Star Trek II: Gniew Khana

4 minuty czytania

On rzuca mi wyzwanie. Rzuca mi wyzwanie, rozumiesz, muszę na nie odpowiedzieć! Pogonię go wokół księżyców Nibii i wokół wiru wodnego Antares! Polecę za nim w ognie piekielne, nim się go wyrzeknę.

Star Trek II: Gniew Khana

Ach... motyw zemsty. Jeden z popularniejszych i wdzięczniejszych tematów w historii kinematografii. Trudno się temu dziwić, gdyż to doskonały pretekst do poprowadzenia soczystej intrygi wypełnionej mnóstwem skrajnych emocji. Jest tu miejsce na pielęgnowany przez wiele lat gniew, strach mrożący krew w żyłach czy euforyczną radość podczas delektowania się nieubłaganą i karzącą sprawiedliwością. To także dobry punkt wyjścia do łączenia gatunków czy mieszania konwencji.

Star Trek II: Gniew Khana

Uniwersum "Star Trek" jest podatnym gruntem dla tego typu kina. Świat, gdzie pojęcia bożej sprawiedliwości oraz grzechu uznawane są za archaizmy, które konały dawno temu w widmie brutalnych wojen (zanim ludzkość wstąpiła do Federacji i postawiła na pokojowy rozwój, stawiała mocno na autodestrukcję), a umarły ostatecznie po odkryciu, że nie jesteśmy sami we wszechświecie. Zemsta pełni tu rolę zadośćuczynienia za wyrządzone krzywdy oraz odpłaty za dokonane zło, będącej formą przywrócenia niezbędnej harmonii. Natomiast Khan, główny antagonista drugiej części filmowych przygód załogi Enterprise, z całą pewnością ma się za co mścić.

Zaczyna się spokojnie. Nim admirał James T. Kirk zostanie na stałe przyspawany do federacyjnego stołka na Ziemi, rozpoczyna on rutynową inspekcję na statku U.S.S. Enterprise, która ma być jego jedną z ostatnich kosmicznych podróży w pięknej karierze. W czasie, gdy bohater zajmuje się pouczaniem rekrutów czy sprawdzaniem czystości pulpitów sterowniczych, z pustynnej i ledwo zdatnej do życia planety ucieka Khan – genetycznie udoskonalony superczłowiek oraz krwawy tyran stojący za Wojnami Endemicznymi, które pochłonęły dawno temu miliony ofiar. Wraz z bandą podobnych do siebie istot, próbuje zastawić śmiertelną pułapkę na Kirka, albowiem to on 14 lat temu wraz z załogą Enterprise zostawił ich na jałowym kawałku globu, wzgardzonych i zapomnianych.

Historia może jest banalna, ale czego tu nie ma! Gniew, miłość, brawura, obsesja, strach, niepewność, terror... te uczucia są ukazane na wszystkich możliwych płaszczyznach. Nie zapominajmy o żalu wprost łamiącym serce – w tym filmie są przynajmniej dwie sceny, w czasie których męskie łzy są całkowicie uzasadnione ("Scotty" walczący o życie ciężko rannego kadeta oraz gorzkie zakończenie). Co ciekawe, jak na sterylne oraz pokojowe podejście "Star Treka", film jest wręcz bezwzględnie brutalny, a także bezkompromisowy. Trup ściele się gęsto. Nicholas Meyer nie przekracza jednak w żadnym momencie granic dobrego smaku – to tylko konieczne przyprawy dodające opowieści realizmu, a nie główne danie.

Star Trek II: Gniew KhanaStar Trek II: Gniew Khana

Nie zapominajmy również o doskonale napisanych dialogach oraz idealnie wyważonym dynamizmie historii (rzućcie w niepamięć "geriatryczne" momenty, którymi był wypełniony "The Motion Picture"). Inteligentna akcja, trzymająca w napięciu do ostatnich sekund, to jeden z głównych atutów "Gniewu Khana".

Star Trek II: Gniew Khana

Jednak sercem tej produkcji są postacie wręcz tryskające od ekranowej charyzmy. Pojedynek Kirka z Khanem to krwawa, mistrzowsko rozegrana partia szachów. Żaden z nich do gorzkiego końca nie może być w pełni przekonany o zwycięstwie, a śmiertelne pułapki oraz błyskotliwe fortele, dzięki którym wychodzą z sytuacji, zdawałoby się, bez wyjścia, smakują lepiej niż suta uczta w pięciogwiazdkowej restauracji.

Ricardo Montalban tworzy portret jednego z najsprytniejszych, najbardziej bezwzględnych i najmocniej zapadających w pamięć antagonistów w historii gatunku. Postać, dla której zemsta jest jedynym paliwem do życia, największą obsesją. Dla wymierzenia karzącej sprawiedliwości nie zawaha się podpalić światów i poświęcić wszystkiego, a gdy o tym prawi – wierzymy w to, z lubością spijając każde słowo. Ba, to przeciwnik, który nawet będąc na skraju śmierci wciąż walczy i odgraża się, więc nie ma żartów. Prawdziwy kozak. Nad jego monologami, jak również deklaracjami można się tylko rozpływać. Postać, jakiej zdecydowanie brakuje we współczesnym kinie.

Choć Montalban przyćmiewa resztę obsady swoim geniuszem, nie znaczy to, że dała ona ciała po całości. William Shatner ponownie z wdziękiem wciela się w błyskotliwego i doświadczonego dowódcę, który jednak tym razem musi przełykać wiele gorzkich pigułek, a kilka razy wręcz pogodzić się z porażką czy cierpkim zwycięstwem. Aktor przekonuje – zarówno chełpiąc się po tryumfach, jak i będąc na skraju totalnego upadku. Leonard Nimoy to nadal chodzące wcielenie logiki, natomiast DeForest Kelley oddaje całą uczuciowość ludzkiej natury – obaj znakomicie sprawdzają się w roli doradców Kirka. Na uznanie zasługuje też Kirstie Alley jako niedoświadczona, lecz szalenie utalentowana komandor Saavik.

Star Trek II: Gniew KhanaStar Trek II: Gniew Khana

O ile w kwestii scenografii i kostiumów poczyniono progres w stosunku do "The Motion Picture", ponownie ustawiając wysoko poprzeczkę dla filmów z gatunku fantastyczno-naukowego, to niestety w przypadku efektów specjalnych mamy regres. Doooobra... jak na 1981 rok tragedii nie ma, lecz wiele z pomysłów kosmicznie się postarzało. Widać to szczególnie podczas potyczek w kosmosie, a już najmocniej w momencie starcia w mgławicy. Na minus należy zaliczyć także oprawę muzyczną i ponownie – nie jest źle. Problem z tym, że czuć, iż Jamesowi Hornerowi do geniuszu Jerry'ego Goldsmitha brakowało w tamtych czasach kilka lat świetlnych.

Star Trek II: Gniew Khana

"Star Trek II: Gniew Khana" jest przez wielu fanów uznawany za najlepszy film w historii cyklu. Niejednokrotnie pada tutaj porównanie do "Imperium kontratakuje". Trudno się temu dziwić. Film ma analogiczne znaczenie, jakie tamta produkcja stanowi dla pasjonatów "Gwiezdnych wojen". Dynamiczna akcja, mroczny scenariusz, świetnie rozrysowane postacie oraz gorzkie zakończenie – podobieństwa można mnożyć. To klasyka kina science-fiction, pozycja obowiązkowa dla miłośników gatunku. Tym bardziej, że film można spokojnie obejrzeć bez znajomości poprzedniej części i z pobieżną wiedzą na temat uniwersum. "Gniew Khana" to produkcja, której należą się najwyższe honory i wieczna chwała. Tak że... Baaaaaczność!

Ocena Game Exe
9
Ocena użytkowników
9 Średnia z 1 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...