Wstępy można pisać długie lub krótkie. Zależy to od pisarza oraz materiału, z jakim ma się do czynienia. Ich wartość należy docenić, ale czasem po prostu warto je wyrzucić do kosza. Każdy, kto weźmie się za ten tekst, raczej wie, czego się spodziewać, a więc po prostu przedstawię wam moje przemyślenia na temat drugiej księgi "Pustynnego Księcia".
Przepowiednia, która ściągnęła Olive na pustynię, teraz ją tam utrzymuje. Rola, jaką ma odegrać w obronie Pustynnej Włóczni, prowadzi ją do Labiryntu, gdzie u boku Sharum przyjdzie jej stanąć do walki z demonami. Przelewając ich krew będzie mogła poznać uroki życia, a także moc drzemiącą w jej dwoistej naturze. Tymczasem na Północy los Leeshy i Renny nadal pozostaje nieznany. Do tego liczba zaginionych rośnie. Darin wraz z Selen, Arickiem i Rojvah sami będą musieli ruszyć na wyprawę poszukując odpowiedzi oraz by odnaleźć własny szlak przez życie, wytyczany przez nową sytuację, brzemię ich rodziców i własne pragnienia.
Świat pod kątem nowych lokacji ma co nieco do pokazania, jednak stara się robić to rozsądnie. Warto zwrócić uwagę, iż w opisach tych miejsc mamy sporo porównań, jak wyglądały w czasach Cyklu Demonicznego oraz obecnych. Dzięki temu powieść jest dobrze osadzona w uniwersum, jednocześnie zyskując nowe możliwości. Dodatkowo rozbudowuje to cały ten świat.
Bohaterowie nie rozczarowują. Stara gwardia ma swój wkład, ale że dość szybko schodzi ze sceny, to trzon roboty spada na nowe pokolenie. Pojawiają się też nowe postacie, choć mało kto może się poszczycić tym samym statusem co Darin i Olive. To sprawia, że punkty centralne pozostają mocno osadzone, ale też dobrze rozbudowane, przez co kontynuacja historii wciąż przykuwa uwagę.
Co do przesłania historii, to tutaj też nie ma wielkiego zaskoczenia. Świeży bohaterowie zapewniają własne dziedzictwo i stosunek, z jakim je traktują. Nowe punkty widzenia na ten sam aspekt niewątpliwie są użyteczne – rozbudowują całość i podtrzymują zainteresowanie. Do tego dochodzą kolejne wróżby i próby ich interpretacji, a także, co jest powiedziane bardzo otwarcie, zgłębianie siły, która drzemie w naturze ludzkiej z racji jej dwoistości. Oczywiście ze zrozumiałych przyczyn jest to tu traktowane zarówno dosłownie, jak i metaforycznie.
Parę słów należy też dodać na temat ilustracji stworzonych przez Dominika Brońka. Niewątpliwie można tu mówić o fantastycznie zrealizowanym zadaniu. Każdy z tych obrazów jest naprawdę dobrze wykonany i prawidłowo oddaje przedstawioną na nim sytuację, naznaczając ją wyraźnymi emocjami. Dzięki temu lektura zyskuje dodatkowy smak, a właśnie o to w tym chodzi.
Siadając do tego tekstu miałem pewien problem, co napisać. W ostatecznym rozrachunku mamy tu drugą część tej samej książki, nad którą rozwodziłem się nie tak dawno temu. Ale w pewnej chwili nadchodzi myśl, że długie rozważania nie są tak naprawdę konieczne. Obie księgi "Pustynnego Księcia" na dobrą sprawę tworzą wspólną całość, rozbudowując i uzupełniając się nawzajem. W związku z tym nie ma między nimi szczególnych różnic. Jest to zrozumiałe, sensowne i działa na korzyść dzieła. Kto przeczytał pierwszą księgę, powinien wziąć się też za drugą i nie uważam, by mogła to być decyzja, której można pożałować. Ja na pewno cieszę się z przeczytania obu tomów i mogę to z czystym sumieniem polecić innym.
Dziękujemy wydawnictwu Fabryka Słów za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz