Zombie SS

3 minuty czytania

zombie ss, dead snow

Filmy o zombie przechodzą od kilku lat prawdziwy renesans. Ba, czasem myślę nawet, że one nigdy się nie znudziły. Mam wrażenie, że jest to spowodowane tym, iż żywe trupy można wcisnąć w każdą konwencję bez wielkiego uszczerbku dla ich dalszego odbioru w mass mediach. Ta cienka linia zostanie jednak kiedyś przekroczona, tak jak w przypadku wampirów i "Zmierzchu", kiedy to krwiopijcy zostali obdarci z godności i trudno ją przywrócić. Być może na plus działa fakt, że co jakiś czas pojawia się całkiem dobra produkcja, traktująca nieumarłych poważnie (np. "The Walking Dead"). Chodliwym produktem są też naziści (o tych z księżyca z "Iron Sky" czy mistrzach karate z "Kung Fury" innym razem). Co więc powiecie o zombie-nazistach?

Grupa młodych ludzi ze Skandynawii wybiera się zimą w góry w celach rekreacyjnych. Miejscem docelowym jest chatka jednego z nich. Wśród znajomych panuje dobry humor, rzucane są suche żarty, a feromony gęsto unoszą się w powietrzu. Atmosfery nie psuje nawet pojawienie się dziwnego wędrowca, który opowiada niestworzone historie o złych mocach, nawiedzających te okolice. Nastrój poprawia się natychmiast, gdy Norwegowie znajdują szkatułkę z przedwojennymi monetami i biżuterią. Sielanka kończy się za to w momencie, gdy spod skutej lodem ziemi zaczynają wyłazić monstra, będące wskrzeszonymi niemieckimi żołnierzami z czasów II Wojny Światowej.

Jak nietrudno się domyślić, "Zombie SS" (znane również jako "Dead Snow") to w pewnym sensie pastisz klasycznych filmów gatunku. Nie jest to jednak typowy prześmiewca, udanie łącząc elementy grozy z komedią. Za ten pierwszy człon w dużej mierze odpowiada rewelacyjna charakteryzacja. Zombie wyglądają bardzo realistycznie – inni twórcy powinni brać przykład z tych kostiumów. Dodatkowo fakt, że nieumarli noszą nazistowskie uniformy, sprawia, iż zaczynamy traktować ich poważnie. Z pewnością należy też pochwalić doskonale przeszkolonych statystów, dokładnie poinstruowanych (ze zrozumieniem!), jak mają się poruszać oraz zachowywać.

zombie ss, dead snow zombie ss, dead snow

Jeżeli chodzi o części komediowe, to od razu muszę zastrzec, że nie spodobają się one każdemu widzowi – koniecznie trzeba lubić elementy gore, połączone z czarnym humorem. Na porządku dziennym są tu wypadające wnętrzności, jelita okręcające się wokół drzew albo takie, na których można zawisnąć nad przepaścią, ucinane kończyny czy wreszcie wszechobecna krew. Nie bierzcie mnie za jakiegoś zwyrodnialca, którego takie rzeczy cieszą – one po prostu w założeniu są nakręcone w przejaskrawiony sposób, aby śmieszyć... Ech, no dobra, jestem chorym dewiantem i bawiłem się rewelacyjnie – ale rękę dam sobie uciąć, że wielu z was podzieli moje poglądy!

Niestety, do garnuszka z miodem muszę dodać łyżkę dziegciu. Największym mankamentem produkcji jest powolne tempo rozwoju akcji. Zanim rozgorzeją regularne potyczki z zombie, szalone ucieczki i jeszcze bardziej emocjonujące pościgi, spokojnie (dosłownie!) mija połowa filmu. Choć seans uważam za udany, raz czy dwa zdarzyło mi się ziewnąć podczas tego początkowego okresu. Czasem twórcy chyba też nie za bardzo wiedzieli w niektórych scenach, czy chcą bardziej straszyć, czy śmieszyć. W związku z tym zdarza się, że poszczególne fragmenty są zwyczajnie nijakie.

zombie ss, dead snow

Jeśli mowa o grze aktorów, pochwaliłem już statystów, ale jak to wygląda z pierwszoplanowymi bohaterami? Zupełnie nieźle, ale też obyło się bez wielkich popisów. Czemu jednak się dziwić – mają przecież jedynie próbować przetrwać, a jeżeli się to nie uda, zwyczajnie widowiskowo umrzeć. Najlepszą postacią jest pułkownik Herzog (Ørjan Gamst), przywódca nazistowskich żywych trupów. Doskonale wcielił się w rolę bezwzględnego dowódcy, który przed śmiercią musiał być wyjątkowo paskudny, a gdy zmarł, stał się jeszcze gorszy – i nie mówimy tu tylko o wyglądzie.

Podsumowując, "Dead Snow" jest bardzo dobrym filmem, obarczonym niestety sporymi mankamentami. Powolny rozwój akcji jest największym z nich i mocno obniża ocenę produkcji. Wielkie brawa za charakteryzację i wspaniałe, realistyczne odwzorowanie żywych trupów. Niezdecydowane podejście do pastiszu wprowadza do seansu nijakość, jednakże to wciąż porządny kawał kina o zombie. Polecam go więc miłośnikom gatunku, a całą resztę raczej odeślę do kontynuacji, dopracowującej niedociągnięcia poprzedniczki.

Ocena Game Exe
6
Ocena użytkowników
6 Średnia z 1 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...