Pierwsza część "The Wicked + The Divine" zapowiadała przyzwoitą serię, bazującą na ciekawym pomyśle, lecz niepozbawioną mankamentów, w tym sporej dawki naiwności oraz irytujących bohaterów. Kontynuacja była już wyraźnie słabsza, głównie przez znacznie wolniejsze tempo i mniejszy wpływ na przewodnie wątki fabularne. Co czeka czytelników trzeciego tomu?
W "Komercyjnym samobójstwie" Kieron Gillen poświęcił wiele miejsca na zaprezentowanie przeszłości poszczególnych bóstw. Pomysł co najmniej dobry, ponieważ poprzednie części cierpiały przez powierzchowną kreację licznego grona nowożytnych bogów. Pogłębienie charakterów postaci po trosze się udało, a po trosze nie – winę za ten stan rzeczy ponosi jednak fakt, że w dalszym ciągu to grupa zbliżonych do siebie figur. Praktycznie wszystkich cechuje hedonistyczny styl życia, arogancja lub znudzenie sprawami śmiertelników. Niektóre relacje nabrały znaczenia, jednak wciąż potencjał młodocianych bóstw sprawia wrażenie niewykorzystanego.
Najważniejsze zastrzeżenia wobec "The Wicked + The Divine" pozostają aktualne nawet i po trzecim tomie serii. Z jednej strony to komiks o młodych bohaterach i z typowymi dla ich wieku rozterkami – nawet jeśli ubranymi w boskie szaty – z drugiej zaś to właśnie luźny język, niewybredne odzywki, używki, seksualizacja w dialogach i zachowaniach są trzonem fabuły. W połączeniu z chaotyczną narracją i ciągłym przeskakiwaniem między kilkoma postaciami trudno wgryźć się w lekturę. Co więcej, niektóre sceny nie wnoszą nic ciekawego ani ważnego do opowieści i można je traktować w kategorii mało znaczących wypełniaczy. Problemem jest także szkielet fabuły – próba pogłębienia charakterystyk bohaterów była jak najbardziej słusznym posunięciem, szkoda jednak, że dopiero w trzecim albumie. Gillenowi nie przeszkodziło to w odkryciu wielu kart odnośnie morderstw już wcześniej, przez co niełatwo zaangażować się w opowieść.
Trzeci tom "The Wicked + The Divine" nie wzniósł serii na wyższy poziom i w dalszym ciągu rozczarowuje mało atrakcyjną główną osią fabularną, a niejednego czytelnika dodatkowo będą irytować rozkapryszeni, nastoletni bogowie – choć tu trzeba przyznać, że nie jest to efekt uboczny komiksu, lecz zamysł Gillena. Da się odczuć, że mamy do czynienia z tomem w dużej mierze przejściowym, zwiastującym ważniejsze wydarzenia.
Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz