Na początku kariery Nicolas Cage był nieźle zapowiadającym się aktorem, jednak z biegiem lat jego twórczość zaczęła wprawiać w śmiech wielu widzów na całym świecie. Z każdą następną rolą udowadnia, jak można zmarnować całkiem przyzwoity potencjał, co udowodnił m.in. w filmie "Pan życia i śmierci", gdzie wcielił się w rolę międzynarodowego handlarza bronią, Yuriego Orlova, którego postać opierała się na osobie Wiktora Buta. Mało kto wie, że Cage jest bratankiem słynnego reżysera Francisa Forda Coppoli. Dominick Sena, pomimo sprzeciwu kinomanów, dał mu główną rolę w swojej najnowszej produkcji zatytułowanej "Polowanie na Czarownice". Czy było warto?
Film opowiada o dwóch krzyżowcach, którzy przez wiele lat uczestniczyli w krucjatach przeciw muzułmanom i poganom. W kolejnych potyczkach zabijali wielu niewinnych ludzi, lecz po pewnym czasie uznali, że jest to sprzeczne z wolą Boga i zdezerterowali z armii, po czym wrócili do Europy. Niestety, nie zaznali tam spokoju. Po wioskach rozprzestrzeniła się zaraza, która zebrała obfite żniwo. Kościół wini pewną dziewczynę, jednocześnie oskarżając ją o bycie wiedźmą. Schwytani dezerterzy, pomimo niechęci do duchownych, decydują się im pomóc. Mają za zadanie doprowadzić czarownicę do opactwa, gdzie mnisi za pomocą kobiety usuną epidemię ze świata. Droga okazuje się trudniejsza niż bohaterowie przypuszczali. Co chwilę napotykają na przeszkody tworzone przez dziewczynę, udającą niewinną osobę.
Nie boję się stwierdzić, iż "Polowanie na Czarownice" to świetny film. Już w momencie, gdy Behmen (główny bohater) sprzeciwia się Kościołowi tylko z powodu śmierci jednej kobiety, wiedziałem, że to dosłownie przedsmak tego, co będzie za moment. Ogólnie jestem pełen uznania dla niego, że w ciągu kilku lat walk uśmiercił zaledwie jednego cywila. Ręce same się składają do oklasków. Kolejnym momentem, jaki utkwił mi w pamięci, było schwytanie dezerterów, kiedy to Behmen ze swoim towarzyszem rozbił straże kilkoma tanecznymi ruchami, po czym... odbijał strzały mieczem. To zaparło mi dech w piersiach i postanowiłem, że będę do skutku szukał plakatu tego filmu. Jak można nie mieć w swoim pokoju takiego twardziela, który odbija strzały z taką prędkością? Kolejną mocną stroną tej pozycji są efekty specjalne. Wymieniłem zaledwie sceny z kilkunastu minut, a łącznie film ma około dziewięćdziesięciu, więc tym bardziej warto go obejrzeć.
Na co jeszcze czekacie? Dlaczego nie oglądacie tej wspaniałej i wizjonerskiej produkcji?! Dobra, bez żartów. Ten film jest totalnie nic nie warty. Praktycznie nic w nim mi się nie podoba, począwszy od gry aktorów, którzy przypominają pacynki z teatru lalek, na efektach specjalnych skończywszy. Cage po raz kolejny udowodnił, że jest słabym aktorem. Zastanawia mnie tylko, gdzie się podziało te czterdzieści milionów dolarów wydane na ten film. Jedyne, co zasługuje na pochwałę, to krajobrazy, które były całkiem ładne. Nie zmienia to jednak faktu, że "Polowanie na Czarownice" przypomina krowi placek opakowany w ładne sreberko. Czekoladą to niestety nie jest.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz