Sługa Kości

4 minuty czytania

Kolejna książka A. Rice wpada w moje ręce. Trzymając wydanie II „Sługi kości”, a więc odpowiednio poprawione, jak zwykle nie wiedziałem, czego się spodziewać. Pomocny okazuje się krótki opis z tyłu książki. No tak, zapowiada się ciekawa historia z niezwykłą istotą w tle.

Wróciłem jednak do okładki, która jest, co wielce zaskakujące, czarna, z rzeźbą imitującą główną postać tej powieści. Słowem – nuda. W połączeniu z innymi pozycjami tej autorki, wydanymi przez Dom Wydawniczy „Rebis”, wygląda to tak, jakbym założył małą satanistyczną biblioteczkę. Wydaje mi się, iż praca nad tym elementem i jakieś wizualne wyodrębnienie każdej serii są możliwe, więc mam nadzieję, że w końcu ktoś się przekona do innych kolorów okładek.

Problem ten wcale nie jest błahy, gdyż za lekturę zabrałem się w przedziale pociągu, gdzie towarzyszyły mi starsze panie, niepokojąco łypiące na trzymaną w rękach książkę. Co więcej, wracały ze zjazdu studentów UŁ i swoimi opowieściami skutecznie utrudniały mi czytanie. Nie pomagała nawet uspokajająca muzyka. Dopiero w kompletnej ciszy mogłem zagłębić się w lekturę „Sługi kości” – książki, którą autorka napisała w 1995 roku i zadedykowała ją Bogu. Będzie ciekawie?

Akcja powieści została umieszczona pod koniec XX wieku, kiedy to sekta Świętego Umysłu opanowała cały świat i szykuje się do Dnia Sądu. Przewodzi jej charyzmatyczny Gregory Belkin wraz z rodziną. W pewnym momencie ich losy splatają się z Azrielem, czyli tytułowym Sługą Kości. Ten ostatni to Hebrajczyk, który żył w starożytnym Babilonie. Przedstawiono go jako proroka, męczennika narodu, który poświęca życie, aby uwolnić swój lud z niewoli babilońskiej. Sytuacja komplikuje się, gdyż Azriel pada ofiarą spisku, w wyniku którego zostaje na niego rzucony czar, zaś ciało trafia następnie do wrzącego kotła. Główny bohater staje się żądnym zemsty duchem, po którym pozostaje jedynie kupka złotych kości. Postać ta jednak pojawia się na kartach książki znaczenie później. Azriel przychodzi do wykładowcy akademickiego, Jonathana, który odpoczywa w zasypanej śniegiem chatce w górach. To właśnie jemu Sługa Kości pragnie opowiedzieć swoją historię.

Wcześniej napisałem, iż autorka książkę zadedykowała Bogu. Po jej lekturze nietrudno zauważyć przesłania miłości oraz wezwania do samodoskonalenia każdego istnienia. Niektórym fakt ten przeszkadzać absolutnie nie powinien, jednak wymaga to niemal doskonałego skupienia się, by w pełni pojąć istotę duszy, która nie ogranicza się jedynie do samego Azriela, lecz do każdego z nas.

W tym celu pomóc ma nam historia, która po pewnym czasie wydała mi się dziwnie znajoma. Co prawda lektura zajęła mi raptem dwa wieczory, gdyż sama książka nie jest gruba, a warsztat pisarski autorki jak najbardziej poprawny, lecz wciąż miałem poczucie, że to już gdzieś wcześniej było. W istocie mamy tu do czynienia z kolejnym skrzywdzonym i udręczonym duchem, który opowiada swoją historię i chce wpływać na bieżące wydarzenia. Kurcze, przecież podobnie działał Lasher, duch z „Opowieści o czarownicach z rodu Mayfair”. Swojej historii nie opowiadał także przypadkiem pewien wampir? Książka jest odtwórcza, czerpiąc z motywów, które pojawiały się we wcześniejszych pozycjach tej autorki i przyniosły jej światowy rozgłos. Ja poczułem się rozczarowany tym faktem, zupełnie jakbym doświadczył zdrady wzorem Azriela.

Warto jednak zaznaczyć, iż w książce znalazło się odniesienie do Żydów mieszkających w Polsce. Cenne tym bardziej, iż ktoś postanowił zadać sobie trud w odnalezieniu naszego małego państwa na mapie Europy i to bez posądzeń o chodzące po ulicach niedźwiedzie.

Często książkę ratują doskonale nakreślone postacie, które może nie robią niczego niezwykłego, ale pozwalają lepiej zagłębić się w świat przedstawiony. Czy tak będzie i tym razem? Powiedziałbym, że raczej nie. Gregory Belkin to stuknięty dyktator, który jednak razi swoją szablonowością, zaś Rachel to umierająca starsza kobieta, która jest po prostu płaska (nie w tym sensie oczywiście) i niewyróżniająca się z tłumu. Główny bohater został zakwalifikowany jako zagubiony duch, którego rozterki wcale nie sprawiają, iż możemy się utożsamiać z jego historią i obdarzyć bohatera czymś na wzór współczucia. Ah, no i skryba Jonathan, który imieniem tym został nazwany przez Sługę Kości i pozostaje jedynie narzędziem do zapisywania, a jako takie nie posiada ani charyzmy, ani konkretnych cech osobowości. Trudno się dziwić, skoro nie znamy nawet jego prawdziwego imienia – zupełnie tak, jakby mógłby być nim ktokolwiek zdolny wysłuchać i nagrać to, co słyszy.

Niewola babilońska to strasznie odległe czasy, dlatego miałem nadzieję na całkiem pokaźną wędrówkę poprzez epoki i różne kontynenty. Wiadomo, że opisywanie tego wszystkiego nie jest konieczne, ale tutaj mamy do czynienia właściwie jedynie z biblijnym Babilonem oraz Nowym Jorkiem z XX wieku. Górskiej chaty liczyć nie będę, gdyż to jedynie wyjątek potwierdzający regułę.

Słów jeszcze kilka o recenzowanym wydaniu. Okładce poświęciłem całkiem dużo miejsca, lecz książka to przede wszystkim tekst – ten tutaj został przełożony z dobrym skutkiem, bez literówek i innych drukarskich wpadek, zaś rozmiar czcionki ucieszy osoby, które do tego typu zajęć zwykle muszą korzystać z okularów. Wiem, gdyż przeprowadziłem w tym celu swoje własne badania i wynik był zadowalający.

Powoli jednak pora kończyć tę recenzję jakimś podsumowaniem. Książki mają to do siebie, że je kochamy lub nienawidzimy. Cała reszta jest przeciętna i niewarta nawet naszej uwagi. Tutaj mamy naukę o miłości skonfrontowaną z szaleństwem i zgnilizną moralną jednostki, która zdobyła władzę nad światem końca XX wieku. Problem jednak w tym, iż moralizatorska część, poparta poświęceniem jednostki dla większego dobra, jest najzwyczajniej w świecie nudna i podana w sposób, który w pełni zjadliwy jest jedynie dla największych fanów A. Rice. Ja postrzegam siebie jako jednego z nich i „Sługa Kości” znajdzie się w mojej biblioteczce, lecz cała reszta powinna się głęboko zastanowić, czy aby na pewno jest gotowa na historię Azriela. Rzecz jasna w takim przypadku polecałbym w pociągach wystrzegać się przedziałów o słusznej średniej wieku pasażerów.

Dziękujemy wydawnictwu Rebis za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
6
Ocena użytkowników
8 Średnia z 5 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...