W "Mushishi" motywy fantastyczne służą do przedstawienia spokojnych, wręcz wyciszających historii. Nie oznacza to braku emocji czy dramatycznego rozwoju wydarzeń. Po prostu nastrój mangi jest... upajający.
Pierwszy tom składa się z pięciu opowieści. W ostatniej pojawiają się pewne nawiązania do poprzednich, ale główne sprawy za każdym razem są inne. Bohaterem jest tytułowy mężczyzna o imieniu Ginko, który zajmuje się badaniem mushi: dziwnych stworzeń mieszających w życiu zwykłych ludzi. Bywa, że sprowadzają bardzo duże niebezpieczeństwo.
Na każdym kroku czuć obcowanie z japońską kulturą, w czasach które jednak trudno określić – bliskie średniowiecza? Na pewno w otoczeniu pojawia się sporo przyrody, a do jej elementów przynależą zagadkowe mushi. Są różne rodzaje tych istot, więc ich oddziaływanie na ludzi także nie jest identyczne. One od początku budują tajemniczość świata. Stanowią jego stały motyw fantastyczny, wprowadzający baśniowość. Intrygują swoim zachowaniem, tworzą zagrożenie, dzięki któremu główny bohater może się wykazać.
Mushishi to również zagadka. Poza tym, że ma dużą wiedzę i potrafi znaleźć sposób na rozwiązanie problemu z mushi, nie wiemy o nim zbyt wiele. To człowiek, który wydaje się pochodzić znikąd, wędrowiec wcale nie mniej tajemniczy od obiektu własnych badań. Czytelnik wierzy w jego profesjonalizm, przejawiający się spokojem nawet w – wydaje się – beznadziejnych sytuacjach. Mimo to protagonista czasem się myli i chyba skrywa tragiczną przeszłość. To imponująca i zarazem fascynująca postać, dająca wrażenie bezpieczeństwa i rzadko lekko żartująca.
Historie, zaraz po rozpoczęciu, budzą zaciekawienie dzięki swojej wyjątkowości. Yuki Urushibara tworzy nieszablonowe wątki, które mają wymiar lokalny albo ich konsekwencje ograniczają się tylko do osób, których dotyczy dany problem. W ten sposób są bardziej angażujące, jakby intymne. Mushi wszak zaburzają codzienne życie zwykłych ludzi (za jednym wyjątkiem), a żeby pomóc pokrzywdzonym, bohater również musi naruszyć ich prywatność.
Najlepszą opowieścią okazała się "Poduchowa ścieżyna", enigmatyczna, mocno przesiąknięta senną atmosferą i zapewniająca sporo emocji. Również "Promień powieki" zapada w pamięć, zwłaszcza że dotyczy dzieci, a rysunek przedstawiający dziwną przypadłość (skutkującą utratą wzroku) wygląda dość strasznie. Zresztą trzeba przyznać, że fantastyczne szczegóły, takie jak widzenie drugim okiem, są podawane przekonująco i również odpowiadają za niepokojący nastrój. Co do ilustracji jeszcze – są proste, lecz ta prostota pasuje, w końcu postacie, którym pomaga bohater, to zwykli ludzie, mieszkający gdzieś na uboczu albo w wiosce.
"Mushishi" to nietuzinkowa pozycja wśród komiksów. Dopracowana fabularnie, ale pozbawiona sztucznej efektowności. Łącząca niezwykłość sytuacji ze zwykłością postaci i ich życia. To jakby jednocześnie przyziemne i nieprzyziemne fantasy. Spokojna rozrywka, która angażuje, ale którą się smakuje – a nie połyka w całości. Przedstawiająca kilka historii, bez głównego wątku (przynajmniej w pierwszym tomie), mimo to interesująca i zachowująca równy poziom.
Dziękujemy wydawnictwu Hanami za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz