Po lekturze „Pokoju światów” Pawła Majki miałam mieszane uczucia. Autor stworzył powieść, która zachwyciła krytyków, ale moim zdaniem brakowało w niej tego czegoś. Iskry sprawiającej, że niezależnie od obowiązków czy późnej pory chcemy czytać dalej i dowiedzieć się więcej, niemalże chłonąć opowieść. Postanowiłam jednak dać autorowi drugą szansę i muszę przyznać, że „Niebiańskie pastwiska” wyszły mu lepiej.
We wszechświecie kończy się największa z dotychczasowych wojen, ale nie oznacza to, że zapanował spokój. Dopiero teraz zaczyna się prawdziwa, bezlitosna walka o władzę oraz dominację w ukształtowanej na nowo, odradzającej się rzeczywistości. Co więcej, mimo że ludzie zadbali o to, by ich los po śmierci był pewny, nadal są przywiązani do życia, a trafienie do domu konkretnego boga wcale nie zapewnia im spokoju. Prawdziwa gra dopiero się rozpoczyna, a to, co działo się na wojnie, to przy tym dziecinna igraszka.
Do „Pokoju światów” miałam trochę uwag, ale nie zmienia to faktu, że Paweł Majka charakteryzuje się rzadką umiejętnością przekazywania czytelnikom literackich oraz kulturowych odniesień pod płaszczykiem literatury czysto rozrywkowej. Tym razem dostaliśmy od niego analizę specyfiki wojny, o czym pisał wcześniej chociażby Roger Caillois. Wojna stanowi bowiem od wieków czas mobilizacji i integracji. Jest nawet podstawą istnienia cywilizacji, zmuszonej do zmian oraz odrodzenia, ustalenia nowego porządku. Polski autor wykorzystał jednak wojnę jedynie jako pretekst do ukazania tego, co dzieje się później. Co ciekawe, mamy tutaj trochę wojnę-niewojnę, gdyż niby trwają walki i spory, ale daleko im do prostego: „biegniemy z karabinem na wroga”. Paweł Majka przedstawia nam raczej festiwal spisków, układów oraz sporów, w których i tak zawsze chodzi o władzę oraz o to, żeby więcej ugrać dla siebie. Przy okazji możemy zaobserwować kolejne, odwieczne ludzkie cechy, a mianowicie pragnienie władzy i wiecznego życia. Gdzie by nas nie umieścić i jakich by kontraktów pośmiertnych nie stworzyć, ludzie i tak pozostaną tylko ludźmi. Ułomnymi, kłótliwymi istotami, pragnącymi żyć jak najdłużej, na wysokim poziomie, no i z możliwością decydowania nie tylko o własnym losie, ale też kształcie rzeczywistości.
„Niebiańskie pastwiska” to niebanalna powieść, w której ciekawa, choć zawiła fabuła łączy się ze spostrzeżeniami natury egzystencjalnej. Można przeczytać ją tylko dla rozrywki, choć uprzedzam, że należy się przy tym skupić i dać porwać historii, inaczej wielość wątków oraz postaci nas przytłoczy. Jednak najwięcej skorzystamy wtedy, kiedy skupimy się na poruszanych w powieści problemach, nawet jeśli narzucające się pod wpływem lektury wnioski nie będą należały do najprzyjemniejszych. Najsłabszym punktem utworu jest dla mnie początkowy fragment, gdzie pisarz opisuje wojnę, po której zakończeniu rozgrywa się najważniejsza część akcji. Miałam nawet wrażenie, że Paweł Majka musi przebrnąć przez opis działań wojennych, żeby osadzić w czasie rzeczywistą akcję, zbudować dla niej odpowiedni kontekst. Nie zmienia to jednak faktu, że całość wypada bardzo dobrze.
„Niebiańskie pastwiska” nie są powieścią doskonałą, ale na pewno potwierdzają kunszt autora oraz jego talent do ukazywania ludzkiej natury bez upiększeń. Utwór zmusi do myślenia, postawi przed czytelnikiem pytania, które już wcześniej gdzieś mu się pewnie obiły o uszy, a co najważniejsze pozwoli na poznanie kolejnej ciekawej historii. Mam tylko nadzieję, że nigdy nie zostanie lekturą szkolną, gdyż mnogość występujących w nim postaci i wątków będzie wówczas uczniowskim koszmarem i idealnym materiałem do ułożenia miliardów trudnych pytań z treści. Dodatkowo, powieść Pawła Majki bardzo dobrze prezentuje się na półce dzięki przepięknej okładce stworzonej przez Tomasza Marońskiego.
Nie wiem, czy autor ma szansę namieszać na polskim rynku wydawniczym, ale na pewno warto zapamiętać to nazwisko. Odnoszę wrażenie, że jeszcze nas czymś zaskoczy.
Dziękujemy wydawnictwu Rebis za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Dodaj komentarz