Miasto szkła

4 minuty czytania

miasto szkła

Po dwóch dobrych tomach serii „Dary Anioła”, przyszedł czas na trzeci, zatytułowany „Miasto szkła”. Dziś wiemy, że nie jest to zakończenie przygód Clary Fray i jej przyjaciół, ponieważ autorka, Cassandra Clare, na fali popularności cyklu postanowiła napisać kolejne części. Dlatego „Miasto szkła” to z jednej strony zwieńczenie trylogii, ostateczne starcie z Valentinem i podsumowanie dotychczasowych wątków, ale z drugiej co najwyżej półmetek historii, jaką chce nam opowiedzieć utalentowana pisarka.

Valentine zdobył drugi z trzech Darów Anioła. Z tego powodu Clave zwołuje walne zgromadzenie wszystkich aktywnych członków, aby ustalić następne kroki. Zebranie zostanie przeprowadzone w Mieście Szkła, znajdującym się w Idrisie, rodzinnym kraju Nocnych Łowców. Clary jest podekscytowana możliwością ujrzenia Idrisu, ale wybiera się tam również dla trwającej w śpiączce matki – jej jedyną nadzieją jest przebywający w Idrisie czarownik Ragnor Fell. Niestety los, ale także nadopiekuńczy Jace, krzyżują plany Clary, która aby dostać się do Miasta Szkła, musi skorzystać ze swoich nadzwyczajnych mocy. W tym czasie Valentine szykuje się do ostatecznej bitwy, której zapobiec może jedynie uznanie jego władzy w Clave.

Fabuła „Miasta szkła” – w przeciwieństwie do dwóch poprzednich tomów – przyniosła mi zawód. Co prawda Cassandre Clare znowu z pozytywnym skutkiem wciągnęła mnie w świat Nocnych Łowców, ale również rozczarowała jednym z najważniejszych zwrotów akcji, który w założeniach miał być pewnie zaskakujący. Niestety, wskazówki, jakie autorka nam podsyła, ciężko uznać za trudne do rozszyfrowania, przez co „intrygę” odkryłem wcześniej niż powinienem. Najlepsze jednak w tym wszystkim jest to, że naprowadziła mnie na nią główna bohaterka powieści, Clary. W trakcie jednej ze swoich słynnych tyrad słownych wyciągnęła świetne wnioski, które wystarczyło tylko logicznie podsumować... I wyobraźcie sobie moje rozczarowanie, kiedy swoje rozważania skierowała na zły tor. Stwierdziłem, że nigdy nie miałem do czynienia z głupszą bohaterką. Oczywiście, i tak odpowiedź musiała dostać od innej postaci w sposób pozbawiający jakichkolwiek wątpliwości. W końcu nie chcemy, aby musiała zbyt wiele myśleć, prawda?

miasto kości

Kreacja Valentine'a zasługuje na gromkie pochwały, lecz aby w pełni zrozumieć sukces, jaki osiągnęła Cassandra Clare, tworząc głównego antagonistę, trzeba przeczytać całą trylogię „Darów Anioła”. Wtedy poznajemy wszystkie jego brudne sprawki, ale również i kierujące nim intencje. Były Nocny Łowca to z pewnością zła postać, jednak jak się okazuje, tkwią w nim zalążki dobra. Na swój pokrętny sposób kocha matkę Clary, Jocelyn oraz żałuje tego, co zrobił. Cechuje się niezwykłą determinacją, która prowadzi go do przodu i nie każe zastanawiać się głębiej nad swoimi błędami, dlatego zamiast rozpaczać, całkowicie oddaje się realizacji swojego planu, mającego zreformować Clave, aby walczyło z Podziemnymi. Zdaniem Valentine'a, takie postępowanie jest słuszne i całe wrażenie psuje jedynie fakt, iż czytelnik nie ma żadnej szansy na zapoznanie się z jego rozumowaniem, a tym samym być może przyznanie mu racji. Problem tkwi w tym, że Cassandra Clare nie wyjaśniła pobudek, jakie kierowały Valentinem. Czemu uważa Podziemnych za złe istoty? Czyżby miał związane z nimi jakieś nieprzyjemne przeżycia? W którym momencie zszedł na złą drogę? Szkoda, że autorka nie podjęła choćby próby odpowiedzi na te pytania, bo w przeciwnym wypadku mielibyśmy do czynienia z rewelacyjną, niemal doskonałą kreacją antagonisty – a tak to jedynie bardzo dobrą, ponieważ przeszłość głównego wroga bohatera i przyczyny jego postępowania stanowią zbyt ważne elementy, aby można je było pominąć.

miasto kości

W „Mieście szkła” autorka kończy większość rozterek miłosnych głównych postaci. Niestety, zwolennicy nieszczęśliwie zakochanych będą zawiedzeni. Cassandra Clare w dość przewidywalny sposób prowadzi romanse, dochodząc do satysfakcjonującego dla każdego bohatera końca. Ja jednak spodziewałem się tego już rozpoczynając „Miasto kości”, więc nie zostałem bardzo rozczarowany. Jeśli mogę mówić o zawodzie, to tylko w przypadku związku Aleca i Magnusa. Nie dość, że ich uczuciu brakuje solidnych fundamentów, na których miałoby się opierać, ponieważ ich relacje znamy tylko z misternej ilości dialogów, pozwalających określić ich zażyłość raczej na średnim poziomie (powiedziałbym, że są to przyjaciele – nie kochankowie), to jeszcze nie przedstawiono, jak wiadomość o byciu gejem przyjęli rodzice Aleca. Autorka ich zachowanie ujęła jedynie w dwóch krótko opisanych gestach, a raczej wątpię, aby tylko na tym miało się to skończyć. Przecież akceptacja odmienności seksualnej swojego syna nie przychodzi „ot tak”. Są to poważne niedopatrzenia, może Cassandra Clare rozbudowuje ten wątek w kolejnych tomach, jednak fakt faktem, że wpływa to negatywnie na ocenę końcową.

miasto szkła

Pod względem dialogów jest bez zmian – nadal kipią ekspresją, a czytanie kolejnych ripost Jace'a oraz innych postaci gwarantuje niezły ubaw. Jedynie w przypadku rozmów, dotyczących wątku romansowego, brzmią one ckliwie i patetycznie. Ale to może wina mojego nastawienia, ponieważ nie jestem zwolennikiem czytania po raz „enty” o wielkich miłościach nawet po śmierci. Trochę narzekam, ale Cassandrze Clare srogo się te narzekania należą, bo choć „Miasto szkła” to nadal dobra książka, to jednak gdyby załatano jej braki, byłaby lepsza. A przecież autorka ma talent, który udowodniła już w poprzednich dwóch tomach. Trzeci tom przygód Clary Fray nie jest nieprzemyślany – świadczy o tym chociażby pomysł przeniesienia miejsca akcji do Idrisu, który wreszcie możemy podziwiać w całej jego okazałości, i który dostarcza kolejnych ważnych informacji o uniwersum, czyniących je coraz bardziej rozbudowanym oraz ciekawym.

Po raz trzeci więc – polecam. Chociaż Cassandrze Clare nadal brakuje subtelności w tworzeniu intryg, a „Miasto szkła” mogłoby naprowadzać na zły trop zamiast dawać kolejne dobre, łatwe do odkrycia wskazówki w destrukcyjny sposób działające na możliwość zaskoczenia czytelnika zwrotami akcji, to jednak nadal potrafi tworzyć ciekawą, atrakcyjną dla niego fabułę wraz z dynamicznymi i zabawnymi dialogami. Dodając do tego bardzo dobrą kreację antagonisty oraz nowe informacje o świecie spowodowane między innymi przeniesieniem miejsca akcji do Idrisu, otrzymujemy naprawdę dobrą lekturę. Ode mnie „Miasto szkła” dostaje 7 – żałuję, że nie więcej.

Dziękujemy wydawnictwu MAG za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
7
Ocena użytkowników
8.5 Średnia z 2 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...