Adaptacje powieści nie mają łatwego życia. Dla jednych odbiorców każde odejście od pierwowzoru jest uznawane za rażące wykroczenie, a drudzy podobnie reagują na dosłowne przełożenie na inne medium. W przypadku komiksu dodatkowe problemy mogą wynikać z ograniczenia wybujałej opowieści do mniej obszernej formy.
Jednak w przypadku "W dół, do Ziemi" Roberta Silverberga trudno mówić o przesadnie rozbudowanej powieści, gdyż liczy sobie mniej niż 200 stron. Przeniesieniem na kanwę komiksu zajął się raczej anonimowy w Polsce Philippe Thirault. Podobnie jak oryginał, tak i recenzowany album opowiada o losach Eddiego Gundersena, powracającego na planetę Belzagor, którą opuścił w burzliwych okolicznościach kilka lat wcześniej. Zostaje wynajęty jako przewodnik przez małżeństwo naukowców pragnące udokumentować okryty tajemnicą rytuał nildorów i sulidorów – inteligentnych gatunków zamieszkujących planetę. Na miejscu dają o sobie znać dawne grzeszki Gundersena i niespełniona miłość.