Wład Drakula jest postacią, którą zna praktycznie każdy z nas, bez względu na to, czy interesuje się fantastyką, czy też nie. Jak dobrze jednak znamy człowieka, który przeszedł do historii jako najsłynniejszy z wampirów? Jeszcze kilka tygodni temu byłem laikiem na temat Drakuli, aż do czasu, gdy sięgnąłem po powieść Michaela Augustyna pt. "Wład Drakula", będącą odpowiedzią na moje wszystkie pytania, dotyczące życia hrabiego.
Po krótkiej przedmowie, z której dowiedziałem się, jak powinno się wymawiać nazwisko Gales i że książka jest oparta na wydarzeniach historycznych, zacząłem z wypiekami na twarzy czytać lekturę. Powieść przenosi nas do XV wieku, będącego jednym z najciekawszych okresów w dziejach Europy. Fabułę otwiera bohaterski atak najemnych wojsk Drakuli na Targoviste – stolicę Wołoszczyzny, gdzie Wład chce zostać wojewodą. Bez większego oporu udaje mu się przejąć miasto wraz z jego podległymi ziemiami, jednak radość przyszłego księcia wampirów nie trwa długo. Tuż po oblężeniu do dworu Drakuli przychodzi mężczyzna, który uprzedza go o zasadzce Turków. Wilk, bo tak się nazywa tajemniczy gość, proponuje również ucieczkę do Mołdawii, gdzie Stefan – kuzyn Włada – walczy o utrzymanie tronu. Tam poznaje Praszę, w której szybko się zakochuje. Wiąże z nią ogromne nadzieje przyszłego życia, planując także ponowne przejęcie Wołoszczyzny z rąk Turków, jako przyszły wojewoda.
Autor jednocześnie ukazuje losy Mohammeda – syna władcy Imperium Osmańskiego, przyszłego sułtana. Ten prowadzi z powodzeniem kolejne wojny z sąsiadującymi mu państwami, powiększając przy tym turecką ekspansję. Jemu również zależy na Wołoszczyźnie, gdyż wie, że Drakula pożąda tej krainy. Planuje obsadzić na tronie swojego bliskiego towarzysza Radu – brata Włada. Taki obrót wydarzeń sprawia, iż później wiele państw stanie w obliczu Dżihadu, który będzie miał wpływ na całą Europę.
Od samego początku książka wzbudziła we mnie duże zainteresowanie swoją tematyką, lecz pierwsze strony mogą zniechęcić do dalszego czytania. Weźmy za przykład choćby spotkanie Wilka i Drakuli. Już samo niezapowiedziane wparowanie nieznajomej osoby do pałacu wojewody wydaje się absurdalne, jednak wytłumaczenie całego zajścia "przeznaczeniem" i zaszłościami między ich ojcami jest po prostu naiwne. Augustyn na szczęście ruszył po rozum do głowy i w miarę rozwijania się fabuły, historia staje się ciekawsza. Poznajemy przy tym przeszłość Drakuli i jego prawdziwe motywy działania, dla których jest zdolny do najgorszych okrucieństw, takich jak wbijanie ludzi na pal, dzięki czemu zyskał sobie przydomek "Palownik", a w tureckich szeregach "Każiglu".
Fabuła to niewątpliwie atut dzieła Michaela Augustyna, jednak na tym zalety "Włada Drakuli" się nie kończą. Warto wspomnieć o bohaterach drugoplanowych, bez których ta książka nie mogłaby istnieć. Szczególnie spodobała mi się kreacja Wilka (przy okazji zapomniałem wspomnieć, że to Polak), którego postać – jak sam autor wspomniał w przedmowie – jest zmieszaniem faktów i fikcji literackiej. Jego nietuzinkowa osobowość i bycie prawą ręką Drakuli sprawia, że pochłaniałem kolejne kartki z jeszcze większą przyjemnością, a postacie Galesa i Krystiana, będącymi bojarami na usługach Włada, dopełniają całą historię. Oczywiście nie można zapomnieć o Mohammedzie, gdyż bez tej osoby powieść straciłaby na wartości. Autor świetnie ukazuje samotność sułtana, spowodowaną uzasadnioną nieufnością względem jego poddanych. Gdybym miał wymienić najgorszą osobę z grona bohaterów, to bez wahania wskazałbym Radu. Jest on mało ciekawą postacią, nie wyróżniającą się niczym specjalnym na tle innych.
Jak wiadomo, tworzenie powieści opartej na faktach historycznych jest trudną sztuką. Michael Augustyn zdecydował się jednak na taki zabieg, co z pewnością nie było dla niego łatwym zadaniem, bo nigdy się tego nie podejmował. Zresztą nie będę owijał w bawełnę – autor doskonale odwzorował średniowieczne realia. Wszelkie opisy oddają głębię i klimat mrocznej Europy.
Oczywiście w moich recenzjach nie może zabraknąć wnikliwej oraz obiektywnej krytyki. Generalnie wszystko jest napisane bardzo dobrze, aczkolwiek pojawiła się jedna rzecz, która mnie bardzo irytowała. W kilku miejscach, gdy już akcja nabierała tempa bądź miało dochodzić do ostrej jatki, autor często przenosił fabułę kilka miesięcy później, tłumacząc wcześniejsze wydarzenie w kilku zdaniach. Wymaga to jakiegokolwiek komentarza?
Powieść Michaela Augustyna jest idealnym dowodem na to, że nawet taki stary wyga w wampirzym towarzystwie, jak Drakula, potrafi przyciągnąć uwagę. Polecam szczególnie osobom, które nie miały jeszcze styczności z legendą, aczkolwiek inni również znajdą tutaj coś dla siebie. Ci ostatni od mojej dziewięciostopniowej oceny powinni odjąć jedno "oczko", ponieważ poczynania Drakuli w ogóle nie będą ich zaskakiwać.
Dziękujemy wydawnictwu Bellona za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Dodaj komentarz