Filmy oparte na „prawdziwych wydarzeniach” przeważnie budzą w nas lekkie uczucie politowania. Wszyscy już znamy te bajeczki. „Prawdziwe wydarzenia”, które tak naprawdę nigdy nie miały miejsca, są niczym więcej jak tylko miejską legendą, nie mającą nawet pokrycia w faktach i wykorzystywaną przez rodziców do straszenia swoich pociech. Albo po prostu wzięto z kilku różnych historyjek parę najciekawszych momentów i stworzono film. W tym wypadku jednak „prawdziwe wydarzenia” są... prawdziwe. Z wyjątkiem tych po egzekucji…
Mieszkańcy bogobojnego miasteczka Amarillo w Teksasie żyją procesem Johnny'ego Franka Garretta, którego oskarżono o brutalne zgwałcenie i zamordowanie niewinnej zakonnicy, siostry Tadei Benz. Tego degenerata, ćpuna i niebezpiecznego osobnika, jak twierdzi prokurator okręgowy Danny Hill, należy skazać na śmierć, aby biedne społeczeństwo nie bało się. I wszystko idzie po myśli przedstawiciela prawa, ława przysięgłych zgadza się, że ktoś tak niebezpieczny nie ma prawa żyć i skazuje go na śmierć, chociaż chłopak upiera się, że jest niewinny. Wszyscy jednak chcą jego śmierci, a chwilę przed wpompowaniem w jego żyły zabójczego zastrzyku informuje on zebranych, że wkrótce spotka się z tymi, którzy go niesłusznie skazali. Chwilę potem jednak Franky umiera, a wraz z nim strach, jaki otaczał mieszkańców Amarillo. Jednak tydzień później w tajemniczych okolicznościach śmierć ponoszą ci, którzy przyczynili się do jego skazania. Czyżby klątwa niewinnego zaczęła zbierać swoje żniwa?