Steampunk

3 minuty czytania

Przyznam, że nie przepadam za antologiami. Często posiadają one nieco hermetyczną treść i mocno nieciekawą formę, przez co stają się leksykonami dla wytrawnych znawców i maniaków danego tematu, jednocześnie nie mogąc zainteresować sobą nowego odbiorcy, niczym produkcje typu „The best of Krzysztof Krawczyk”.

Po takiej deklaracji każdy wydawca załamie ręce w geście rozpaczy, zaś przeciętny czytelnik z krzywym uśmiechem porzuci lekturę recenzji, przewidując jej dalszy przebieg. A tu proszę – niespodzianka. „Steampunk” to nie tylko dobra książka, ale też bardzo dobra antologia.

Ten wydany nakładem ArsMachiny zbiór opowiadań, pod redakcją Ann i Jeffa VanderMeerów, prezentuje nam dwanaście krótkich utworów, które doskonale oddają charakter gatunku. Obeznani z tematem ucieszą się na widok nazwisk autorów takich jak Ted Chaing, Paul Di Filippo, Neal Stephenson czy James P. Blaylock. Ci, którzy słowo “Steampunk” kojarzą piąte przez dziesiąte z Juliuszem Verne, wiktoriańskimi naukowcami, zeppelinami, szalonymi machinami parowymi oraz podróżami w czasie i przestrzeni albo też wcale, otrzymają naprawdę solidną i zajmującą lekturę.

Już sam początek, czyli krótki wstęp Jessa Nevinsa, zamiast nudzić i odstraszać, jak to bywa z większością pozycji wszelakich gatunków, bardzo sprawnie, klarownie, a przede wszystkim interesująco przedstawia genezę gatunku, jego związki z innymi dziedzinami fantastyki (jak chociażby cyberpunk) oraz jego główne założenia i charakter.

Następnie możemy zagłębić się w krótkie, szalenie zróżnicowane pod względem stylu, treści, fabuły i przekazu opowieści dwunastu różnych autorów. To właśnie wybór opowiadań stanowi o sile tej antologii, pracując na gorące brawa dla edytorów. Każdy, nawet totalny steampunkowy nowicjusz, znajdzie tu coś dla siebie. Natrafimy na alternatywną historię upadku carskiej Rosji, fantastyczną wizję dziewiętnastowiecznej bitwy o Anglię, zaskakująco dobrą, pełną golemów i magii fantastykę połączoną z technicznym postępem czy klasyczny pojedynek wielkich wynalazców, których mechaniczne dzieła zadecydują o losach świata. W tym miejscu ponownie możemy dokonać podziału. Fani będą się radować fragmentami takich kamieni milowych, jak “Warlord of the Air”, “Maszyna Lorda Kelvina” lub trawestacjami historii o Parowym Człowieku oraz Podróżniku w Czasie. Nowicjusze dostaną w swe ręce zbiór krótkich dzieł, które – posiadając zupełnie różne tempo i treść – doskonale oddają charakter gatunku, niejako tłumacząc odbiorcy istotę steampunka.

Na ogromną pochwałę zasługuje niewątpliwie celowe i bardzo odważne posunięcie, jakim jest zebranie opowiadań o różnym poziomie literackim. Nie oznacza to, że w tej antologii znajdziecie historie złe i niedopracowane, lecz np. “Słońce na Poddaszu” Mary Gentle wyraźnie odstaje od fenomenalnego “Daru Ust” MacLeoda, czy złożonej, eklektycznej w stylu opowieści “Siedemdziesiąt Dwie Litery” Teda Chianga. Niemniej taki zabieg nie tylko nie psuje obrazu całości, lecz sprawia, że staje się on bardziej przejrzysty, jeszcze lepiej wprowadzając nas w świat steampunka, w możliwie wielu odsłonach. Co więcej, kolejne opowiadania, choćby nawet diametralnie różne, czytamy jedno po drugim, jak jedną spójną, wciągającą powieść.

Typową dla antologii tendencję do opisywania, objaśniania i przynudzania ponad miarę przy każdej możliwej pozycji, zastąpiono tu krótkimi liczącymi dosłownie kilka zdań wprowadzeniami, dotyczącymi autora lub genezy jego dzieła, dobrze podkreślającymi najważniejsze punkty danego opowiadania.

Na samym końcu Rick Klaw i Bill Baker pokrótce przedstawiają powiązania steampunka z filmem, seriami telewizyjnymi, anime czy komiksem. Znajdziemy tu kilka ciekawych informacji i spostrzeżeń odnośnie rozwoju gatunku oraz kina w związku z nim, po części odkrywając, po części przypominając sobie, że za sprawą pozycji takich, jak “Wyspa Doktora Moreau”, “Wild Wild West”, “Full Metal Alchemist” czy “Spirited Away” stykaliśmy się ze steampunkiem znacznie częściej, niż nam się zdawało. Dodatkowo poznamy zaskakujące powiązania RPG (Warhammer, D&D, Deadlands, a nawet Call of Cthulhu) z prezentowanym światem. W tym wszystkim zabrakło mi jedynie nawiązania do cRPG i gier w ogóle, gdyż na usta same cisną się tytuły takich przepełnionych parą, powietrznymi statkami, wynalazkami i śrubkami produkcji, jak choćby “Final Fantasy VI”.

Kilka słów o polskim wydaniu, bo to także rzecz istotna – wydawnictwo ArsMachiny możemy ocenić pozytywnie. Co prawda trafiają się błędy w druku, a moim skromnym zdaniem książce lepiej posłużyłaby twarda oprawa (panowie z OpolGraf postarali się średnio), ale zarówno font, jak i łamanie tekstu wraz z solidnym tłumaczeniem Andrzeja Jakubca, dobrze oddają charakter publikacji, ułatwiając lekturę, co można z czystym sumieniem powiedzieć także o okładkowej ilustracji.

“Steampunk” to antologia ciekawa, rzeczowa i przede wszystkim bardzo dobrze przedstawiająca istotę gatunku. Odpowiedni dobór opowiadań, edytorska praca VanderMeerów oraz krótkie, interesujące komentarze sprawiają, że laicy chętnie skorzystają z najbliższej okazji kontaktu z tym gatunkiem, zaś nawet najwięksi, najbardziej wyspecjalizowani malkontenci (którzy jak zawsze się znajdą), nie będą mogli ocenić całości negatywnie.

Książka dostępna jest w sprzedaży bezpośredniej u wydawcy pod adresem: arsmachina.pl oraz w księgarniach internetowych.

Dziękujemy wydawnictwu Ars Machina za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
9
Ocena użytkowników
8.36 Średnia z 7 ocen
Twoja ocena

Komentarze

0
·
Bardzo dobre recenzja. Po jej przeczytaniu wiem, że antologie nie muszą być straszne!
0
·
No dobra, trochę się zajarałem;p
Rozumiem, że książki nie można kupić w normalnej księgarni, tylko przez Internet?
0
·
W tej chwili książkę można dostać jedynie w sprzedaży bezpośredniej, przez sieć. Niedługo, mamy nadzieję, trafi do księgarń.
0
·
He, ja na 100% sobie kupię. Nie miałem jeszcze okazji czytać dobrej antologii steampunkowej.
0
·
Nie mogłem się powstrzymać (i doczekać), więc właśnie zamówiłem. Portfel kwiczy, ale cel jest słuszny!
0
·
Też mnie portfel boli i kusi zamówienie.
0
·
Fenomenalny "Dar Ust"??? phi... dla mnie to najnudniejsze opowiadanie w tej analogii.
0
·
Właśnie na tym polega pełne prawo do posiadania własnego zdania. Phi, co dla jednego fajne, dla drugiego, phi, może być be i odwrotnie.

Phi.

Swoją drogą, też dumam, czy nie zainwestować w tę lekturę.
0
·
I tak to bywa z gustami

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...