Konwent jako gra RPG
Dojechaliśmy o czasie i przezornie, jako że słoneczko powoli zmierzało w stronę widnokręgu, a po nieznanym terenie lepiej poruszać się za dnia, chcieliśmy się najpierw zakwaterować. I od razu pałą w łeb. Na liście w wyznaczonym akademiku nas nie było. W drugim też nie. Najwyraźniej nie byliśmy odosobnieni, bo pani wcale się nie zdziwiła i wskazała dalszą drogę. Zapowiadała się gra na poziomie very hard. Aktywowaliśmy wszystkie skille retoryczne i poszliśmy do trzeciego. I nagle okazało się, że gramy na najłatwiejszym poziomie. Pan miał wolne pokoje i nie widział problemu. Ciekawe, czy organizatorzy mu podziękują.
![Polcon 2017](https://gfx.gexe.pl/gallery/2214/thumb500/14006.jpg)
Akredytowaliśmy się po ciemku. Jak najbardziej dosłownie. Odszukaliśmy ukryty w ciągu innych namiot, oznaczony (a jakże) kartką formatu A4 i świecąc latarką odnaleźliśmy się (ulga!) na liście uczestników. Organizatorzy poszli po taniości (mam nadzieję, że nie będzie to precedens) i książeczkę z fragmentami dzieł nominowanych do nagrody Zajdla wydrukowali w ograniczonym nakładzie. Ponoć dostała się pierwszej pięćsetce. Spóźniliśmy się. W rezultacie (uprzedzając bieg wypadków) nie głosowałem. Piskorski, który ostatecznie nagrodę dostał, nie przekonywał (zob. recenzja), a nie miałem możliwości zapoznania się choćby z próbkami innych utworów. W rezultacie trafiliśmy do świetnego, jak na akademikowe standardy, pokoju, ale kilka zaplanowanych prelekcji poszło się paść. Nie byliśmy też na rozpoczęciu. Podobno nie było czego żałować.
Mocy przybywaj!
![Polcon 2017](https://gfx.gexe.pl/gallery/2214/thumb500/14007.jpg)
Następnego dnia rankiem wyjaśniła się przyczyna egipskich niemal ciemności. Agregat zasilający namiotowe miasteczko był za słaby. Dwukrotnie. Ktoś czegoś nie policzył. Po wymianie było wyraźnie lepiej i – dodatkowo – ciszej, choć spaliny bywały czasem wyczuwalne. Lokalizacja przy strefie gastronomicznej – nawiasem mówiąc dobrej, chociaż niewielkiej – nie była najszczęśliwsza. Pomysł z umieszczeniem stoisk wystawców w namiotach był ryzykowny, ale wypalił, bo pogoda dopisywała. Ludzi było zawsze sporo, bo tędy wiodła droga z akademików na prelekcje. Tuż obok rozbili swoją wioskę słowiańscy wojowie. Postrzelałem z łuku, a nawet trafiłem w tarczę. Na miecze (rurka PCV w podwójnej otulinie, metalowych amatorom do ręki nie dawano) nie walczyłem. Młodszych się nie bije.
![Polcon 2017](https://gfx.gexe.pl/gallery/2214/thumb800/14008.jpg)
Kampus lubelskiego uniwersytetu (UMCS) okazał się rewelacyjnym wyborem. Tu organizatorów muszę pochwalić. Mnóstwo zieleni, kojarzącej się wręcz z jakimś parkiem, i wszędzie blisko. Najwyżej parę minut do miejsca dowolnej prelekcji, a do centrum miasta można było spokojnie dojść piechotą. Liczne i duże aule wykładowe umożliwiały wszystkim chętnym udział w konwentowych atrakcjach. Wytrenowane, choćby na Pyrkonie, umiejętności strategicznego przewidywania i pływania w tłumie okazały się absolutnie zbędne. Wprawdzie wiele wykładów zaczęło się z opóźnieniem, bo nawet informatyk zatrudniony w PAN i ludzie z CD Red walczyli z oporną naturą projektora, ale porady z sali, od miejscowych, uświadomionych studentów okazywały się skuteczne. Zwykle wystarczyło wyjść i wejść, czyli podnieść ekran i go opuścić. Wprawdzie zastosowanie tej procedury groziło ponoć podniesieniem zasłon (których opuszczenie wymagałoby wyższego wtajemniczenia), ale nie zaobserwowałem takiego przypadku. Opóźniony początek skutkował jednak przedwczesnym końcem, co w żadnej sytuacji nie jest dobre.
Fantastyczna fantastyka
Same prelekcje bardzo zróżnicowane, tak pod względem tematyki, jak i poziomu. Konwentowa norma. Dobrym patentem na atrakcyjny występ było obalanie stereotypów. Perfekcyjnie zastosowali go Klaudia Heintze, poddając w wątpliwość czerń czarnych charakterów (piątkowi „Mitologiczni złoczyńcy”) oraz Michał i Piotr Cholewa, analizując happy endy mainstreamowych, fantastycznych produkcji filmowych (niedziela – „W zasadzie pozytywnie”). Dobra zabawa, niekoniecznie czysta, bo informacyjna wartość dodana też była spora.
Naukowe tematy też mogą być frapująco przedstawione. Na wykład zatrudnionego w Anglii meteorologa, Piotra Florka poszedłem z tzw. „braku laku”. Pod enigmatycznym tytułem – „Matematyka stosowana planety Ziemia” skrywała się analiza technik prognozowania pogody i klimatu. Liczby i wykresy wcale nie przeszkadzały. Humaniści nie byli gorsi. Sieciową popkulturę jako zasób obywatelski brawurowo przeanalizował Jakub Nowak (UMCS). „Memów nie oddamy!”. Fakt. Takie przykłady można mnożyć. O ekonomistach się nie wypowiadam, bo próbka była za mała.
![Polcon 2017](https://gfx.gexe.pl/gallery/2214/thumb800/14009.jpg)
Najczęstszą wadą słabych prelekcji były rozwlekłe wstępy albo przeciwnie, bezradne milczenie po wyczerpaniu tematu w 15 minut. Wspominam dla porządku, bez żalu i zacietrzewienia. Do zapomnienia, więc bez szczegółów. Zawodowców taryfa ulgowa nie obejmuje. Wojciech Orliński, dziennikarz, którego artykuły i książki naprawdę lubię czytać, okazał się skrajnie chaotycznym mówcą. Koncertowo położył prezentację swojej książki o życiu Stanisława Lema. Umiejętności retoryczne nie zawsze chodzą w parze z literackimi.
![Polcon 2017](https://gfx.gexe.pl/gallery/2214/thumb800/14010.jpg)
Coś tam odwołano, coś przełożono. Nie do uniknięcia przy blisko trzech setkach atrakcji. Działo się na scenie, były pokazy, turnieje, elektronika, spotkania z autorami, stoiska z książkami i różnymi gadżetami oraz liczne planszówki i karcianki w wypożyczalni. Przy stoliku spędziłem dwa udane wieczory. Każdy niezależnie od wieku i zainteresowań mógł sobie skroić własny program. Którą z równoległych prelekcji wybrać? Trudny dylemat, a jeszcze miasto (ładne!) wypadałoby zobaczyć. Ogarnięcie całości imprezy było niemożliwe, stąd subiektywny ton relacji. Z ciekawostek – piątek 17.00 – organizatorzy obdarzyli Marcina Przybyłka darem bilokacji. Czyżby zapowiedź kanonizacji?
![Polcon 2017](https://gfx.gexe.pl/gallery/2214/thumb800/14011.jpg)
Życzliwy, barwny tłum fanów fantastyki bawił się dobrze. A o to głównie chodziło. Cztery dni minęły nie wiadomo kiedy. Do zobaczenia w przyszłym roku!
Komentarze
Tekst przeczytałem jakiś czas temu. Korci mnie, aby w tym roku znowu pojechać na Falkon, bo te konwenty w Lublinie mają swój niepowtarzalny klimat, którego brakuje już innym miastom.
Ech... a może się starzeje?
Co ciekawe, na Polkonach nie ma nadmiernej frekwencji, więc jest alternatywa.
Dodaj komentarz