Patrol Zmroku

3 minuty czytania

"Niniejszy tekst jest obojętny sprawie Światła.

Nocny Patrol

Niniejszy tekst jest obojętny sprawie Ciemności.

Dzienny Patrol"

patrol zmroku, okładka

Inni mawiają, że wszystko, co dobre, szybko się kończy. Szczęśliwie nie można tego powiedzieć o serii pt. "Patrole" – tym razem mam bowiem niewątpliwą przyjemność zrecenzować trzecią część cyklu, zatytułowaną "Patrol Zmroku". Siergiej Łukjanienko zdecydował się napisać ją w pojedynkę, podobnie jak "Nocny Patrol", rezygnując z pomocy Władimira Wasiljewa, z którym współpracował w trakcie tworzenia "Dziennego Patrolu". Wówczas otrzymane wsparcie pozytywnie odcisnęło się na książce i zostało ocenione na plus. Czy odczujemy jego nieobecność?

Trzon fabuły "Patrolu Zmroku" stanowi legenda o księdze Fuaran, dzięki której można dowolnego człowieka przemienić w Innego. Do siedzib obu Patroli i biura Inkwizycji dotarły anonimowe, niepokojące wieści o jakimś Innym, który zdradził pewnemu człowiekowi prawdę o swym istnieniu, oferując przy tym tę magiczną przemianę. Od razu powstało pytanie: jak to możliwe, skoro to niemożliwe? Czyżby mityczna księga naprawdę istniała? Jeśli tak, to w powietrzu wiszą wielkie kłopoty. Powołane pędem śledztwo ma prowadzić wybrany przez Hesera Anton Gorodecki, ale, ale, ale... nie może on działać w pojedynkę. Patrolowy Jasnych musi współpracować z przedstawicielem Ciemnych – Kostią Sauszkinem, swoim dawnym sąsiadem, a obecnie groźnym Wyższym wampirem oraz Inkwizycją, reprezentowaną przez dobrze znanych z poprzedniego tomu Vitezsława i Edgara. Sami możecie sobie wyobrazić, jak zapowiada się dochodzenie w tak doborowym towarzystwie. Jeżeli coś mogę zdradzić, to tylko to, że będzie się działo.

W trakcie lektury zdałem sobie sprawę, że w "Patrolach" bardzo ciekawie zostało przedstawione dojrzewanie występujących w nich postaci. Im dalej zagłębimy się w cykl, tym czeka nas więcej niespodzianek. Dawno temu poznaliśmy młodego wampira, pilnego ucznia, który obiecał sobie, że wymyśli sposób na wyleczenie z wampiryzmu, jednak z czasem los wykreował go na śmiertelnie niebezpiecznego Wyższego wampira. Jeden ze znanych nam dotąd Ciemnych na naszych oczach zrozumiał, że nie rozróżnia Dobra od Zła i postanowił dołączyć do Inkwizycji. A bohaterowie, których byśmy o to nie podejrzewali, wchodzą ze sobą w związki, czym dodają całości kolorytu.

Jako że nieodłącznym elementem powieści Łukjanienki są frapujące rozmowy i niekończące się debaty na wybrany przez autora temat, w "Patrolu Zmroku" nie mogło ich zabraknąć. Tak jak w "Nocnym Patrolu" rozmawiano głównie o tym co dobre i złe, tak w "Dziennym Patrolu" większość słów zostało wypowiedzianych, by zwrócić uwagę, że Jaśni nie są tacy świętoszkowaci, za jakich się podają, a Ciemnym nie patrzy z oczu tak źle, jak się mawia. Tym razem z kolei została poruszona kwestia tego, co by się stało, gdyby zwykli ludzie dowiedzieli się o Innych? Jak zareagowałyby narody świata, dowiadując się, że są pośród nich jednostki, które mogą żyć dłużej, uzdrawiać swą rodzinę, oglądać linie patrol zmroku, okładkaprawdopodobieństwa zdarzeń, nie stać w korkach i mieć na zawołanie wszystko, czego tylko pragną?

Warto dodać, że opowieść potrafi porządnie zaskoczyć. Przez cały czas trwania śledztwa dawałem sobie wciskać fałszywe rozwiązania niczym kilkuletnie dziecko z łatwością nabijane w butelkę przez swego ojca i do momentu, w którym tajemnica nie została wyjaśniona, ani trochę nie podejrzewałem, że właśnie tak będzie ona wyglądać. Chapeau bas. Co ciekawe, ostatecznie łączą się różne wątki, z czego część sięga nawet początku cyklu. Dopiero gdy spojrzy się na dane kwestie z tej dalekosiężnej perspektywy, wszystko nabiera sensu, a po plecach przechodzi dreszcz. Łatwość, z jaką Łukjanienko tworzy liczne wątki, miesza je, by na końcu stworzyć z nich idealną całość, jest zaiste godna podziwu.

Jedyne, co mnie smuci, to fakt, że każda kolejna książka jest krótsza od poprzedniej. Dlaczego ta tendencja nie może iść w przeciwną stronę? "Patrol Zmroku" został standardowo podzielony na trzy historie i spisany na 388 stronach. Śmiało mogę pokusić się o twierdzenie, że jest najlepszą ze wszystkich dotychczas wydanych części. Koniec walki i wzajemnego przepychania się Jasnych z Ciemnymi – tym razem trzeba stanąć ramię w ramię, zakasać rękawy i spróbować nie dopuścić do wydarzeń, które nie byłyby na rękę żadnej ze stron. Kawał dobrej, współczesnej fantastyki, z którym musi zapoznać się każdy rzetelny fan "Patroli"!

Niniejszy tekst jest obojętny sprawie Game Exe.

Tamc.

Dziękujemy wydawnictwu MAG za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
9
Ocena użytkowników
9.25 Średnia z 2 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...