"Achaja" była jedną z pierwszych polskich powieści fantastycznych, którą pokochałam od pierwszego rozdziału. Z niecierpliwością czekałam na kolejne tomy opisujące losy Achai, Zaana, Siriusa, a później również Biafry. Na dalszych stronach powieści Ziemiańskiego zmieniały się nie tylko przypadki i charaktery bohaterów, ale także cały otaczający ich świat – czego zresztą sami byli inicjatorami. I chociaż ostatni tom był zdecydowanie najgorszym i najmniej udanym, a u wielu wzbudził wręcz niesmak kładący się cieniem na całej serii, tak na wieść o wznowieniu serii przyklasnęłam radośnie, z miejsca nie mogąc się jej doczekać. Tom pierwszy "Pomnika Cesarzowej Achai" okazał się dla mnie wielkim zaskoczeniem. Wręcz ogromnym, ale zdecydowanie pozytywnym.
Drugi tom przeskoczył zgrabnie przez spory okres, w którym przybysze z nieznanej ziemi zwanej przez nich Rzeczpospolitą Polską zadomawiali się i urządzali w zajętym porcie Sait. Wszystko zatem rozpoczyna się, gdy jacht wysłany na zwiad dopływa do portu w prowincji Kyle. Na pokładzie znani już bohaterowie poprzedniego tomu: komandor Krzysztof Tomaszewski, porucznik Leszek Siwecki oraz czarownica Kai. Chociaż o przybyszach na żelaznych okrętach już słyszano, nawet ich drewniany jacht budzi niecodzienne zainteresowanie. Późniejsze popisy nowoczesnej medycyny, które daje Siwecki, szybko jednają sobie lokalnych mieszkańców i rozwiewają podejrzenia o ich wrogich zamiarach. Te wieści szybko trafiają do Randa, szefa urzędu zbierającego... plotki. Tak to przynajmniej wygląda oficjalnie. Mniej oficjalnie Rand przez swoją ambicję i ciekawość względem niecodziennych podróżników pakuje się w sam środek spraw służb specjalnych. Te, jak nietrudno się domyślić, nie patrzą przychylnym okiem na intruza. Chociaż Rand jeszcze nie odkrył, jaki jest konkretny cel specsłużb, wszystko wydaje się zwijać wokół legendarnego i zaginionego pomnika cesarzowej Achai oraz Shen osadzonej w jednym z najcięższych więzień w cesarstwie.
Jak i w "Achai" Ziemiański kreuje fabułę na podobieństwo lontu bomby, który właśnie został odpalony, jednak aby zobaczyć wybuch, trzeba uważnie śledzić postępy płomienia. Na szczęście ma on niesamowicie ciekawą drogę. Ciężko też nie zauważyć, że wydarzenia toczą się w sposób dość podobny do tego z "Achai" – wiele uzależnione jest od zbiegów okoliczności, ale też determinacji bohaterów. Wszystko dzieje się z odpowiednią dynamiką, w dodatku bez szkody dla jakości opisów. Całość pisana jest lekkim, zrozumiałym językiem, przez co książkę czyta się nader szybko i przyjemnie.
Kontrowersyjne może być połączenie antycznego Imperium Akrach z alternatywną Rzeczpospolitą Polską z czasów dwudziestolecia międzywojennego. Mnie takie niecodzienne zestawienie zachwyciło, wszystko kojarzy się z białymi kolonistami zdobywającymi Nowy Świat. W przeciwieństwie do "Achai" oraz historii kolonistów tutaj opowieść sprowadza się do wątku szpiegowskiego. Wszystko rozgrywa się między dwiema służbami wywiadowczymi – oficjalnymi specsłużbami i tą mniej oficjalną organizacją zbierającą plotki. Co więcej, Rzeczpospolita Ziemiańskiego to kraj silny i prosperujący, z solidnymi perspektywami na przyszłość.
Drugi tom "Pomnika Cesarzowej Achai" jest znacznie lepszy od poprzedniego. Tutaj dwa oddzielne wątki splatają się w jeden i pędzą w tym samym, intrygującym kierunku. Natomiast Ziemiański nie oszczędza swoich bohaterów, stawiając ich przed coraz większymi wyzwaniami i coraz większymi przeszkodami. A wszystko opisuje swoim lekkim, znanym już z poprzednich tomów stylem. Właściwie jedyne, co można mu zarzucić, to odrobina powtarzalności – widać nawiązania do poprzednich książek, co momentami może razić oraz, co gorsza, nudzić. Ale... jeszcze nie, nie w przypadku wspaniałego języka i konstrukcji powieści, jaką raczy nas Andrzej Ziemiański w "Pomniku Cesarzowej Achai". To zdecydowanie powieść godna uwagi, szczególnie jeżeli podobały wam się poprzednie części "Achai".
Dziękujemy wydawnictwu Fabryka Słów za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Wątki polityczne są doskonale zarysowane, a losy Kai i Tomaszewskiego arcyciekawe. Nie mogę się doczekać rozwiązania sprawy Wyszyńskiej, bo coś czuję, że nie wszystko jest takie oczywiste, jakby się wydawało.
Zdecydowanie polecam, z każdym tomem czuję, że będzie lepiej
8/10
Dodaj komentarz