The Killing Antidote

2 minuty czytania

Resident Evil z fanserwisem.

the killing antidote

"The Killing Antidote", czyli kolejna zombie-rozwałka. Zaraza przemienia ludzi w potwory, a dziennikarka-freelancerka Jodi próbuje odkryć genezę tej katastrofy i znaleźć antidotum. Będę zupełnie szczery, że po prostu chciałem zobaczyć, co za dziwactwo "znów" – no, trochę czasu od publikacji tego tytułu już minęło – Steam dopuścił do swojego zasobu oferty. Myślałem, że się pośmieję i zaraz usunę z dysku, względnie obsmaruję w złośliwej recenzji. A jest zgoła inaczej.

Bo to naprawdę jest całkiem przyjemna rozwałka zombie z fanserwisem. Pierwszy filar tej produkcji oferuje, wbrew pozorom, pewne wyzwanie i trudność, ale zarazem przyjemność. Grałem na średnich ustawieniach trudności, więc poprzeczkę można sobie jeszcze podnieść. Co do fanserwisu, jest on niewątpliwy i wyraźny, opiera się na customizacji wyglądu i ubioru naszej urodziwej protagonistki, tak by rozwałka przebiegała w możliwie najbardziej seksownym stylu (sam nie wierzę, że to napisałem...).

Fabuła tej gry istnieje i na tym ten temat zakończmy. Zupełny pretekst – no wiecie, jakieś podziemia, laboratoria, zombie. Po co więcej? Przecież nie o to tutaj chodzi. Grafika jest realistyczna i ładna, choć co paradoksalne, "ubieranki" mają pewien problem, jakim są przypadki przenikania się tekstur. Rozwałka mogłaby być lepsza, ale też nie ma się do czego przyczepić.

Gra wygląda obiecująco i na tym się sprawa niestety kończy. Mózg nie skisł mi do tego stopnia, bym dawał ponad stówę za nieśpiesznie rozwijający się wczesny dostęp tego typu. Tam nawet cała historia nie została dokończona, tylko wszystko jest w fazie produkcji. Co mogę polecić, to zobaczyć demówkę – jest przyjemna. Można śledzić od czasu do czasu, jak ruszyły prace. Ale jeśli ktoś to sobie kupi, to za wrażenia z wydatku nie odpowiadam. Choć przyznać trzeba, że recenzje od graczy na Steam są bardzo dobre. Istnieje i żyje nawet scena modderska wokół tego tytułu, co też zaskakuje.

Tekst powstał w ramach mojego prywatnego przekonania, że dobrze jest czasem poodkopywać takie dziwactwa, za jakie główny nurt raczej się nie weźmie, a które mają swoją niszę. Dziękuję wszystkim, którzy wytrwali do końca i wracam do górnictwa w dziedzinie kolejnych ciekawych przypadków z odmętów Steama.

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...