Thor to z pewnością jeden z najpopularniejszych obecnie bohaterów, zwłaszcza po sukcesach filmowych Avengersów. Polscy fani nordyckiego boga za sprawą Egmontu mają okazję zapoznać się z cyklem "Thor Gromowładny" wydanym w ramach Marvel Now. Czy warto było czekać?
Już gdy przyjrzymy się profilom twórców, oczekiwania skaczą mocno do góry. W końcu za scenariusz odpowiada będący od dłuższego już czasu na fali Jason Aaron. Autor świetnego "Skalpa" czy "Bękartów z Południa" nie pierwszy raz rozpisał historię jednego z marvelowskich bohaterów. Tym razem cały album poświęcony został Thorowi, który wpada na ślad tytułowego złoczyńcy mordującego na przestrzeni setek lat kolejne bóstwa. Na imię mu Gorr i niestety jego osoba od początku budzi mieszane uczucia. Owszem potężny, choć o bliżej nieokreślonych umiejętnościach, działający bardzo skutecznie, ale tak na zdrowy rozsądek – zabija dziesiątki bogów, a czytelnicy i sam Thor dowiadują się o tym dopiero teraz? Zdecydowanie brakuje podwalin pod wykorzystanie tejże postaci, zwłaszcza z takim rozmachem, jakim starali się to zrobić autorzy "Bogobójcy". Niemniej sam motyw takiego antagonisty i polowania na niego potrafi zaintrygować.
Akcja została rozpisana na trzy płaszczyzny czasowe. Thora spotkamy więc jako narcystycznego młokosa, nieco irytującego pokazywaniem swego "ja", które pomimo chełpliwości nie jest jeszcze w stanie korzystać z Mjölnira. Ponadto zobaczymy go jeszcze w roli członka Avengers oraz zmęczonego życiem starca w opustoszałym Asgardzie. Aaron dobrze poradził sobie z przeplataniem poszczególnych okresów życia Thora, nawet jeśli niekiedy prowadzą one do bardzo nagłych zmian narracji, wprawiając tym samym czytelnika w lekkie zakłopotanie. W pewnym stopniu czuć rozmach, akcja dzieje się także na innych planetach, lecz szkoda, że poznajemy je w niewielkim stopniu, a sami zamordowani niewiele nas obchodzą. To kameralna historia, w której poza Thorem i Gorrem, pozostałe postacie nie mają żadnych donośniejszych ról do odegrania. W przypadku syna Odyna widać namacalną zmianę pomiędzy zapalczywym młodzieńcem, a dojrzałym mężczyzną i starszym człowiekiem. Szkoda tylko, że twórcy nie uraczyli nas fragmentami, które w większym stopniu wskazywałyby, jak do kolejnych przemian doszło. Całości brakuje szlifu i myślę, że korzystniej wypadłoby rozciągnięcie opowieści na większą liczbę stron, ponieważ mimo zgrabnej fabuły, możemy mówić o nie w pełni wykorzystanym potencjale.
Dobre wrażenie budują rysunki Ribića – dynamiczne plansze w przypadku walk i kadry eksponujące bohaterów na tle połaci terenu wyszły mu doprawdy przyzwoicie. Chociaż niektóre plansze trudno nazwać szczegółowymi, to jednak w tym przypadku nie jest to wadą. Wraz z kolorystyką tworzą obraz świata niebezpiecznego i mrocznego, który nadaje charakteru opowieści. Niemniej ważne okazało się utrzymanie całokształtu w chłodnych, surowych barwach.
Początek cyklu o Gromowładnym Thorze, pomimo narzekań, należy uznać za udany. Efektowna, klimatyczna przygoda spotyka się z niezłymi rysunkami, które dopełniają chłodnej aury wyczuwalnej podczas całej historii. Można trochę żałować, gdyż tkwiła tu szansa na jeszcze lepszy komiks, lecz niestety pewne wątki zostały ograniczone. Tak czy inaczej, fani Marvela nie powinni się przesadnie długo zastanawiać.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz