„Zwiadowcy. Wczesne lata: Turniej w Gorlanie” to kolejna książka autorstwa australijskiego pisarza Johna Flanagana – znanego właśnie dzięki przygodom zwiadowców oraz serii Drużyna. Jest to pierwszy prequel stworzony do tej serii i trzeba przyznać, że jest naprawdę dobry.
Nad Królestwem Araluenu wiszą ciemne chmury. Targają nim niepokoje wywoływane przez Morgaratha – potężnego barona lenna Gorlan, marzącego o zdobyciu pełni władzy. Znakomicie manipulując ludźmi zdołał uwięzić zarówno króla Oswalda, jak i księcia Duncana. Teraz powoli szykuje się do zagarnięcia korony. Oprzeć mu się mogą tylko prawdziwi zwiadowcy pod wodzą Halta i Crowleya. Ich zadanie jest jasne – wspomóc rodzinę królewską i zdyskredytować mrocznego możnowładcę. Idealną okazją do tego będzie organizowany przez niego turniej na zamku Gorlan. Czy zdołają ocalić królestwo?
„Turniej w Gorlanie” jest już trzynastą z kolei opowieścią cyklu poświęconego przygodom zwiadowców i ich przyjaciół. Po średnich ocenach zebranych przez „Królewskiego zwiadowcę” jest to powrót w wielkim stylu. Książka jest umiejscowiona chronologicznie piętnaście lat przed wydarzeniami znanymi nam z „Ruin Gorlanu” i opowiada o początkach walk ze zbuntowanym wielmożą. Akcja zaczyna się zaraz po wydarzeniach jednej z opowieści z „Zaginionych historii” mówiącej o pierwszym spotkaniu Halta z Crowleyem. W tym punkcie zaczynamy dokładniej poznawać historię, której krótkie urywki mieliśmy okazję przeczytać w pierwszej części i we fragmentach jedenastej.
Tak daleki skok w czasie pozwala nam na lepsze poznanie postaci i wydarzeń, które dotychczas były traktowane raczej pobieżnie. Najważniejszą z tych postaci jest Pritchard – zwiadowca, który wyszkolił zarówno Halta, jak i Crowleya. Warto również wymienić choćby początki znajomości mrukliwego zwiadowcy i lady Pauline (mamy w związku z tym dowody potwierdzające twierdzenie barona Aralda, że wiedział, iż pomiędzy tą dwójką coś iskrzy) czy choćby fragmenty muzyczne w wykonaniu Berrigana. Dzięki tej części mamy okazję lepiej poznać te osoby. To naprawdę wartościowe, bo mają istotny wpływ na wydarzenia późniejsze, a dotychczas wiedzieliśmy o nich raczej niewiele.
Innym aspektem, o którym dowiadujemy się więcej, są wargalowie. Urywki z pierwszej części dawały nam raczej wskazówki co do ich historii niż rzeczywiste fakty. Tym razem możemy odkryć nieco więcej informacji, szczególnie skąd Morgarath się o nich dowiedział i jak wpadł na pomysł wykorzystania ich jako armii.
Styl, w jakim książka została napisana, nie pozostawia nic do życzenia. To dokładnie to, do czego przyzwyczaił nas Flanagan. Opowieść jest wartka, wciągająca, ciekawa i często humorystyczna, zwłaszcza gdy chodzi o przekomarzanie, tak lubiane przez zwiadowców. Choć to prequel, jest w nim wystarczająco dużo ciekawostek i wyjaśnień, by mógł kilkukrotnie zaskoczyć czytelnika.
Sięgając po tę pozycję, byłem już po dokładnej lekturze wszystkiego, co do tej pory ten autor wydał. Dobrze wiedziałem, czego się spodziewać i co chciałem zobaczyć. W niczym się nie zawiodłem. Książka jest dokładnie tym, co polubi każdy fan przygód Willa, Halta i reszty ferajny. Także ci, którzy chcą dopiero zacząć swoją przygodę ze zwiadowcami, nie odejdą zawiedzeni.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz