Przygody Beniamina Ashwooda towarzyszą mi już od jakiegoś czasu i całkiem dobrze się przy nich bawię. Tempo akcji, które rzadko kiedy pozwala na nudę, ciekawe, umiejące zaskoczyć postacie i sensownie zbudowany świat. A teraz znów możemy się zagłębić w kolejną, trzecią już część serii, ochrzczoną podtytułem "Wrogie terytorium".
Ben i Amelia po prostu nie mogą złapać chwili oddechu. Bitwa o Północną Bramę rozwiązała tylko część z ciążących im na głowie problemów, zostawiając przy tym wiele pytań bez odpowiedzi i mnożąc nowe. Zamknięcie Szczeliny wywołało sporo zmian, a ich zakres nie jest do końca jasny. Jedynym miejscem, gdzie mogą liczyć na uzyskanie potrzebnej wiedzy, jest Irrefort, jedno z głównych miast Koalicji i kwatera starożytnego Zakonu Purpuratów. Od tej lokacji dzielą ich jednak miesiące pieszej podróży, bez pieniędzy i z niewielkimi zapasami, w obliczu ciągłego ryzyka ataku ze strony łowców Sanktuarium albo demonów. Co może pójść nie tak?
Świat serii zyskuje na dalszej rozbudowie. Znane obszary szybko porzuca się na rzecz kolejnych, dotąd nieukazanych lokacji. Spory udział w tym mają też miejsca tajemne, o których większość tamtejszych mieszkańców nie ma najbledszego pojęcia. Ostatnie wydarzenia też odciskają coraz wyraźniejsze piętno, przez co mijane tereny rzadko kiedy są tak naprawdę bezpieczne. Ponadto całość uzyskuje też dodatkową głębię. Dzięki kolejnym opowieściom poznajemy nie tylko ostatnią historię różnych miejsc czy ich pozycji w świecie, ale też można dowiedzieć się więcej na temat różnych tajemnic tego uniwersum. Takie rozszerzenie wnosi ciekawe rozwinięcia do fabuły.
Co do postaci, nie spotyka nas tutaj rozczarowanie. Dotychczas poznani bohaterowie trzymają fason, choć niektórym mogłoby się przydać więcej czasu antenowego. Nowych może nie ma tylu, by się w nich pogubić, ale są na tyle dobrze skonstruowani i przedstawieni, by wzbudzić zainteresowanie czytelnika. Mają różne, szczególnie niebezpieczne i mroczne tajemnice. Dodaje im to realizmu, zwłaszcza że niejednokrotnie są doświadczeni przez życie. Nie od razu ujawniają też wszystkie swoje sekrety, tak więc ich dalsze poznawanie podtrzymuje ciekawość.
Motywy i mechanika wydarzeń nie uległy wielkiej zmianie. Opowiadana historia znacznie rozszerza pewne poznane już wcześniej aspekty. Narastające nad światem zagrożenie wymusza potrzebę działania i daje okazję na odkrycie, jak niegdyś radzono sobie z takimi niebezpieczeństwami. Dostarcza to materiału, który czasem potwierdza, a czasem podważa poglądy, którymi rządzi się to społeczeństwo. Dalsze nauki magiczne zaś często pozwalają na zgłębianie naturalnej strony tego świata, co pozwala poszerzać wiedzę dotyczącą naszej rzeczywistości.
Ilustracje Leszka Woźniaka zdobiące książkę kontynuują styl stosowany w poprzednich częściach. Ukazane na nich sceny dobrze oddają mroczny klimat, a postacie zyskują nutę tajemnicy, w czym pomaga pewien brak wyrazistości w ich oddaniu.
Od czasu gdy po raz pierwszy wziąłem się za tę serię towarzyszy mi jedno, proste wrażenie: wgryzienie się w kolejne kartki książki początkowo może nie być proste, jednak jak już się to zrobi, to nim człowiek się obejrzy, jest już kilkadziesiąt stron naprzód. Lektura wymaga zatem pewnego samozaparcia, ale gdy już się do niej przekona, to oferuje bogaty, dobrze skonstruowany świat, interesujące, realnie skonstruowane postaci i pouczającą przygodę. Przekład na nasz język korzysta czasem ze zwrotów, które mogą wywołać uniesienia brwi, ale nie stanowi to poważnego problemu. Dobrze się bawiłem i mogę spokojnie polecić "Wrogie terytorium" innym.
Dziękujemy wydawnictwu Fabryka Słów za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz