Barry Trotter i końska kuracja

3 minuty czytania

okładka

Szał na Harry’ego Pottera bardzo długo trwał w najlepsze, a ulice większych i mniejszych miast całego świata stopniowo zaludniała armia potteromaniaków. Pojawiły się filmy, gry, gadżety, koszulki i wszelkie inne cuda, pozwalające na wyciągnięcie z czytelników jeszcze większej kwoty pieniędzy. Postanowił skorzystać na tym także Michael Gerber i napisał parodię. Parodię, która była słaba, mało zabawna i nieprzekonująca, a do tego jej czytanie naprawdę chwilami sprawiało fizyczny ból. Zwłaszcza polonistom, więc jeśli jakichś znacie i macie z nimi na pieńku, to wiecie, co robić. Chociaż nie ode mnie, bo ja rzecz jasna nigdy bym was do tego nie namówiła.

Książki J.K. Rowling mają ogromny potencjał parodystyczny, ale niestety nie został on wykorzystany. Autor wyśmiewa nadmuchaną, marketingową machinę, jaka wyrosła dookoła książek o młodym czarodzieju, a sam jednocześnie z niej korzysta dokładnie w ten sam sposób. Bo czy nie mógł opublikować swojej parodii za darmo w Internecie? Oczywiście tak, ale wtedy by nie zarobił. Hmmm, czy główna myśl dwóch pierwszych części tych książek nie sprowadzała się do tego, że literatura została zepchnięta na margines, a liczy się tylko zysk? Tak czy inaczej, autor uraczył nas częścią trzecią – "Barry Trotter i końska kuracja". Obiecał przy tym, że – jeśli się sprzeda – będzie ostatnią i na szczęście widocznie wystarczyło mu na chlebek, bo rzeczywiście jest to ostatni tom tego cyklu. Bardzo się cieszę, że nie pojawił się pomysł w rodzaju: a może napisać tyle samo, co Rowling…? Tego bym chyba nie zniosła.

Barry Trotter cierpi na juniorazję i jego żona Herbina postanawia poszukać pomocy u specjalisty. W tym celu zatrudnia w Hokpoku psychiatrę i zmusza swojego męża do rozpoczęcia leczenia. Nic dziwnego, chyba każda kobieta miałaby dość, gdyby ludzie uważali ją za pedofilkę, bo jej mąż wygląda na dziewięciolatka. Barry jest zatem regularnie poddawany hipnozie, ponieważ ma w swojej przeszłości odnaleźć przyczyny nagłego młodnienia. Trafiamy zatem do Hokpoku i poznajemy życie Barry’ego w czasach szkolnych.

Część trzecia jest na pewno lepsza niż poprzednie. Może dlatego, że przenosimy się do okresu zdobywania przez bohaterów edukacji i parę razy można się uśmiechnąć, chociaż na niekontrolowane wybuchy śmiechu raczej nie liczcie. Jest też sporo odniesień kulturowych i historycznych, znajdziemy tutaj chociażby: Hitlera, Stalina, starożytnych Greków i ich bogów, Beatlesów, a nawet Lovecrafta. Pomysł całkiem ciekawy, ale nagromadzenie wątków i pomysłów w niezbyt obszernej opowieści sprawia, że są one potraktowane po macoszemu. To trochę tak, jakby autor chciał się pochwalić tym, że sprawdził nazwę ulubionego zespołu muzycznego pani Rowling i nawet wspomniał o nim w swoim tekście, ale ma jeszcze długą listę aluzji do zawarcia, więc nie może sobie pozwolić na poświęcenie uwagi temu jednemu zagadnieniu. Przez to akcja jest chaotyczna i nieskładna, a czytelnik musi się bardzo skupić, żeby nie stracić wątku. Chyba nie najlepszy znak jak dla lektury mającej mieścić się w grupie lekkich, łatwych i przyjemnych. Szkoda. Jest jeszcze gorzej, kiedy Barry ze szkoły przenosi się do podziemi, bo wtedy książka bardzo rozczarowuje, chociaż zakończenie jest, trzeba przyznać, dość pomysłowe.

Gdybym miała podsumować całą tę serię, to powiedziałabym: słabo. Trzecia cześć jest nierówna i obok fragmentów naprawdę marnych, zbyt wydumanych i mało zabawnych, są całkiem ciekawe i dobre. Spodziewałam się jednak czegoś więcej po parodii tak znanej serii książek i to w wykonaniu człowieka specjalizującego się w tworzeniu tekstów humorystycznych oraz prześmiewczych. Większość żartów i sytuacji utrzymuje się na poziomie prymitywnego humoru, który do mnie w ogóle nie trafił. Częściej śmiałam się podczas lektury jednej części dzieła oryginalnego niż w trakcie czytania trzech tomów parodii, a to moim zdaniem nie wróży najlepiej.

Ocena Game Exe
4
Ocena użytkowników
-- Średnia z 0 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...