Co wyjdzie z połączenia Conana i warsztatu oraz wrażliwości Jeffa Lemire'a? Barbarzyńca poobijany przez życie w czasach współczesnych.
Kanadyjski scenarzysta na początku "Berserkera uwolnionego" przenosi nas do bardzo pobieżnie nakreślonego świata spod znaku magii i miecza. Wielki wojownik i zarazem lokalny król powraca do domu, gdzie dowiaduje się o śmierci żony i córki z rąk złowrogiego czarownika. Niedługo potem ku swojemu zdumieniu trafia w zupełnie inne miejsce, przypominające współczesne nam miasta. W dojściu do siebie pomaga mu bezdomny, z którym zaczyna nawiązywać nić porozumienia.
Można pokusić się o stwierdzenie, że Lemire opowiada wariację na temat przygód Conana z Cymerii. Co prawda imię najsłynniejszego bohatera powieści Roberta E. Howarda nie pada ani razu, ale charakterystyka i strzępki informacji o przeszłości protagonisty jasno wskazują na wyraźne inspiracje klasycznym wizerunkiem barbarzyńskiego wojownika, którego Conan stał się synonimem. Ogólne założenie fabularne jest proste. Scenariusz opiera się na relacji dwóch pozornie zupełnie różnych mężczyzn, których łączy samotność i zagubienie w otaczającej rzeczywistości oraz tragiczne losy rodzinne.