Moja pierwsza myśl po wzięciu książki do rąk? "Cholera, dlaczego to takie drogie?!" I nic dziwnego – za zaledwie 240-stronicowe wydanie będziemy musieli zapłacić aż 29 zł. Że to dużo, przekonać można się jeszcze przed zakupem, gdy spojrzymy na inne, wcale nie mniej ciekawe nowości. Owszem, "Zimne ostrze zdrady" ma ładną okładkę, klimatycznie dobraną czcionkę i wygląda na dopieszczoną pod każdym względem, ale czy to coś zmienia? Raczej niewiele. Podejrzewam, że gdybym nie był fanem opowieści ze Starego Świata, wybrałbym jakiś inny, bardziej atrakcyjny objętościowo tytuł i wcale się nie zdziwię, jeśli większość potencjalnych czytelników tak właśnie postąpi. Podobnie wygląda sytuacja z "Ambasadorem" Grahama McNeilla, ale o nim innym razem.
Ponarzekałem trochę na cenę, a tymczasem jest ona jedyną – choć niestety sporą – wadą całego wydania. Zarówno korekta, jak i tłumaczenie stoją na bardzo wysokim poziomie, a wiadomo, jak często są z tym problemy. W trakcie czytania nie zauważyłem żadnych brakujących przecinków, kropek, ogonków czy literówek, tak charakterystycznych dla pierwszych egzemplarzy. Widać, że wiele pracy włożono w przygotowanie i dopracowanie całej antologii, co naprawdę cieszy. Tym bardziej szkoda, że efekt końcowy psuje tak niewielka ilość stron. Za tę cenę oczekiwałbym jednak czegoś więcej, ale cóż... Może przy okazji kolejnej będę miał mniej powodów do narzekań.
"Zimne ostrze zdrady" to zbiór opowiadań ze świata Warhammera, który swą premierę na rynku angielskim miał już w 2006 roku. Całość trafia więc do nas ze sporym opóźnieniem (polska premiera: 15.08.2008), ale mimo to stanowi łakomy kąsek dla wszystkich miłośników fantasy. Na 240 stronach znajdziemy dziewięć opowiadań autorów takich jak Robert Allan, Richard Ford, Adam Troke czy wspomniany już we wstępie Graham McNeill. I mniejsza z nazwiskami – skupmy się od razu na samych opowiadaniach.
Faktem jest, że te znacznie się od siebie różnią, więc usatysfakcjonowani powinni być zarówno miłośnicy krwawych bitew, jak i czytelnicy preferujący opowieści nieco zagadkowe, kładące większy nacisk na intrygę, niż radosne machanie mieczem. Bądźmy jednak szczerzy: te 20-30 stron – bo tyle średnio przypada na jedno opowiadanie – to zdecydowanie za mało, by upchnąć tam coś bardziej ambitnego, więc większość historyjek jest krótka i nie zaskakuje rozbudowaną fabułą. Tym samym nie widzę większego sensu w przybliżaniu wam sylwetek postaci, których literacki żywot trwa często kilkanaście stron, a tym bardziej w streszczaniu fabuły każdej kolejnej opowieści. Ma to jednak swoje plusy – książeczka idealnie nadaje się na przerwę między wykładami lub dłuższą jazdę tramwajem. Może przesadzam nieco z tą całą prostotą, bo niektóre opowiadania zakończenia mają co najmniej zaskakujące, nierzadko przygnębiające, a i poznawanym przez nas postaciom daleko do ideału, co moim zdaniem doskonale oddaje klimat Warhammera. Plaga czerwonej ospy, najazd mrocznych elfów, skrytobójcze ataki, zdradziecka magia i wszechobecna śmierć – z tym wszystkim przyjdzie się zmierzyć upadłemu rycerzowi, elfiemu księciu, wyrachowanemu mordercy, ambitnemu giermkowi, pogryzionemu przez wampira kapłanowi i paru innym równie oryginalnym postaciom, a stawką będzie nie tylko ich życie, ale często życie bliskich im osób.
Jak już pisałem, opowiadania są stosunkowo krótkie, ale ciekawe, co nie zmienia faktu, że po przeczytaniu całości odczuwam pewien niedosyt. Niektóre z historii aż się proszą o szersze rozwinięcie, zaś bohaterowie o poświęcenie im kilku dodatkowych stron. Tak jak Angelika Fleischer, o której pisałem w recenzji "Honoru poległych", a która doczekała się kolejnych dwóch tomów z przygodami, tak kapłan Sigmara Victor Guttman czy najemnik Brunner z pewnością mogliby przyciągnąć uwagę czytelnika na dłużej. Dobrze świadczy to o autorach tych konkretnych opowiadań, bo sprawia, że zaczynamy widzieć (na tyle, na ile pozwala na to limit stron) w stworzonych przez nich bohaterach prawdziwych, żywych ludzi, często zagubionych, z problemami i próbujących jakoś odnaleźć się w świecie, który z każdym dniem coraz bardziej obraca się w chaos.
"Zimne ostrze zdrady" to z pewnością pozycja kontrowersyjna. Z jednej strony ładnie wydana, bez rażących błędów i z ciekawymi opowiadaniami, z drugiej jednak droga i dziwnie krótka. Nie wszystkie opowieści trzymają też jednakowy poziom, ale to zrozumiałe ze względu na zbiorowy charakter pracy. Gdyby nie cena, mógłbym ją z czystym sumieniem polecić każdemu miłośnikowi fantasy, a tak znajdzie się przynajmniej kilka innych tytułów, po które warto sięgnąć i które zapewnią nam więcej, niż te parę godzin lektury. Decyzja należy do was, ja swoją już podjąłem i bynajmniej nie żałuję. "Zimne ostrze zdrady" wędruje na półkę, obok innych książek z uniwersum Warhammera, a ja zabieram się za kolejny tytuł, którego recenzja już niebawem.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz