Już nie tylko gracze, ale także wydawca zauważył, że "Suicide Squad: Kill The Justice League" okazało się kiepską produkcją. Nie chodzi tylko o poziom samej gry, ale także wygenerowany przez nią zysk. Warner Bros. posługuje się tutaj zwrotem "poniżej oczekiwań", ale Rocksteady wyrobiło sobie dobrą markę przy okazji trzech gier z Batmanem w roli głównej, a przecież tutaj też najsłynniejszy detektyw pojawia się na naszych ekranach. Co mogło pójść źle?
Pierwsze sygnały docierały już po pokazach przedpremierowych. Wydawca zdawał się w dużej mierze ignorować negatywne komentarze, teraz tylko ograniczając się do owego "poniżej oczekiwań" oraz zestawiając ostatni rok finansowym z poprzednim, gdzie prym wiodło "Hogwarts: Legacy". Co ciekawe, za wspomnianym tytułem stało dotąd nieznane studio, podczas gdy "Suicide Squad" tworzyła uznana marka.
Warner Bros. nie kładzie na tej produkcji kreski i postara się zachęcić graczy podczas systemu sezonów, jednak dość wysoka cena oraz przeciętne recenzje pozostaną na łamach internetu, z pewnością zniechęcając pewną część potencjalnych nabywców. Eh, może wystarczyło się ograniczyć, oddając nam stery tylko nad jednym bohaterem?
Komentarze
Z Rocksteady odchodzi większość oryginalnych twórców którzy wypracowali solidną markę i zastępuje się ich nowym narybkiem, często z tzw. "diversity hire" (nieważny talent i umiejętności, ważne jaki kolor skóry, płeć i seksualność).
Ponadto zatrudnienie konsultantów (Sweet Baby Inc) którzy dodają zero do jakości fabuły a zamiast tego wypełniają ją ideologicznymi bredniami. Na dobitkę plucie na dotychczasowy dorobek Rocksteady i szczanie (dosłownie) na uśmierconych bohaterów DC Universe.
Dodam również że jest to również ostatni występ Kevina Conroya - aktora który podkładał głos pod Batmana w wielu grach, filmach, serialach począwszy od lat 90-tych. Aktor zmarł na raka w 2022 i sposób w jaki zakończono historię jego postaci jest co najmniej haniebny.
Dodaj komentarz