The Man in the High Castle

4 minuty czytania

the man in high castle

2015 rok obfitował w wiele świetnych i niecierpliwie wyczekiwanych serialowych premier. "Daredevil", "Jessica Jones", kolejny sezon "Gry o tron" (z jakim zakończeniem!)... Czy "The Man in the High Castle" wyróżnia się spośród innych pozycji? Pozornie nie, szczególnie że Amazon dopiero rozpoczyna walkę o widzów z Netflixem. Jednak firma wpadła na pomysł nietypowej reklamy produkcji, która polegała na umieszczeniu nazistowskich symboli wpisanych w amerykańską flagę oraz grafik Imperium Japońskiego w nowojorskim metrze. Jak możecie się domyślać, odzew użytkowników komunikacji miejskiej nie był najlepszy. Momentalnie posypały się skargi, a Amazon podjął decyzję o rezygnacji z takiej formy promowania "The Man in the High Castle". Sprawą nawet zainteresowały się niektóre polskie media... Chyba można więc stwierdzić, że tytuł się wyróżnił.

Serial przedstawia historię opartą na powieści popularnego w kręgu fantastycznym Philipa K. Dicka, za którą ten dostał nagrodę Hugo. Obserwujemy w nim świat, w którym Stany Zjednoczone przegrały wojnę i zostały przejęte przez Wielką Rzeszę Nazistowską oraz Imperium Japońskie. Oba obszary rozdziela zaś strefa neutralna, gdzie szerzy się bezprawie. Snucie możliwych skutków takiego rozwoju wydarzeń musiało być ciekawe i faktycznie takie jest. Jeden z najbardziej przykuwających uwagę elementów stanowi osoba Adolfa Hitlera (Wolf Muser), bohatera i przywódcy społeczeństwa, a nie zbrodniarza, za jakiego uważa się go dzisiaj. To realia "The Man in the High Castle" są największym atutem produkcji. the man in high castle Twórcy zadbali o atrakcyjną stronę wizualną, między innymi poprzez liczne propagandowe plakaty i odwzorowanie lat 60. Dopieścili szczegóły, na przykład wplatając do dialogów język niemiecki albo pamiętając o obowiązkowych zawołaniach w rozmowach pomiędzy nazistowskimi oficerami (czyli "Heil Hitler").

Niestety nie oznacza to, że "The Man in the High Castle" na każdym kroku zachwyca nas niezwykłą scenografią. Bywają chwile, kiedy dość wyraźnie widać, iż niektóre sceny były kręcone w zielonym pokoju... Komputerowa grafika po prostu rzuca się w oczy. Nie wpływa to jednak negatywnie na niepokojącą atmosferę serialu. Podczas oglądania doskonale rozumie się obawę bohaterów o swoje życie, bo miejscowa policja może w każdej chwili z byle powodu wyciągnąć ich z domów, niekoniecznie potem wypuszczając na wolność – nawet w sytuacji, gdy postawione oskarżenia okażą się niesłuszne. Z drugiej strony, scenariusz nie do końca urzeczywistnia potencjał przedstawionego świata. Twórcy raczą nas wolnym tempem akcji, co szczególnie dotyczy początkowych epizodów, kiedy przez długi czas dzieje się bardzo niewiele. Próbują zainteresować tajemniczymi kronikami filmowymi, które chcą zdobyć różne stronnictwa (Japończycy, naziści, ruch oporu) – bezskutecznie.

the man in high castlethe man in high castle

Problem stanowi nieumiejętne podsycanie ciekawości. Trudno nie odnieść wrażenia, że scenarzyści nie zamierzają szybko wyjaśnić zawartości nagrań (swoją drogą, w prozie Philipa K. Dicka chodziło o powieść, ale uznano, że łatwiej dać wiarę obrazom niż słowom), stosując je przede wszystkim jako główny motor napędowy sensacyjnych wątków. Jednak on zawodzi. Mimo najszczerszych chęci i częstych twistów w ostatnich minutach, akcja podąża w dość oczywistym kierunku. Nawet pełna napięcia kulminacja najważniejszej w serialu intrygi pojawia się dopiero pod koniec sezonu. Wtedy trudno oderwać się od rozwoju wydarzeń, a każdą minutę chłonie się jak gąbka. Również bohaterowie sporo zyskują, ponieważ szybko nabierają ciekawszych rysów. Wszyscy za wyjątkiem protagonistki, Juliany Crain (Alexa Davalos), która wypada zdecydowanie najbladziej. Ani jej dociekliwość (pchająca fabułę do przodu, a przy okazji narażająca najbliższych), ani osobiste życie nie przyczyniają się do zainteresowania postacią.

the man in high castle

Dużo lepiej prezentują się naziści. Całkowicie ujęło mnie ukazanie ich z ludzkiej strony – to nie są pozbawieni uczuć mordercy, oni miewają wątpliwości, poczynione działania niekoniecznie napawają ich dumą. Zazwyczaj mamy okazję patrzenia na nich wyłącznie jako zbrodniarzy, dlatego "The Man in the High Castle" pod tym względem jest inny i oferuje świeższe spojrzenie na charaktery ludzi wykonujących, bądź co bądź, wyłącznie rozkazy. Przoduje tutaj szczególnie oficer nazistowski, John Smith (Rufus Sewell), pokazujący oblicze bezwzględnego i oddanego sprawie człowieka, ale również mężczyzny dbającego o swoją rodzinę oraz przykładnie wywiązującego się ze swoich obowiązków jako ojciec i mąż. Japończycy ostatecznie także nie zawodzą. Gdy już scenarzyści odpowiednio rozwiną ich charakterystyki, przyjmowana przez Azjatów szlachetna postawa potrafi budzić podziw, a przecież niełatwo ją zachować w tak niebezpiecznych czasach zagrożonych już nową wojną.

the man in high castlethe man in high castle

Philip K. Dick jest znany z kwestionowania prawdziwości otaczającej nas rzeczywistości. Jednak "The Man in the High Castle" nie stawia przez widzem czy bohaterami intensywnych pytań o autentyczność wydarzeń, ludzi, rzeczy. Cały serial przypomina bardziej dramat z sensacyjnymi wątkami niż metafizyczny thriller, w którym nie potrafilibyśmy rozdzielić tego, co realne, od tego, co fikcyjne. Oglądamy zwyczajną historię z normalnymi postaciami. Niby pojawiają się dwa elementy fantastyczne zaczerpnięte z pierwowzoru – wspomniane kroniki filmowe i Księga Przemian I Ching – lecz są one tłem dla wydarzeń. Dopiero w finale twórcy stawiają nacisk na nadzwyczajność scenariusza, ale tym samym wyznaczają jedyną drogę interpretacji produkcji. the man in high castle Szkoda, bo książka Dicka jest dziełem wieloznacznym i z pewnością recenzowany tytuł wiele by zyskał na podobnej cesze. Warto też dodać, że pierwszy (czy jedyny?) sezon nie zamyka wszystkich wątków, wręcz przeciwnie: zaskakująco wiele zostawia bez właściwego zwieńczenia. Przy czym to fantastyczne zakończenie mnie wydaje się próbą zdobycia poparcia dla stworzenia kontynuacji.

"The Man in the High Castle" to dobry serial z widokami na więcej. Nie realizuje w pełni potencjału powieści Philipa K. Dicka, czerpiąc z niej przede wszystkim pomysł na świat, w którym wojnę wygrali naziści. Twórcy nie zdecydowali się na ryzykowniejsze podejście do pierwowzoru, do tego dokonali w nim kilku istotnych zmian, dlatego nie spodziewajcie się wiernej adaptacji książki. Mimo wszystko warto zainteresować się produkcją Amazona. Nie jest nastawiona na fajerwerki w żadnym miejscu, lecz konsekwentnie buduje podwaliny pod intrygę, która w szczytowym miejscu naprawdę wciąga i nie pozwala na odejście od ekranu. Poza tym serial posiada jeden ważny atut – znakomite charakterystyki nazistów pokazywanych nie jako zbrodniarzy, ale głównie jako ludzi wykonujących rozkazy i mających swoje dylematy oraz problemy.

Ocena Game Exe
7.5
Ocena użytkowników
7.67 Średnia z 6 ocen
Twoja ocena

Komentarze

1
·
Moim zdaniem bardzo solidny serial. Trochę w takim "amrykańskim" stylu niestety, ale porządnie nakręcony i ciekawy pomysł. Ja polecam.

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...