Pierwsza księga "Pamiętników wampirów" to zarazem wstęp do całej serii książek, która zyskała dużą popularność wśród młodzieży, skutecznie rywalizując z cyklem "Zmierzch", autorstwa S. Meyer. Stanowiła także podstawę dla telewizyjnego serialu, który pokazał jednak, jak wiele dziełu L. J. Smith można zarzucić. Przed wami recenzja powieści, która spodobać się może jedynie nastolatkom.
Fani serialu mogą spokojnie ten akapit sobie odpuścić, bowiem doskonale znają Elenę Gilbert oraz Stefano i Damona Salvatore. Dziewczyna, będąca najpopularniejszą uczennicą szkoły w Fell’s Church, jest narratorką książki. To właśnie fragmenty jej pamiętnika dane nam będzie poznać. Dżentelmeni, będący zarazem braćmi, pochodzą z Florencji i są wampirami. Właściwie na tym mógłbym poprzestać, jako że książka ta nie jest biografią, lecz próbą przedstawienia skomplikowanej relacji łączącej szkolną piękność z jedynymi "żyjącymi" członkami rodziny Salvatore.
Na początek postanowiłem zająć się samą akcją książki, która okazała się jedną z jej największych wad. Co prawda nie mamy do czynienia z jednym czy dwoma wydarzeniami, które roztrząsa się potem przez wiele stron, ale w tomie tym dzieje się zdecydowanie zbyt mało. Gdzieś tam w oddali czai się zła siła, do tego dochodzą problemy związane z dojrzewaniem czy nieco zaskakująca prawda o prawdziwej naturze Stefano i Damona, jednak ja spodziewałem się, że co chwila będą jakieś trupy, niebezpieczeństwo i że główny zły całego tomu będzie co chwila manifestować swój zbrodniczy geniusz.
Tak się jednak nie stało, bowiem książka zawodzi całkowicie w temacie kreacji bohaterów. Elena Gilbert przez pierwszych kilka stron jawi się jako niezależna dziewczyna, która wie, czego chce, i nie zaznała jeszcze goryczy porażki. Potem okazuje się być wrażliwą romantyczką – mdlejącą i wypłakującą się co chwila swojemu pamiętnikowi. Po pierwszych 50 stronach wiedziałem o niej już wszystko i aż do samego końca nie spotkało mnie z jej strony nic zaskakującego. Tym samym cała moja nadzieja spoczęła na barkach braci Salvatore. W dwójkę nieść ciężar niewątpliwie łatwiej, jednak L. J. Smith wampiry uczyniła groteskowymi – nie są ani zbyt groźne, ani zbyt elokwentne. Co trochę tylko gadają, jak to są dziećmi nocy i wiecznymi łowcami, ale tego strachu wcale czytelnik nie odczuwa. Gdzieś tam sobie w tle wysysają kogoś z krwi, byle tylko czytelnik się nie przyczepił, że są to postacie zbyt ludzkie.
Jeszcze gorzej wypada główny sprawca wszelkich nieszczęść w Fell’s Church, który dopiero na ostatnich stronach ujawni swoje zamiary i tożsamość. Sterowanie zwierzętami, by te były agresywne, czy jedno małe tornado wydają się być śmiesznymi działaniami geniusza zbrodni, za jakiego niewątpliwie ma się ta osoba. Cierpi przez to końcówka książki, która jest nudna i spisana jakby na szybko w obawie przed przekroczeniem jakiegoś limitu stron.
O postaciach drugiego i trzeciego planu nie mogę powiedzieć zbyt wiele, bowiem autorka potraktowała je po macoszemu, wpierw kusząc łakomymi mocami wiedźmy takiej Bonnie, by wszystko ograniczyć do głupot w stylu próby poznania imienia przyszłego męża. Na obronę L.J. Smith pozostaje fakt, że ma to być książka dla młodzieży, która zdolna jest do tego typu zachowań.
Fani serialu z pewnością zauważyli, że w książce nie pojawia się żadne Mystic Falls. Porównując dalej odkrywamy, że nazwiska są niekiedy nieco inne, czasem wręcz brakuje pewnych osób, jak chociażby Meredith. Co gorsza, wydawca postanowił wykorzystać popularność serialu na okładce, prezentując na niej wizerunki trójki głównych bohaterów. O gustach się nie dyskutuje, ale kto wpadł na pomysł pokazania ciemnowłosej Eleny, podczas gdy w książce nie raz autorka podkreśla, że panna Gilbert to blondynka? To co prawda już drugie pojawienie się tej książki w sprzedaży, ale poczułem się oszukany.
Skoro temat wydania już poruszyłem, to należy odnotować, iż w samym tekście błędów się nie doszukałem. Księga pierwsza to właściwie trzy księgi, jednak stanowiące jeden wątek fabularny. Dużo gorzej jest z ceną – blisko 40 PLN za ten tom to trochę za dużo. W sumie 479 stron, bez zbędnych przerw między rozdziałami, co niewątpliwie cieszy.
Jak więc ocenić tę pozycję? Przede wszystkim L.J. Smith posłużyła się wypróbowanym już w "Zmierzchu" schematem umieszczenia w książce wampirów. Wcześniej pozycje dla nastolatków to właściwie połączenie popularnego futbolisty z nieśmiałą i nieco nieprzystosowaną do życia dziewczyną. Receptura ta się jednak wyczerpała, więc znalazło się miejsce dla wampirów i wilkołaków, przez co czytelnik ma otrzymać coś nowego, z lekką nutką strachu i tajemniczości. Tym sposobem widzę pierwszą księgę "Pamiętników wampirów" jako pozycję zdecydowanie dla nastoletnich czytelniczek, których nie zrazi płytka kreacja bohaterów i zbyt leniwa akcja. Dla mnie jednak jest to książka naiwna, napisana odtwórczym językiem i nie zachęcająca do sięgnięcia po kolejne tomy. Niestety, serial zrealizowano zdecydowanie lepiej, przez co widać, iż literacki pierwowzór mógł być dużo lepszy.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz