Atuty Zguby

3 minuty czytania

okładka, atuty zguby

Piąty tom "Kronik Amberu", zwanych również "Kronikami Corwina", pozostawiał według mnie sporo do życzenia. Chociaż jak zawsze przyklasnę Zelaznemu za niesamowicie ciekawy świat przedstawiony, tak uważam, że pod koniec zwyczajnie się nie postarał, pragnąc zamknąć cykl jak najszybciej. Mimo że samo zakończenie było satysfakcjonujące, pewien niesmak pozostał. Po siedmiu latach pojawiła się kontynuacja serii, "Atuty Zguby", otwierające drugi pięcioksiąg, znany również jako "Kroniki Merlina".

Od czasu sławnej opowieści nad Dworcami Chaosu, słuch po Corwinie zaginął. Tymczasem jego syn, Merlin, postanawia pójść w ślady ojca i spędza wiele lat na najbardziej popularnym Cieniu – Ziemi. Problem w tym, że ktoś rok w rok, dokładnie 30 kwietnia stara się go zabić. Tym razem jednak przegiął. Tajemniczy zamachowiec załatwił byłą dziewczynę naszego bohatera, czego Merlin nie może po prostu zostawić i organizuje śledztwo, które odkryje nowe rodzinne intrygi. W samym Amberze również nie dzieje się dobrze. Ktoś obrał sobie za cel członków rodziny królewskiej i pierwszą ofiarą został Caine.

Pierwsze pytanie, jakie nasuwa się zaraz po otwarciu książki, to jak sprawuje się nowy protagonista. Powiem szczerze, że przez cały drugi pięcioksiąg nie przestałem tęsknić za Corwinem jako głównym bohaterem serii. Od razu wyjaśnię – Merlin nie jest zły, ale nie jest swoim ojcem. Jako potomek zarówno Amberu, jak i Chaosu, dysponuje mocami z obu stron świata. Corwin polegał zwyczajnie na swoim sprycie oraz intuicji, podczas gdy jego syn ucieka się po prostu do użycia magii, a konkretniej – Znaku Logrusu. Jest to swego rodzaju "nakładka" na wzrok, dzięki której dostrzega rzeczy ukryte przed innymi. Pozwala mu również na przyzywanie z odległych zakątków Cienia różnorakich rzeczy, jakich w danym momencie potrzebuje. Tak więc w momentach zagrożenia, zamiast na własnych umiejętnościach, polega na tych swoistych "czarach".

Siedem lat od zakończenia "Dworców Chaosu" nie poszło na marne. Zelazny nie próżnował i to od razu widać gołym okiem. Styl pisarza nieco się wygładził i nie jest już tak toporny, jak w poprzednich częściach serii. Największy skok naprzód – pozbycie się tych cholernych opisów piekielnych rajdów. Nie oznacza to, że dalej wszystko jest na medal. Autor "Kronik Amberu" potrafi rozwodzić się nad elementami krajobrazu mijanych Cieni tak długo, że potrafiłem przez to na jakiś czas rzucić lekturę w kąt. Najbardziej męczy jedna z długich wypraw Merlina, podczas której dane nam będzie czytać pojedyncze zdania, często niepowiązane i porozrzucane bez składu oraz ładu. Przynajmniej znikły wszechobecne wielokropki, tak drażniące w "Kronikach Corwina".

Zelazny nie zawodzi natomiast na polu, na którym zawsze spisywał się najlepiej. Rodzinne intrygi znów stoją na najwyższym poziomie, a wręcz zataczają coraz większe kręgi, obejmując kolejne pokolenie Amberytów. Jak okładka, atuty zgubypamiętacie, ostatnio na tronie zostawiliśmy Randoma. Jest to niezły władca – ciepły, serdeczny, kompetentny... Ale nie jest Oberonem, którego pewnego rodzaju grubiańskości i poczucia absolutnej władzy zwyczajnie mi brakowało, bo niesamowicie napędzało to fabułę. Do gry wraca również adwokat i serdeczny przyjaciel Corwina, Bill Roth, a jego obecność wielce mnie ucieszyła. Prawdopodobnie jest to związane z dobrą kreacją postaci przez pisarza, w związku z czym mamy wrażenie obcowania z pełnokrwistymi bohaterami, a nie tylko jednowymiarowymi postaciami na papierze.

Podsumowując, "Atuty Zguby" wracają na dobry tor po słabych "Dworcach Chaosu". Mimo że Merlin nie jest protagonistą tak idealnym, jak Corwin, to w sumie wciąż radzi sobie nieźle. Jako jego syn ma cechy podobne do ojca i przyznam, że książka jest najciekawsza wtedy, gdy z nich korzysta. Póki co nie dane nam będzie poznać drugiej rodziny naszego bohatera oraz ich siedziby w Chaosie, ale wszystko przed nami, nie ma co się spieszyć. Wydarzenia w tej książce są dobrym wstępem do wielowątkowej fabularnej intrygi, wręcz bardziej złożonej niż ta z "Kronik Corwina". Jeżeli podobał się wam poprzedni pięcioksiąg, nie macie co zwlekać, tylko sięgnijcie po tę lekturę, a nie zawiedziecie się.

Ocena Game Exe
7
Ocena użytkowników
8.25 Średnia z 2 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...