Ubik

4 minuty czytania

"Denerwuje cię, że niektóre pojawiające się na Game Exe teksty zupełnie cię nie interesują? Teraz to żaden problem! Najnowszy filtrator artykułów Ubik wyświetli tylko te, które trafiają w twój wyrafinowany gust! Zainstalowany zgodnie z instrukcją nie wiesza systemu. Dostępny tylko w polskiej wersji językowej".

ubik, okładka

Do recenzji wielkich klasyków trzeba podchodzić z ostrożnością. Ocenienie książki bez brania pod uwagę czasów, w jakich została napisana, bądź brak zręczności w odcięciu się od pewnego kultu czy wręcz aury boskości otaczającej powieść i w miarę obiektywnego przedstawienia faktów obok subiektywnych odczuć może skutkować spadkiem jakości tekstu. Nie inaczej jest w przypadku "Ubika" – jednej z najpopularniejszych pozycji na długiej liście dzieł Philipa Kindreda Dicka, obok "Trzech stygmatów Palmera Eldritcha" oraz "Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?". Nie mniej jednak, muszę wziąć to wyzwanie na swoje wątłe barki, gdyż nie mogę odpuścić podzielenia się swoimi wrażeniami z lektury ulubionej książki.

Jak w przypadku większości powieści tego autora, ciężko jest nawet zacząć opisywać fabułę z powodu wielowątkowości oraz niemożności zdradzenia zbyt wielu faktów, żeby nie psuć wam zabawy. Tak więc może spróbujmy w ten sposób: główny bohater książki, Joe Chip, żyje w roku 1992, który stanowi oczywiście alternatywną rzeczywistość do naszej. Robotyka oraz automatyka rozwinęły się wręcz absurdalnie daleko – czasem nie wyjdziesz z mieszkania, jeżeli nie zapłacisz drzwiom pięciu centów. Niektórzy ludzie posiedli parapsychiczne zdolności – codziennością są telepaci, psionicy czy jasnowidzowie. Inni uzyskali zdolności przeciwdziałania tym pierwszym, stąd też spotyka się antytelepatów itd. Jednak w tym całym szaleństwie odkryto pewną wspaniałą (przynajmniej dla większości społeczeństwa) rzecz – część zmarłych nie musi odchodzić na zawsze. Można wprowadzić ich w stan półżycia. Wystarczy odpowiednio szybko po zgonie dostarczyć ciało do najbliższego moratorium, gdzie jego pracownicy postarają się odebrać od zmarłego strumień protofazonów. Dzięki temu możliwe będzie budzenie denata co jakiś czas i komunikowanie się z nim.

Joe pracuje w firmie Glena Runcitera, zajmującej się neutralizowaniem wpływów ludzi o zdolnościach parapsychicznych (zatrudnia więc wszystkich tych o umiejętnościach anty-), pośród których największym wrogiem jest Ray Hollis. Sam nie posiada żadnych umiejętności, lecz jest technikiem, specjalistą od oceniania mocy takich osób. Pewnego dnia zostaje przedstawiona mu Pat Conley, posiadająca niespotykaną dotąd antyzdolność – jest ona w stanie zmieniać przeszłość. Razem ze swoim szefem zatrudnia ją i zaraz otrzymują zlecenie dotyczące zneutralizowania nieokreślonej liczby psioników Raya Hollisa na Lunie. Borykająca się z problemami finansowymi firma nie może odrzucić tak intratnego, choć przeogromnie cuchnącego, zlecenia. Runciter wybiera więc swoich najlepszych ludzi i razem z Chipem udają się na Lunę, gdzie zdarza się pewien wypadek. Od tej pory nasz protagonista żyje w rzeczywistości, w której zaczynają zachodzić dziwne zjawiska – świat zaczyna się starzeć i rozkładać. Papierosy rozsypują się w ręku, robot parzy kawę ze spleśniałą śmietanką, a najnowszy magnetofon okazuje się muzealnym egzemplarzem. Problemem okazuje się cholernie niebezpieczny, gdy zjawisko zaczyna dotykać ludzi...

ubik

Każdy rozdział książki zaczyna się reklamą produktu Ubik. Występuje on w każdej postaci – aparatu fotograficznego, składnika żywności czy maszynki do golenia. Nic dziwnego, gdy porównamy słowo to z angielską ("ubiquity") i łacińską ("ubique") wersją oznaczającą "wszechobecność" czy po prostu "wszędzie". Nikogo nie zdziwi zapewne, że Ubik odgrywa olbrzymią rolę w powieści. Jest to preparat, który może rozwiązać wszelkie problemy Joego Chipa. Tytuł książki jednak nie musi odnosić się do materialnej rzeczy. Może oznaczać również wzajemne przenikanie się światów – półżycia oraz rzeczywistości. W sumie to drugie słowo niejako zatraca swoje znaczenie w przypadku tego dzieła, jako że czytelnik po pewnym czasie jest niesamowicie skonfundowany odnośnie tego, co się dzieje i gdzie tak właściwie znajdują się bohaterowie.

Dick jest mistrzem w przyciąganiu uwagi do literek na papierze. "Ubik" charakteryzuje się nieustannymi zwrotami akcji, a jej tempo nie zwalnia ani na sekundę, wręcz przyspieszając z momentu na moment. W pewnej chwili nadąłem się dumnie siedząc na kanapie, gdyż stwierdziłem w połowie książki, że doskonale wiem, kto jest sprawcą całego zamieszania. Kolejne strony jednak pozbawiły mnie złudzeń. Autor tej książki nie podsuwa czytelnikowi fałszywych tropów, o nie. On po prostu zdradza tyle, ile wie główny bohater. Rozwiązanie stojącej przed nami zagadki jest więc możliwe, ale bardzo trudne. Ja osobiście byłem niesamowicie zaskoczony, posuwając się naprzód w lekturze.

ubik

Nie sposób jest pominąć rewelacyjnie przedstawionych zagadnień natury filozoficznej, które prześladowały Dicka. Kwestionowanie rzeczywistości to tylko czubek góry lodowej. Odwiecznie zadawane pytanie – co się dzieje z człowiekiem po jego śmierci – nie znajduje oczywiście w tej powieści odpowiedzi, ale rzuca bardzo barwne światło na tę sprawę. Cytując pisarza: "Ciało dobiegło kresu życia [...] dusza zaś wyfruwała jak ptak z gniazda, kierując się gdzie indziej. Możliwe — pomyślał. — Aby narodzić się na nowo zgodnie z tym, co mówi tybetańska księga zmarłych. To istotnie prawda. Chryste Panie — pomyślał — mam nadzieję, że to prawda. W takim bowiem razie będziemy mogli wszyscy spotkać się znowu. Tak jak w Kubusiu Puchatku: istnieje inna część lasu, w której chłopiec i jego miś zawsze będą mogli się bawić...". Koncepcja półżycia jest co najmniej ciekawa i stawia przed ludźmi spore dylematy moralne. Co najlepsze, w książce tej nigdy nie jesteśmy do końca pewni, co jest prawdą – to w końcu jeden z najgenialniejszych tworów w pisarstwie, zwany kompozycją otwartą.

Słówko na temat polskiego tłumaczenia. Czytałem wersję Amberu i poziom przekładu stoi na D-R-A-M-A-T-Y-C-Z-N-Y-M poziomie. Nie mówię tu o błędach ortograficznych (na szczęście tych brak) czy literówkach (zdarza się każdemu). Zdania zwyczajnie w połowie zaczynają gubić sens i nie trzymają się całości. Ja rozumiem, że ciężar stanowić może dość spora ilość neologizmów, ale nie można skupiać się tylko na niej, partacząc całą resztę. Nie czytałem co prawda najnowszego wydania Rebisu, jednak będąc dumnym posiadaczem ich "Diuny", już ostrzę sobie na nie ząbki. Fakt, cena wysoka, ale zgaduję, że jakość rewelacyjna (twarda oprawa, piękna, intrygująca okładka – jeżeli tłumaczenie jest też na takim poziomie, to nie ma się co zastanawiać).

"Ubik" zawiera elementy występujące w większości powieści Dicka. Kwestionowanie rzeczywistości, charakterystyczne typy bohaterów czy nierealne, oniryczne, absurdalne wręcz zjawiska rodem z "Procesu" Kafki. Jeżeli nie czytałeś więc nigdy żadnej pozycji tego autora – zacznij od tej książki. Dowiesz się, czy jego dzieła zwyczajnie ci "podchodzą". Natomiast weteranom gatunku mogę tylko polecić ponowne zagłębienie się w ten genialny twór. Niech Ubik zawsze będzie z wami.

Ocena Game Exe
10
Ocena użytkowników
9.88 Średnia z 13 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...