"Sandman" to dzieło wybitne, które w pełni zasłużyło na miano jednego z najpopularniejszych komiksów w historii. Jednak, jak to zwykle bywa, decyzja o kolejnych opowieściach w uniwersum spotkała się zarówno z zadowoleniem fanów, jak i protestem wobec bezczeszczenia klasyka. W takich sytuacjach nawet nadzór artystyczny pierwotnego twórcy trudno potraktować jako gwarant podtrzymania jakości.
W przypadku kontynuacji dzieła Neila Gaimana mowa o zbiorczym wprowadzeniu zatytułowanym po prostu "Sandman Uniwersum" do aż czterech cyklów – "Śnienie", "Dom Szeptów", "Lucyfer" i "Księgi Magii". Owo wprowadzenie to komiks bardzo krótki (48 stron) i jedynie rozpoczynający kilka wątków stojących u podstaw wymienionych serii. Z tego względu omawiany "Sandman Uniwersum. Śnienie: Ścieżki i wpływy" to już znacznie bardziej rozbudowana opowieść.
Simon Spurrier przedstawia nam Śnienie w trudnym czasie. Nowy władca Daniel zaginął, zaś pod jego nieobecność stery przejął bibliotekarz Lucien, który nie najlepiej radzi sobie z ogarnięciem chaosu. Na dodatek w Śnieniu powstało pęknięcie i pojawiła się nowa budowla zwana Domem Szeptów. W królestwie Daniela zjawia się też Dora, mająca problemy ze znalezieniem wspólnego języka z innymi ludźmi, ale radząca sobie z otwieraniem portali do innych wymiarów. Merv Dyniogłowy postanawia interweniować i uwalnia jednego z koszmarów – Sędziego Stryka, aby ten zaprowadził ład i porządek. Tylko czy jego metody okażą się właściwe?
Jednego z pewnością nie można odmówić "Ścieżkom i wpływom" – na 160 stronach dzieje się mnóstwo rzeczy, spotykamy wielu bohaterów i... można się w tym pogubić bez przynajmniej "jako takiej" znajomości "Sandmana". Podczas lektury miałem wrażenie, że scenarzysta z jednej strony poczyna sobie śmiało z opowieścią, wykorzystuje zróżnicowane postaci i prowokuje wiele pytań, lecz z drugiej – równocześnie trzyma się ścieżek wytyczonych przez Gaimana. W pierwszym tomie zabrakło jednej składowej – spojrzenia na rzeczywistość śmiertelników, w której wydarzenia rozgrywające się w Śnieniu powinny znaleźć swoje odzwierciedlenie.
Na wielu poziomach to udany komiks. Dobrze wypadają bohaterowie, na czele z Mervem, Lucienem i Sędzią Strykiem. Trzeba przyznać, że Spurrier poradził sobie tak z wprowadzeniem nowych aktorów na scenę, jak i ukazaniem znajomych twarzy pokroju Kaina i Abla czy kruka Matthew. Tajemnicza atmosfera niezwykłego królestwa jest stale odczuwalna, zwroty akcji są ciekawe, a może nieco za bardzo rozwleczony finał zachęca do kontynuowania serii. Na pochwały zasługuje Bilquis Evely, która przygotowała ładne ilustracje i odmalowała wielobarwną krainę, nadając jej mieszkańcom charakterystycznego, fantastycznego wyglądu.
"Ścieżki i wpływy" to solidne otwarcie cyklu, korzystające ze sprawdzonych wzorców i doprawione ślicznymi ilustracjami. Czy to wystarczy fanom komiksu Gaimana? Zapewne nie, ale jako początek większej fabuły wypada przyzwoicie.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz