Serdecznie zapraszam do nowej recenzji na Game Exe! Tym razem pod lupę została wzięta powieść Robin Hobb, "Uczeń skrytobójcy". Osobiście sprawdziłem, czy to ponadczasowy klasyk, czy może niewyróżniająca się niczym szczególnym powieść, na którą nie warto poświęcać swoich oszczędności.
„Literatura fantasy jest nudna, nie? Zmienia się tylko środek lokomocji: raz na smoku, raz na Edwardzie”.
Żaden inny pogląd mojego nauczyciela języka polskiego nie budzi tak negatywnych odczuć jak powyższy. Muszę jednak przyznać, że myśl przewodnia zdania, choć znacznie uproszczona, zawiera w sobie ziarno prawdy. Rzecz jasna, reguła nie dotyczy wszystkich powieści z zakresu fantasy, lecz część (nie wdając się w dysputę: większość czy mniejszość) korzysta ze znanych schematów i pomysłów, a latający i zionący ogniem pradawny gad czy gorąco-zimny wampir pławiący się w blasku słońca to tylko przykłady dostrajania się pisarzy do aktualnej mody. Ciekaw jestem, czy gdybym napisał pieprzną, aczkolwiek standardową historyjkę miłosną z przystojnym upiorem w roli amanta, nachapałbym się przynajmniej połowy pieniędzy, jakie zainkasowała niejaka Meyer dzięki „Zmierzchowi”...
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz