Zakończona zwycięstwem kampania wymierzona przeciwko Stalowemu Sercu okazała się dopiero początkiem przygód Davida Charlestone’a. Pokonawszy potężnego Epika, on i inni Mściciele podjęli się próby przywrócenia ludziom ich dawnego życia sprzed rządów tyrana. Jednak w świecie opanowanym przez istoty z nadprzyrodzonymi mocami pokój nie mógł trwać wiecznie. Wystarczyło kilka ataków wymierzonych w suwerenność Newcago, by jego wyzwoliciele zaczęli doszukiwać się w nich czegoś więcej niż przypadku. I z pewnością nie będzie zaskoczeniem fakt, że mieli rację.
„Pożar” to druga odsłona serii o Mścicielach Brandona Sandersona, dzierżącego pozycję jednego z najpoczytniejszych autorów fantasy. Tym razem pisarz zabiera nas do rządzonego przez niezwyciężonego Epika Babilaru, gdzie grupa rebeliantów, do której dołącza David, walczy o wolność dla zwykłych ludzi. Brzmi znajomo? Nie ulega wątpliwości, że ogólny zarys fabuły omawianej powieści to niemal zupełna kalka swojej poprzedniczki. Jednak mimo licznych podobieństw, fałszem byłoby stwierdzenie, że „Pożar” nie wnosi niczego nowego do wykreowanego w „Stalowym Sercu” świata. W rzeczy samej, zastosowane rozwiązania nie raz i nie dwa zaskakują czytelnika, a wychwytywane kątem oka niedociągnięcia często giną wśród pędzącej na łeb na szyję akcji.
David Charlestone powraca jako główny bohater, by zmierzyć się z kolejnymi potężnymi Epikami. Wydarzenia z poprzedniej części w dużymi stopniu wpłynęły na otaczający go świat, jednak on sam nadal pozostaje naiwnym, niepotrafiącym odnaleźć się w społeczeństwie nastolatkiem, którego życie napędza potrzeba zwalczania o wiele potężniejszych od niego istot. W przypadku tej postaci ciężko pokusić się o jednoznaczną ocenę. Jego odosobnienie i nieporadność czasem powodują u czytelnika uśmiech, by w pewnym momencie zacząć nieznośnie irytować. Swoim talentem do improwizacji sprawia, że akcja nabiera szybszego tempa, ale jednocześnie każe się zastanowić, czy pasmo graniczących z cudem sukcesów nie jest zbyt naciągane. Co więcej, David Charlestone nie rozwija się. Uczestniczy w wydarzeniach decydujących dla losów świata, a mimo to nie zyskuje żadnych nowych cech charakteru. Nie wadziłoby to w takim stopniu u bardziej charyzmatycznego bohatera, jednak pogromca Stalowego Serca o sympatię czytelnika powinien walczyć do ostatniego tchnienia, a poddaje się już w przedbiegach.
Zastrzeżenia można mieć również co do postaci drugoplanowych. W „Pożarze” poznajemy nową grupę Mścicieli, której członkowie nie posiadają ani grama charyzmy. Valentine to wiecznie naburmuszona Latynoska, pomstująca na cały świat, nie mając ku temu szczególnie ważkich powodów. Exel, były grabarz o niebywałej posturze, swoją obecnością nie wnosi do powieści zupełnie niczego i w pewnym momencie można bez konsekwencji zapomnieć o jego istnieniu. Mizzy to jedyna postać z tej paczki, o której można powiedzieć kilka ciepłych słów ze względu na większy wpływ na rozwój fabuły oraz niemałą nadpobudliwość. Niestety, czasem można odnieść wrażenie, że przez swoją niezdarność i chaotyczność zaczyna przypominać Davida, co nie do końca stanowi zaletę tej postaci. Sytuację w pewnym stopniu ratuje znany z poprzedniej odsłony serii Profesor. Dowodzący Mścicielami Epik roztacza wokół siebie aurę tajemnicy i skrywanej potęgi, co rozbudza w czytelniku chęć głębszego poznania jego historii i możliwości.
Do jasnych stron „Pożaru” z pewnością należy zaliczyć głównego przeciwnika naszych protagonistów. Rządząca Babilarem Regalia to Epik o mocy panowania nad wodą, tworzenia projekcji własnej postaci oraz szpiegowania wszystkich ludzi, znajdujących się w jej zasięgu. W przeciwieństwie do Stalowego Serca, którego poznawaliśmy jedynie pośrednio z rozmów przeprowadzanych wśród Mścicieli, Regalia dosyć często ukazuje się naszym bohaterom, objawiając przed nimi swoją potęgę i władzę nad miastem. Jej bronią są nie tylko nadprzyrodzone umiejętności, ale również spryt oraz inteligencja i to właśnie dzięki tym atutom David i reszta ekipy raz po raz wpadają w tarapaty. Co więcej, na jej usługach pozostaje dwoje potężnych Epików, będących częścią szeroko zakrojonego planu. Kilkukrotnie dodają oni swoje trzy grosze w potyczkach z Mścicielami, mocno zachodząc im za skórę w, co warto dodać, niezwykle efektowny sposób.
Na uwagę zasługuje również miejsce rozgrywanych wydarzeń. Babilar to twór zupełnie inny od pokrytego w całości stalą Newcago. Zbudowane na pozostałościach Nowego Jorku miasto zalane jest wodą, trzymaną w ryzach przez Regalię. Tak drastyczna zmiana środowiska gwarantuje nie tylko porządną dawkę świeżości, ale umożliwia również wprowadzenie nowych urządzeń i wynalazków, które nie raz pozwolą Davidowi wykaraskać się z niebezpiecznej sytuacji. Nowe miasto staje się areną zmagań Mścicieli i Epików, ale warto zaznaczyć, że gdzieś w jego trzewiach znajduje się tajemnica, od której może zależeć los wszystkich mieszkańców.
Seria o Mścicielach skierowana jest w szczególności do grupy tak zwanych „młodych dorosłych” i to doskonale widać w „Pożarze”. Dojrzały czytelnik z pewnością zwróci uwagę na brak silnych, charyzmatycznych postaci, niezbyt pociągający wątek miłosny czy też ogólny zarys fabuły, opierający się na rozwiązaniach z pierwszej części. Jednak dla wielu innych ta powieść może być solidną dawką ekscytujących scen akcji, zaskakujących intryg oraz komicznych wstawek, dotyczących w szczególności Davida i jego nietypowych manier. „Pożar” zmaga się jednak z kilkoma problemami, których nie wybaczy nawet najbardziej łaskawy czytelnik. Największą jego bolączką są przeciętnie wykreowani bohaterowie i liczę, że Brandon Sanderson zwrócił uwagę na ten aspekt w wydanym już w oryginale kolejnym tomie, zatytułowanym „Calamity”.
Dziękujemy wydawnictwu Zysk i S-ka za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz