Czwarty i przedostatni tom serii "The Goon", czyli historii Zbira, za wizerunkiem mięśniaka o kwadratowej szczęce skrywającego tragiczną przeszłość, to satyra, zabawa z czytelnikiem i kolejne dramatyczne wątki. Eric Powell wciąż miesza śmieszne, obrzydliwe rzeczy z poważnymi, piękne, epickie momenty z odrażającymi monstrami oraz ponury, gangsterski świat z fantastyką (raz dosyć jaskrawą!). Mieszanka nadal smaczna, choć od liczby składników aż głowa boli.
Główny wątek tym razem nie znajduje się w kręgu zainteresowań Powella, aczkolwiek klaruje się kierunek, w którym podąży następna odsłona. W tej opisywanej dostajemy zaś zbiór różnych historii pokazujących brak ograniczeń co do treści, bo są tu tradycyjne dla serii dziwne przygody typu walka z bogiem meneli, ale też opowieść pozbawiona tekstu, samotna wędrówka Sępa oraz superbohaterski pastisz.
W tym torcie, którego każdy kawałek smakuje ciut inaczej, zdecydowanie najlepiej wypada smutna podróż Sępa. To najtragiczniejsza postać "The Goon", pragnąca jedynie pocałunku śmierci. Eric Powell rezygnuje tutaj z kloacznego humoru, za to stawia na oniryczny, niemal poetycki wymiar wędrówki w poszukiwaniu kostuchy. Budowane relacje zapewniają większy ładunek emocjonalny, posępność i tajemnicze niebezpieczeństwo są na każdym kroku, a schemat fabularny zdaje się zapożyczony z westernów o samotnych kowbojach, przy okazji tułaczki pomagających zwykłym ludziom. Scenerie mają rozmach i mroczne piękno przywodzące na myśl serię gier "Dark Souls". Chciałbym, aby cały album był w takim klimacie.
Pozostałe części są inne, ale to nie znaczy, że bardzo ustępują powyższej. Epizod z niezwykłym cyrkiem od razu skojarzył mi się z historią z Hellboya, choć ma zupełnie inny wymiar. Niemniej zamysł powiązany ze zwrotem akcji i późniejszą rozróbą wzbudza ciekawość. Superbohaterska satyra zdumiewa mocnym prawym sierpowym wymierzonym w poprawność polityczną rozumianą negatywnie, jako pozwalającą przypodobać się mniejszościom poprzez mieszanie w kodzie źródłowym opowieści. Powell absolutnie nie boi się kontrowersji, w końcu cała jego seria bazuje na odważnych pomysłach, puszczaniu oczka do czytelnika (raz nawet pojawia się sama postać autora) i łączeniu elementów, wydawałoby się, niepołączalnych.
Cechą charakterystyczną "The Goon" jest przesada i przekraczanie granic (np. dobrego smaku) tak, by te działania przynosiły dobry efekt – bo to jednak inny świat, tu rzeczy inaczej się mają, a przyjemnie poczytać coś, co tak bardzo się wyróżnia z dostępnych na rynku pozycji. Przy czym Powell potrafi opowiadać też delikatnie, bez lekceważenia przemocy i żartowania z cycków, co pokazuje w historii Sępa czy Kizzie "Żelaznej Dziewicy". Tak samo różnie wyglądają ilustracje, w superbohaterskiej części jaskrawo kolorowe, innym razem szare i ponure. Niestety słabiej wypada epizod z pędzeniem bimbru i generalnie jeśli ktoś oczekiwał treści na wyższym poziomie, takiej jak o Sępie, to może się trochę rozczarować fragmentami, które bardziej bazują na wygłupach.
Miłośników "The Goon" pewnie nie trzeba dłużej namawiać. Czwarty tom daje bardzo dobrą rozrywkę, tak jak poprzednie odsłony, a autor nie zmienia nic w przepisie – dalej bawi się popkulturowymi schematami i łamaniem tabu. Pozostaje poczekać na ostatnie słowo, by się przekonać, w jaki sposób Eric Powell zwieńczył swoje dzieło.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz