Oblężenie

2 minuty czytania

"Oblężenie" jest drugim tomem cyklu pt. "Powrót Arcymagów", naturalnym jest więc, że nie ma sensu jej czytać, nie zaczynając od części pierwszej. W poprzednim tomie pt. "Wezwanie", autor odkrywał okoliczności przyzwania Pomroku oraz początek inwazji faerimmów. Jednak historia skupiała się na niewielkiej grupce, mającej – rzekomo ze wsparciem Melegaunta – ocalić Toril za pomocą pradawnego artefaktu. Historia poprzedniej części kończy się dokładnie w momencie, gdy ów artefakt wzywa Pomrok – legendarne zaginione miasto Netherilu. Podręczniki "Zapomnianych Krain" nazywają ten czas Rokiem Dzikiej Magii, dlatego po więcej szczegółów odsyłam naturalnie do nich.

Galaeronowi i jego drużynie, jak już wspomniałam, udało się wezwać jedyny ratunek przed uwolnionymi faerimmami. Niestety nie obyło się bez ofiar. Tymczasem, podczas ich wyprawy, pradawne bestie oblężyły Evereskę, niszcząc wspaniałe lasy dookoła i przesłaniając niebo ciemnymi, ciężkimi chmurami, dodatkowo odcinając również wszelką komunikację z ostatnią elfią przystanią w Krainach. Sytuacja jest tak dramatyczna, iż wydaje się, że dni Krain zostały policzone, a wszelkie próby walki są tylko przedłużaniem agonii...

...a z całą pewnością agonii czytelnika, bowiem pierwsza połowa książki to istny chaos, doprawiony postaciami znanymi z innych książek Denninga. Fabuła przeskakuje z miejsca na miejsce, z wątku do wątku, gdy autor próbuje opisać sytuację w całej zachodniej części Krain. Można by spekulować, czy skrótowość tego opisu wynikała z braku pomysłu, czy była przesadnie rozwiniętym opisem tła do przygód Galaerona. Niemniej gratuluję każdemu, kto bez problemów połapał się w początku książki – dla mnie to było wyzwanie. Na szczęście później było już lepiej: fabuła się wyklarowała, akcja zwolniła, nawet opisy nabrały przejrzystości. Niestety to chyba jedyny plus tej książki.

W kwestii postaci niewiele zmieniło się od poprzedniego tomu. Największą i najgorszą stratą dla całej serii jest zdecydowanie utrata Melegaunta – jednego z ciekawszych bohaterów. Denning postanowił pozostawić czytelnika z przeżywającym wewnętrzne (i bardzo infantylne momentami) rozterki moralne Galaeronem i całą resztą zdecydowanie przejaskrawionych postaci. Podobny zabieg zresztą spotkał fabułę – wszystko jest pokolorowane wyraźnymi i jednoznacznymi kolorami, w dodatku szyte grubą nicią.

Chociaż naprawdę chciałam, nie mogłam się przekonać do tej książki. A jedyne co zasługuje na oklaski, to klimat na miarę epickości "Zapomnianych Krain" oraz w miarę ciekawe zakończenie. Jednak to bardzo niewiele jak na 320 stron powieści i przyznam, że naprawdę na siłę wyszukane. Polecić mogę jedynie największym i najbardziej zatwardziałym fanom "Krain".

Ocena Game Exe
2
Ocena użytkowników
-- Średnia z 0 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...