasztoru, który Andariel zamieniła w swoje demoniczne siedliszcze. Szeroko otworzyłem oczy ze zdumienia, gdy w grobowcu Tal Rasha nie zastałem Baala, lecz potężnego przeciwnika, którego śmiercionośny oddech nie był ukojeniem od żaru pustyni, lecz nawet wtedy nie rzekłem ni słowa. Z kamiennym wyrazem twarzy słuchałem Caina, gdy zagrzewał mnie do walki z Mefistem, a następnie w samym Piekle z jego bratem Diablo. Gdy ten ostatni padł martwy wydałem z siebie okrzyk radości – pierwszy raz od wielu, wielu dni. Wracając przed oblicze Tyraela sądziłem, iż nadszedł kres walki, okrucieństwa i zniszczenia, jakie na nasz świat zesłali Piekielni Bracia. Archanioł przypomniał mi o czymś, co zdało się mi umknąć w ciągu ostatnich dni. Baal, Pan Zniszczenia, niegdyś uwięziony w ciele Tal Rasha, nadal jest na wolności. Gdy ja walczyłem z jego bratem, on budował nową armię, odzyskując pełnię sił. Tajemniczy portal miał mnie zabrać do ojczyzny barbarzyńców u samego podnóża świętej góry Arreat. Czy to się nigdy nie skończy? Nic nie mówiąc przekroczyłem portal.

diablo 2

"Lord of Destruction" to nazwa addonu do wielkiego hitu Blizzarda, jakim jest "Diablo II". Kwestia powstania dodatku nie ulegała wątpliwości, gdyż już pierwsza część gry została opatrzona rozszerzeniem. Uważnie śledząc historię nie sposób było zauważyć, iż liczba braci zabitych i żyjących trochę się nie zgadza, tak więc czas na ostateczną rozgrywkę z Baalem – Panem Zniszczenia.

Nie witano mnie tu jak bohatera. Wszyscy patrzyli na mnie jak na kolejnego głupca, któremu przyjdzie oddać życie w walce z zastępami wroga. Chyba najbardziej uderzył mnie lodowaty ton Nihlathaka. Jako ostatni żyjący członek starszyzny winien dostrzegać we mnie szansę na uwolnienie miasta od oblężenia. Harrogath żądało jednak dowodu mych umiejętności. Jeśli mieli mi zaufać, to wpierw musiałem na to zasłużyć. Niech i tak będzie.

W całą historię dodatku wprowadza nas filmik. Jego wykonanie nie pozostawia wątpliwości, iż mamy do czynienia z grą Blizzarda. Oto widzimy stolicę państwa barbarzyńców – Sescheron. Pod jego murami zjawia się sam Baal, który nic nie robi sobie z ostrego tonu obrońców. Ci ostatni wiedzą, iż Pan Zniszczenia zmierza na sam szczyt góry Arreat, gdzie spoczywa Kamień Świata. Będąc w jego posiadaniu zechce zniszczyć bariery dzielące światy i raz jeszcze zrealizować wizję swoich braci o prawdziwym piekle na ziemi. Zadanie wydaje się więc dość proste – dotrzeć na sam szczyt przed Baalem i posłać go na spotkanie z resztą rodzinki. Wpierw jednak powinniśmy "odkurzyć" naszego herosa lub heroinę, choć od samego początku zauważamy, że nie tylko menu jest inne, ale także ekran tworzenia postaci. Teraz panuje tam nieco większy ścisk, gdyż pojawiły się dwie nowe klasy do wyboru: druid oraz zabójczyni.

diablo2

Trzeba było zobaczyć ją w walce! Na dłoniach przyczepione ostrza, które dosłownie rozdzierały bestie na drobne kawałeczki. Jakby tego było mało otaczały ją jakieś dziwne urządzenia, które miotały a to ogniem, a to błyskawicami. Nim docierała do niektórych wrogów ci już dawno leżeli martwi. Nagle odwróciła się w moją stronę. Podeszła nieco bliżej, po czym stała już za moimi plecami. Nie wiem jakie to były czary, ale jej prędkość była imponująca.

Zacznijmy od zabójczyni, czyli członkini Zakonu Zabójczyń Magów – Viz-Jaq'taar. Jako jedyna posiadła umiejętność posługiwania się tak egzotyczną bronią, jak stalowe ostrza i szpony mocowane na rękach – skojarzenia z Wolverinem są jak najbardziej na miejscu. Klasa ta potrafi jednak doskonale walczyć wręcz, zaś każdy kolejny cios ostrzy może zostać dodatkowo wzmocniony. Podwójny atak często jest zabójczy, a gdy połączymy go z dużą szybkością ruchu i zawczasu przygotowanymi pułapkami otrzymamy postać, która w dotychczasowej kampanii powinna poradzić sobie bez większych problemów. Warto kilka słów poświęcić broni zabójczyni, która pozwala jej spokojnie stać z boku i obserwować agonię swoich wrogów. Chodzi oczywiście o pułapki – najróżniejszego rodzaju, od tych miotających ognistymi pociskami aż po potężne wyładowania elektryczne, które potrafią razić wielu wrogów jednocześnie. Ciekawostką jest też Mistrz Cienia – dzięki tej umiejętności tworzymy jakby klona swojej postaci, która walcząc korzystać będzie z dwóch umiejętności, których używa nasza postać, zaś jej mocniejsza wersja może używać wszystkich skillów zabójczyni – nawet tych, których nie posiada nasza postać.

Wilkołak? W obozowisku!? Sięgałem już po broń, gdy chwycił mnie za rękę Larzuk. Spojrzałem nań pytająco, lecz kowal pokiwał uspokajająco głową i nakazał mi czekać. W istocie chwilę później doszło do zaskakującej przemiany. Tam, gdzie przed chwilą stała bestia, znajdował się teraz mężczyzna w sile wieku, otoczony przez trzy wilki oraz jakąś eteryczną postać, która zdawała się dodawać nieznajomemu sił. Druid – tak go nazwał Larzuk.

diablo2

W ramach równouprawnienia, druga nowa postać to mężczyzna. Rozkazujący siłom żywiołów druid jest klasą postaci praktycznie dla każdego. Można nim grać podobnie jak czarodziejką, rzucając z odległości czary na wrogów, lub też w zwarciu, poddając się przemianie w wilkołaka bądź niedźwiedzia. Warto stworzyć dwóch druidów i sprawdzić obie ścieżki rozwoju. Na dodatek do pomocy dostajemy możliwość przywoływania zwierząt oraz duchów. Do tych pierwszych należą słabe, ale mobilne wilki, praktycznie bezużyteczne na dłuższą metę kruki oraz niedźwiedzie, które są w stanie skupić na sobie uwagę wroga i dać nam czas na przygotowanie się do walki. Duchy podnoszą liczbę pkt życia (dębowy mędrzec), zwiększają obrażenia w bezpośredniej walce (serce rosomaka) i odbijają obrażenia (duch kolców). Oddziałują także na naszą drużynę. Musimy jednak je chronić, gdyż w starciu z wrogiem giną bardzo szybko. Nasze życie i manę zregenerują przywołane winorośle.

Shenk gdzieś tam się czai. Proste z pozoru zadanie. Najgorsze są jednak te katapulty. Nagle z nieba atakuje cię pocisk pełen ognia, zimna czy błyskawic. Szczęściem te przeklęte machiny da się zniszczyć, lecz droga do nich jest dobrze broniona. Dość narzekania – Baal nie będzie na mnie czekać.

Diablo II: Pan Zniszczenia Diablo II: Pan Zniszczenia

Do wykonania dostaliśmy 6 zadań. Podobnie jak w "podstawce", tak i tutaj nie czekają na nas żadne skomplikowane łamigłówki ani pociąganie za dźwignie w odpowiedniej kolejności. Czeka nas walka, walka i jeszcze raz walka. Nagrody zasługują jednak na osobne omówienie. Pierwszą z nich jest obniżenie cen u Larzuka oraz możliwość wstawienia gniazda w jeden z posiadanych przedmiotów. Druga to zestaw run, które stanowią jedną z nowości dodatku. O nich jednak nieco później. Za trzecie zadanie otrzymamy zwój podnoszący na stale naszą odporność oraz rzadki przedmiot zależny od klasy, zaś uwolnienie Anyi skutkuje możliwością nazwania jednego z przedmiotów naszym imieniem, co jest jedynie smaczkiem w grze. W końcu czeka nas walka ze Starożytnymi, którzy nagrodzą nas sporą ilością punktów doświadczenia. Zaś ostatnie zadanie… nagroda na pewno was nie ominie, więc nie będę psuł niespodzianki.

Z początku wyglądał jak zwykły kamyk. Właściwie nie zwróciłbym na niego większej uwagi, gdyby nie dziwny symbol wyryty na jego powierzchni. Dowódca najemników w Harrogarth nazywał to runami i twierdził, iż ułożone w odpowiedniej kolejności są w stanie zakląć przedmiot, dodając mu ogromnej mocy.

Runy przebojem zdobyły rozgrywki na Battlenet. Działają podobnie jak kamienie szlachetne – można je umieszczać wyłącznie w przedmiotach z gniazdami. Każda runa pojedynczo posiada pewną moc, lecz połączone w formuły, zastosowane w odpowiednim rodzaju przedmiotu, wyzwalają swoją prawdziwą moc. Słowa runiczne, bo to o nich mowa, muszą być jednak ułożone poprawnie – pomyłka sprawia, iż nie jesteśmy w stanie odzyskać już zużytej runy. W sieci pojawiły się już odpowiednie formuły, więc gracze wyruszyli na poszukiwanie tych małych kamyków. Samemu także można tworzyć mocniejsze runy z tych słabszych, lecz te najpotężniejsze znajdziemy dopiero na poziomach trudności Koszmar oraz Piekło.

Duchy przodków miały mnie chronić przed niebezpieczeństwem. Jak niby mają to robić za pomocą tego kawałka kamienia pokrytego dziwnymi znakami? Nie chciałem jednak denerwować mieszkańców, więc wziąłem jeden ze sobą. Sam nie spodziewałem się, że wkrótce nie będę mógł się bez nich obejść.

Talizmany to kolejna nowość, jaką niesie ze sobą dodatek "Pan Zniszczenia". Każdy z nich posiada ustalone z góry właściwości, które działają wtedy, gdy trzymamy je w plecaku. Jednak zajmują miejsce w ekwipunku, tak więc mądrze wybieraj te, które chcesz nosić ze sobą. Najcenniejsza jest na pewno Pochodnia Piekielnego Ognia, która stanowi nagrodę za rozwikłanie zagadki trzech kluczy, jakie możemy zdobyć w czasie ponownego przechodzenia gry już z dodatkiem. Niestety pojawiają się one tylko w czasie gry na zamkniętym Battlenet.

Nowa zbroja jest dużo wygodniejsza od tej, którą dźwigałem na ramionach do tej pory. Mój najemnik także nie narzeka na nowy miecz. Coś dla mnie, coś dla niego – wszyscy są zadowoleni.

Jak na dodatek przystało, LoD dodaje do gry całą masę nowych przedmiotów. Diablo II pod tym względem zawsze było w ścisłej czołówce, ale teraz nowych przedmiotów jest naprawdę dużo. Wspomnieć tu należy o ich nowych rodzajach. Pierwsze to przedmioty zależne od klasy postaci. Pojawiają się hełmy tylko dla barbarzyńcy, łuki tylko dla amazonki czy szpony wyłącznie dla zabójczyni. Wiele nowych przedmiotów zostało obdarzone dodatkowymi cechami, dla przykładu dodając szansę na wyzwolenie novy mrozu w przypadku uderzenia. Także zestawy zostały ulepszone, zaś od teraz takie komplet awansuje wraz z naszą postacią. Wartość obrony zbroi może wzrosnąć o kilka punktów, podobnie jak siła ataku broni.

Przedmioty elitarne to kolejna grupa, którą wprowadza dodatek. Nie dorównują im żadne przedmioty z "Diablo II" – wliczając w to nawet te, które znajdywało się na wyższych poziomach trudności. Przedmioty eteryczne nie mogą być naprawiane, ale w zamian zostały obdarzone nieco lepszymi statystykami niż ich „zwykłe” odpowiedniki. Dodatkowo mogą z nich przecież korzystać najemnicy, którzy nie niszczą przedmiotów.

Tak – to nie pomyłka. Od tej pory możemy ubierać najemnika w niektóre przedmioty. Nic nie stoi na przeszkodzie, by ofiarować znaleziony łuk Łotrzycy z I aktu, czy też miecz i tarczę towarzyszowi z Kurast. Szkoda jedynie, że nie mogą korzystać z wszystkich zestawów – a to za sprawą wyłączenia butów, pasów, pierścieni i amuletów ze strefy wyposażenia.

Naprawianie ekwipunku w "Diablo II" było dosyć żmudne – Blizzard zauważył ten problem i wprowadził opcję „Napraw wszystko”. Jedno kliknięcie i nasz sprzęt znów jest gotowy do akcji. Dotyczy to jednak przedmiotów, z których korzystamy – te w plecaku nadal musimy naprawiać osobno.

Łupy okazały się sowitsze niż zakładałem. Kiedyś długo bym się zastanawiał nad tym, gdzie je wszystkie schować, jednak teraz dostałem na własność o wiele większą skrzynkę.

Diablo II: Pan Zniszczenia Diablo II: Pan Zniszczenia

Zmora Diablo II to skrzynka na przedmioty. Tyle ładnych broni trzeba się było pozbyć ze względu na ograniczoną ilość miejsca… Teraz skrzynka jest dwa razy większa, choć mogłaby mieć jeszcze więcej miejsca.

Przystanąłem na chwilę, by spojrzeć w górę. Ośnieżony szczyt wznosił się jeszcze wysoko przede mną, lecz trudno było mu odmówić swoistego piękna. Szkoda tylko, że mieszkają tu teraz demoniczne hordy Baala.

Grafika nie przeszła gruntownych zmian. Wprowadzono jednak dodatkową rozdzielczość (800x800), co nieco podniosło atrakcyjność tytułu, lecz z drugiej strony Diablo II nigdy nie mogło się pochwalić powalającą na kolana grafiką. Niemniej wymagania sprzętowe gry pozostały praktycznie bez zmian, co na pewno cieszy posiadaczy starszych komputerów.

Odwiedzane lokacje to prawdziwa rewolucja w serii. Nie widzieliśmy dotąd mroźnych jaskiń i zaśnieżonych wyżyn, które porasta nieliczna roślinność. Natykamy się na stare umocnienia i stanowiska bojowe armii Pana Zniszczenia. Tajemnicze czerwone portale odświeżą nam widoki znane z IV aktu, podobnie jak miejsce ostatecznej rozgrywki, czyli Komnata Kamienia Świata. Wszystkie te miejsca wykonano z dużą starannością i naprawdę cieszą oko w przerwach między kolejnymi potyczkami.

Lokacje nie pozostają puste. Nowe potwory prezentują się naprawdę ciekawie. Wśród nich natkniemy się na wielkie śnieżne małpy, którym blisko do wyobrażenia yeti, jak i atakujące nas swoją klątwą sukkuby. Z fascynacją patrzyłem także na małe impy, które potrafiły atakować nas ognistymi pociskami. W końcu moje ulubione Ożywione Ścierwa i Oprawcy Śmierci. Pierwsi zdają się przypominać zwykłe szkielety – zbyt powolne i słabe, by stanowić realne zagrożenie. Nic bardziej mylnego – nagle przyśpieszają i zadają nam ogromne obrażenia. Do tego trzeba je zabić nawet dwukrotnie, gdyż mają mają procentową szanse na ponowne powstanie. Oprawcy Śmierci atakują nas wyrastającymi z ziemi mackami, które potrafią nieźle zaleźć za skórę. Stawkę zamykają Gnijący Plugawiciele, którzy zarażają pobliskie potwory za pomocą pasożytów. Te żyją nawet po śmierci nosiciela, więc mamy tylko dwa machnięcia mieczem miast jednego.

Bębny zagrzewają sługi Baala do walki. W ich uszach nie ma teraz pewnie innej muzyki niż ta, która każe mi mordować z pełną bezwzględnością i ślepym posłuszeństwem.

Ścieżka dźwiękowa nie odbiega poziomem od tej, którą dane nam było poznać w samym Diablo II. Za jej powstanie odpowiada orkiestra symfoniczna słowackiego radia w Bratysławie. Zastrzeżenia należy mieć jednak do dźwięków w polskiej wersji językowej. Dubbing znacząco obniżył atrakcyjność tytułu, a to z winy beznadziejnego doboru aktorów, którzy nie potrafili wczuć się w swoje role. Kwestie wygłaszają słabym głosem człowieka, któremu wszystko jedno. „Giń” w wykonaniu druida wypowiedziano słabym głosem anemika, który właśnie się zastanawia, czy pacnąć muchę, która dopiero co usiadła mu na ręku. Zdecydowanie za tę wpadkę CD Projektowi należy się randka w towarzystwie sukkuba.

Nareszcie tylko ja i on. Jeden tylko wyszedł z tej walki żywy. Chyba więc wiecie już, kto zwyciężył…

Diablo II: Pan Zniszczenia Diablo II: Pan Zniszczenia

Jednoznaczna ocena Lord of Destruction jest dosyć prosta – dodatek ten tak wzbogacił znane na wskroś Diablo II, iż nie wyobrażam sobie walki z Piekielnymi Braćmi bez talizmanów, run i wszystkich tych nowych przedmiotów. Zwraca się także uwagę na lepszą rozdzielczość, szybszą naprawę przedmiotów, nową automapę, dodatkowe formuły w Kostce Horadrimów oraz oczywiście dwie nowe klasy postaci i dodatkowy akt przygody. Zgrzyt pozostaje w momencie, gdy chcemy się bawić z przyjaciółmi, którzy dodatku nie zainstalowali. Na siłę można by się doszukiwać wciąż marnego zaopatrzenia sklepów oraz wciąż za małej skrzynki, ale i tak warto było czekać. W końcu nie możemy pozwolić Baalowi, by tak długo żył w rozłące od swojej demonicznej rodzinki, prawda?

Diablo II: Pan Zniszczenia
Plusy
  • Dwie dodatkowe klasy postaci
  • Ogromna ilość nowych przedmiotów
  • Runy
  • Dodatkowy akt
Minusy
  • Wciąż szczątkowa fabuła
  • Brak możliwości gry przez sieć z osobami, które dodatku nie mają
  • Kiepskie zaopatrzenie sklepów
  • Fatalny polski dubbing
Ocena Game Exe
9
Ocena użytkowników
9 Średnia z 33 ocen
Twoja ocena

Komentarze

0
·
Jak można się było spodziewać recenzja rzeczowa, czytelna i dobra. Doskonała dla kogoś, kto nie bardzo wie czym jest Diablo i LoD jako taki (pokażcie mi kogoś takiego jeśli istnieje ;p ). Jedyna rzecz z którą się nie zgadzam, to zarzut marnego dubbingu. Oczywiście, taunty druida brzmią tak, jakby należał on kiedyś do chóru molestowanych ministrantów, aczkolwiek sama polska wersja językowa a także kwestie BN-ów są - przynajmniej w mej ocenie - dobre, a nawet bardzo dobre. O wiele lepsze niż miało to miejsce w Tormencie czy NwN2. Poza tym - profesjonalnie ;p
0
·
Swietna recenzja. Nic dodacv nic ujac

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...