American Horror Story: Freak Show

4 minuty czytania

american horror story, freak show

Nie da się ukryć, że "American Horror Story" stało się marką samą w sobie. Ciekawy scenariusz, dobrze dobrana, stała obsada, a także poruszanie różnorodnych problemów społecznych – wykluczenia, grzechu, zdrady czy odmienności. To zapewne tylko kilka aspektów, które przyczyniły się do popularności serialu grozy, w którym źródłem strachu nie są paranormalne zdarzenia czy fantastyczne postacie, choć obu nie brakuje w żadnym z sezonów ASH, lecz sam człowiek. "Wiara w nadnaturalne pochodzenie zła jest zbyteczna. Ludzie sami umieją się zdobyć na każdą niegodziwość" jak pisał Joseph Conrad. Tym samym z wielką niecierpliwością czekałem na premierę kolejnego, czwartego już, amerykańskiego horroru, tym razem w cyrkowym stylu, licząc na kolejną krwawą wizualną ucztę.

Ten sezon został osadzony w latach 50. XX wieku w mieście Jupiter, w stanie Floryda, gdzie toczy się beztroskie życie prowadzone przez amerykańską klasę średnią, aż do czasu zaburzenia tej idylli przez krwawe mordy dokonywane na mieszkańcach prowincji i przyjazdu cyrku dziwadeł. A trzeba wam wiedzieć, że wraz z nadejściem ery ruchomego obrazu w każdym domu, zwanym popularnie telewizją, nadszedł kres obwoźnej rozrywki. Walka o każdego widza i jego grosz stała się zacięta. Nie bawią ich już zwykłe sztuczki. Liczą na prawdziwe emocje, zwłaszcza te związane z odrazą, poczuciem dyskomfortu i chorą ciekawością, dlatego też nowoprzybyły cyrk dziwadeł sili się na coraz to bardziej udziwnione występy i makabryczne okazy, by otworzyć nie tylko usta widzów, ale także ich kieszenie. Jednak gdy następuje seria budzących grozę morderstw, to właśnie mieszkańcy cyrkowego obozowiska oskarżeni zostają o bestialstwo i skłonność do brutalności, utrudniając już wystarczająco ciężkie życie "wynaturzeń".

American Horror Story: Freak ShowAmerican Horror Story: Freak Show

Jeśli wolno uznać, że w historii orleańskich wiedźm krew liczyć można we wiadrach, to w tym sezonie twórcy przeszli samych siebie, oferując hektolitry czerwonej mazi, która pojawia się w każdym odcinku, przez co z czasem widz może przyzwyczaić się do tego widoku, a nawet czerpać z tego, mam nadzieję, że tylko niewielką, sadystyczną przyjemność. Gdyby sama obfitość posoki nie wzbudziła pewnego psychicznego dyskomfortu, to z pewnością powoduje to obecność najróżniejszych cyrkowych "okazów". Poczynając od klasycznych karłów i kobiety z brodą, poprzez człowieka-fokę, bliźniaki syjamskie, a kończąc na chłopcu-homarze czy hermafrodycie z trzema piersiami. Te i wiele innych wytworów natury wywołują pewną awersję i chęć odwrócenia wzroku, a jednocześnie niewytłumaczalną ciekawość i skłonność do ujrzenia więcej. Oglądając serial, od razu da się spostrzec, że twórcy czerpali inspiracje z bardzo dobrego filmu z lat 30. – "Dziwolągi", opowiadającego historię o cyrkowej trupie "wybryków natury".

Wir sind alle Freaks! Elsa Mars

Podobnie jak w poprzednich odsłonach ASH, również we "Freak Show" poruszane są pewne problemy aktualne także dziś. Chodzi mianowicie o kwestię odmienności w społeczeństwie i jednoczesną chęć przynależności do jakiejkolwiek grupy. Powierzchownie można stwierdzić, iż serial zwraca uwagę wyłącznie na wygląd fizyczny będący czynnikiem wykluczenia, bo to pierwsze, co rzuca się w oczy, patrząc na cyrkowe "eksponaty" i co bardzo podkreślił duet FalchukMurphy, nie wykorzystując w większości przypadków komputerów czy charakteryzacji, ale angażując do projektu osoby rzeczywiście dotknięte przez różnorodne niedorozwoje ciała. Jednak produkcja porusza również głębsze tematy – inwalidztwo, pozycję kobiet, orientację seksualną czy chorobliwe matkowanie.

American Horror Story: Freak Show

Obsada serialu częściowo została pozostawiona bez zmian, aczkolwiek znalazło się miejsce dla nowych, interesujących twarzy. Choć dla niektórych kreacje Jessici Lange we wszystkich odsłonach ASH wydają się na jedno kopyto, to mnie ta aktorka powtórnie rozpieszcza wspaniałą, silną oraz nieustępliwą heroiną. Jej Elsa Mars, właścicielka cyrku i będąca zarówno kochającą matką, jak i srogim ojcem dla całej trupy, to wyrazista postać, która ponownie kradnie jupitery pozostałej obsadzie. Jednak w tym sezonie ukazano godnego dla niej konkurenta. Finn Wittrock ("Zimowa Opowieść", "Noe: Wybrany przez Boga") w niesamowicie namacalny sposób przedstawił rozpieszczonego, egocentrycznego i maniakalnego dandysa Dandy’ego Motta, za co otrzymał nominację do nagrody Emmy. Jego piękna twarzyczka wraz z niepokojąco wyszczerzonym uśmiechem tworzyła przerażający widok, porównywalny do Christiana Bale’a w "American Psycho". Sarze Paulson przypadło zagrać bliźniaczki syjamskie – Bett i Dot. Choć była to postać ciekawa ze względu na realistyczny efekt posiadania przez aktorkę dwóch głów, to ostatecznie nie przebiła się ona pośród reszty trupy cyrkowców, grając raczej drugie skrzypce w porównaniu ze wspomnianą już dwójką. Warto wspomnieć także Angelę Bassett ("Zielona Latarnia", "Kontakt"), którą można było widzieć wcześniej w "ASH: Sabat". Stworzona przez nią Desiree Dupree to dumna kobieta, która mimo swojej odmienności fizycznej – hermafrodytyzm i potrójne piersi – posiada ogromną pewność siebie, ale również nie ujmuje to jej ponętności.

American Horror Story: Freak ShowAmerican Horror Story: Freak Show

Od razu widać, że Falchuk i Murphy powracają w chwale po dość nieudanym "ASH: Sabat". Ten sezon okazał się o wiele mroczniejszy, niż mogłem się spodziewać po cyrkowej scenerii, zapewniając zarówno ciarki na plecach, krwawe sceny w starym stylu i intrygującą, nie tylko fizycznie, plejadę postaci. Szczerze powiedziawszy, każdy odcinek trzymał w napięciu, zmuszając do nieodrywania wzroku od ekranu, czego nie można było powiedzieć o poprzedniej odsłonie. Mam jedynie nadzieję, że nadchodząca hotelowa wersja ASH nie będzie bazowała na ogranych motywach z tanich horrorów, ale zadziwi nas nietuzinkowym podejściem, do którego duet Falchuk – Murphy jest zdolny.

Ocena Game Exe
8.5
Ocena użytkowników
7.75 Średnia z 2 ocen
Twoja ocena

Komentarze

0
·
Podziwiam twórców za realizację tego pomysłu - w końcu część fizycznie przeobrażonych, kalekich bohaterów bazuje (przynajmniej w pewnym stopniu) na prawdziwych postaciach. Takim najbardziej znanym przykładem jest w pełni autentyczny Edward Mordrake, człowiek, który z tyłu głowy miał drugą twarz. Według jego relacji ta naśmiewała się z niego, gdy płakał i opowiadała mu przerażające rzeczy, gdy szedł spać. Ciekawa historia.

Jednak nie skończyłem "Freak Show". Dlaczego? Ten sezon jest zwyczajnie zbyt osobliwy. Nie potrafię dłużej oglądać na ekranie naprawdę odrażających bohaterów, którzy przecież są najważniejszym aspektem nowego sezonu. Fabuła też mnie nie porwała, nie było komu kibicować, a w przeciwieństwie do Lionela Jessica Lange mnie nużyła (choć oglądałem tylko połowę pierwszego sezonu, w którym grała bardzo podobną rolę niestabilnej i niezrównoważonej kobiety).
0
·
Ja wiem, że jestem niepoprawnym fanem Lange i jej silnych kreacji, ale właśnie takich bohaterek mi brakuje w filmach, więc jak już widzę jedną, to ją ubóstwiam. Jednak w kolejnym sezonie już jej nie będzie, ale za to pojawi się Lady Gaga - to dopiero będzie ciekawe.
Dla mnie również oglądanie serialu było trudne, w znaczeniu niekomfortowe. Nie dość że cierpię na coulrofobię, to jeszcze na achondroplazjofobię - a te wszystkie "czynniki" pojawiły się w serialu. Nie było lekko, ale ostatecznie przetrwałem, skupiając uwagę na wyobcowaniu postaci niż na ich fizyczności.
0
·
Często wracam do A.H.S. Sezony 1-4 oglądałem z 10 razy ze względu na rolę Lange. Jak dla mnie zagrała fantastycznie. Jej aktorstwo jestem w stanie chłonąć niczym gąbka wodę. Natomiast sezon 5 oglądałem głównie ze względu na ciekawą fabułę.

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...