Fragment książki

4 minuty czytania

Za drugimi drzwiami oddziału zakaźnego Eph założył lateksowe rękawiczki. Nalegałby, żeby Setrakian zrobił to samo, ale jedno spojrzenie na powykręcane palce starca sprawiło, że zaczął się zastanawiać, czy w ogóle byłoby to możliwe. Weszli do Jima Kenta, jedynego pacjenta na pustym oddziale. Jim spał teraz, wciąż w codziennym ubraniu, a kable podłączone do piersi i dłoni wiodły do aparatury, której odczyty milczały. Pielęgniarka dyżurna wyjaśniła im, że wskaźniki były bardzo niskie i wszystkie automatyczne alarmy — dotyczące zaburzeń pulsu, ciśnienia krwi, oddechu czy poziomu tlenu — trzeba było wyciszyć, ponieważ bez przerwy się włączały. Eph wszedł przez zasłony z przezroczystego plastiku i poczuł, jak Setrakian za jego plecami się spina. Gdy podeszli bliżej, wskaźniki Kenta na ekranach wzrosły, co było bardzo nietypowe.

— Reaguje jak tamten robak w naczyniu — powiedział Setrakian. — Wyczuł bliskość krwi.

— Niemożliwe — odparł Eph.

Podszedł jeszcze bliżej. Wskaźniki i aktywność mózgu Jima znów wzrosły.

— Jim — odezwał się do niego Eph.

Twarz mężczyzny była rozluźniona snem, ciemna skóra nabrała brudnoszarego odcienia. Eph widział gałki oczne poruszające się szybko pod powiekami, jakby w maniakalnej fazie REM. Setrakian odsunął ostatnią warstwę przezroczystych zasłon końcem laski ze srebrnym łbem wilka.

— Nie należy podchodzić zbyt blisko — ostrzegł. — On się zmienia. — Setrakian sięgnął do kieszeni kurtki. — Pańskie lusterko. Proszę je wyjąć.

Eph wyjął z wewnętrznej kieszeni marynarki lusterko w srebrnej ramce, o wielkości siedem na dziesięć centymetrów. Był to jeden z wielu przedmiotów, które starszy pan zabrał ze swojej piwnicznej zbrojowni, przygotowując się do walki z wampirami.

— Widzi pan w nim siebie?

Eph zerknął na swoje odbicie w lusterku.

— Jasne.

— Proszę użyć go, żeby spojrzeć na mnie.

Eph ustawił je pod takim kątem, by widzieć twarz profesora.

— W porządku.

— Wampiry nie mają odbicia — zauważyła Nora.

— To nie do końca tak — odparł Setrakian. — A teraz proszę ostrożnie spojrzeć na jego twarz.

Ponieważ lusterko było małe, Eph musiał zbliżyć się o krok do łóżka. Wyciągnął rękę i przekręcił lusterko nad głową Jima. Początkowo nie mógł uchwycić odbicia. Obraz wyglądał tak, jakby dłoń Jima szybko drżała. Jednak tło — poduszka i rama łóżka — pozostawały nieruchome.

Twarz Jima była rozmazana. Wyglądało to tak, jakby jego głowa wibrowała z ogromną prędkością, tak że rysy twarzy były nie do rozpoznania.

Szybko cofnął rękę.

— Srebrna powłoka — powiedział Setrakian i postukał w swoje lusterko. — Ona jest najważniejsza. Dzisiejsze lusterka, produkowane masowo, mają chromowaną powłokę, więc niczego nie pokażą. Ale zwierciadło o srebrnej powłoce zawsze powie prawdę.

Eph spojrzał w lusterko. Jego odbicie było zupełnie normalne. Poza tym, że dłoń mu lekko drżała.

Jeszcze raz ustawił lusterko nad twarzą Jima Kenta, starając się trzymać je nieruchomo — i znów zobaczył rozmazany obraz zamiast odbicia. Jakby ciałem jego kolegi wstrząsały wściekłe spazmy. Lecz kiedy patrzył na niego nie poprzez taflę zwierciadła, widział go leżącego spokojnie i nieruchomo.

Eph podał lusterko Norze, która podzielała jego zdumienie i strach.

— Czyli to znaczy… że on zmienia się w to coś… jak Redfern.

— Od chwili zarażenia mogą zakończyć proces transformacji i przejść do czynnego karmienia już po upływie jednej doby — wyjaśnił Setrakian. — Pełna przemiana zajmuje siedem nocy, przez ten czas choroba pochłania ciało i zmienia jego wygląd, podporządkowując je nowemu stanowi pasożytniczemu. Potem po około trzydziestu nocach osiągają pełną dojrzałość.

— Pełną dojrzałość? — powtórzyła Nora.

— Módlcie się, żebyśmy nie ujrzeli tej fazy — odparł Setrakian. Wskazał na Jima. — Poprzez tętnice szyjne człowieka stwory te najszybciej mogą dostać się do krwi, choć tętnica udowa także jest dobrym miejscem.

Przecięcie na szyi było tak równe, że stało się niewidoczne.

— Dlaczego interesuje je krew? — zapytał Eph.

— Jest bogata w tlen, żelazo i wiele innych składników odżywczych.

— Tlen? — spytała Nora.

Setrakian przytaknął.

— Ciała gospodarzy ulegają przemianie. Polega ona między innymi na tym, że układ krążenia i trawienny łączą się w jeden. Podobnie jak u owadów. W ich własnej krwi, czy też substancji, która ją przypomina, brakuje żelaza i tlenu, które nadają czerwone zabarwienie ludzkiej krwi. Płyn krążący w ich żyłach jest biały.

— A narządy…? U Redferna wyglądały tak, jakby zostały zaatakowane przez nowotwór — zauważył Eph.

— Ich ciało jest pochłaniane i przekształcane. Wirus przejmuje nad nim kontrolę. Ofiary przestają oddychać. Odruchowo nabierają powietrza, ale komórki się już nie natleniają. Zbędne płuca w końcu kurczą się i dostosowują do nowych potrzeb.

— Kiedy Redfern zaatakował, w jego ustach pokazał się bardzo złożony twór — powiedział Eph. — Jakby umięśnione żądło pod językiem.

Setrakian skinął głową, jakby zgadzał się z Ephem w kwestii pogody.

— Powiększa się i wypełnia krwią, gdy się pożywiają. Ich ciało staje się niemalże karmazynowe, podobnie jak ich gałki oczne, naskórek… To żądło, jak je pan nazwał, jest służącym nowym celom przekształceniem gardła, tchawicy i płuc dzięki nowo wyrośniętej tkance. Jakby wywrócić na drugą stronę rękaw kurtki. Wampir potrafi wystrzelić ten organ z własnej klatki piersiowej na odległość grubo ponad metra, czasem nawet dwóch. Jeśli przeprowadzi pan sekcję zwłok dorosłej ofiary, znajdzie pan tkankę mięśniową przypominającą wór, który wypycha ten organ przy karmieniu. Potrzebują jedynie regularnego posiłku — czystej ludzkiej krwi. Podobnie jak cukrzycy… Nie wiem. To pan jest lekarzem.

— Tak mi się zdawało — mruknął Eph. — Aż do teraz.

— Sądziłam, że wampiry piją krew dziewic — zauważyła Nora. — Hipnotyzują… Zmieniają się w nietoperze.

— To romantyczna wizja — odparł Setrakian. — Prawda jest bardziej… jak by to ująć…

— Przewrotna — podpowiedział Eph.

— Odrażająca — dodała Nora.

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...