Vendir: Plague of Lies

2 minuty czytania

Wersje demo na platformie Steam są zawsze wielką niewiadomą. Czasem dobra próbka promuje okropną grę, a czasem tragiczny fragment ma zareklamować... no cóż, po prostu zbliżającą się katastrofę.

vendir: plague of lies

Kiedy zasiadłem przed "Vendir: Plague of Lies", turową grą RPG autorstwa Early Morning Studio, od razu w głowie przewijały się następujące słowa: mroczne fantasy, powrót do klasyki, zmarnowany potencjał i... katastrofa. Bo to jest katastrofa. Niemniej, zacznijmy od początku.

Vendir: Plague of Lies

Twórcy tego tytułu stworzyli spójny estetycznie i fabularnie tytuł w konwencji mrocznego fantasy. W wielu aspektach można byłoby to nazwać ukłonem do klasyki, pastiszem tytułów sprzed dwudziestu lat. Dotyczy to chociażby wyglądu okienek w grze czy grafiki. Niestety, ten prymitywizm wydaje się bić po oczach biednym budżetem i ideami przerastającymi talent twórców.

Gdybyż to ktoś oszlifował ten diament! Nie, wciąż nie rekomendowałbym zakupu, gdyż nie byłoby to aż tak warte uwagi w pełnej cenie piętnastu euro. Na promocji już owszem, w zależności od przeceny. Niestety, tutaj "garażowość" produkcji jest aż tak widoczna, że wręcz odpycha topornością rozgrywki. Polska wersja językowa, co uczciwie twórcy przyznają, powstała przez uczenie maszynowe. Złe wieści są takie, że tłumaczenie jest siermiężne. Jeszcze gorsze, że z całości wnoszę wrażenie, że oryginalne dialogi też wymagałyby dopracowania...

Vendir: Plague of Lies

Mimo wszystko, ogromny punkt dla twórców za upublicznienie demo. Dlaczego? Bo mogli – to niewłaściwe, ale nie zabronione – udawać, że wszystko jest w porządku i rzeczywisty stan produkcji po prostu ukrywać. Tymczasem karty zostały wyłożone na stół i wiemy z czym mamy do czynienia.

Informacją spoza strony produktu na Steam i samego dema, która rzutuje na odbiór jest kwestia korzeni tej gry. Otóż, mamy do czynienia z konwersją produkcji oryginalnie przeznaczonej na... telefony. Co warte uwagi, pierwotna wersja jest darmowa (tytuł zarabia na reklamach i zakupach w aplikacji). Zamierzam nawet wypróbować w wolnym czasie i zaciekawionych tematem odsyłałbym raczej do tej właśnie wersji.

Ograwszy nieco "Vendira" ze smutkiem stwierdzam, że to tytuł z niewykorzystanym potencjałem. Koncepcja jakiej, myślę sobie, potrzebujemy. Niestety, nie dostaniemy jej w tym produkcie.

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...