Overlord, po polsku znany jako Nadzorca (kolejny zły sen tłumacza – podobnie jak Człowiek Iluzja), nie był tak hucznie zapowiadany jak Kasumi: Stolen Memory. Bioware podwinęło ogon z powodu szeroko zakrojonej krytyki poprzedniego dodatku oraz serii wpadek, jakie w międzyczasie ich spotkały. Doświadczenie uczy, że produkty, które przechodzą bez echa, są często znacznie lepsze od tych wydawanych z pompą. Po ukończeniu śmiało mogę powiedzieć, że coś jest w tym stwierdzeniu.
Trailer zapowiadał Overlorda jako walkę ze zbuntowanym VI połączonym z ludzkim umysłem. Podobnie, po napakowanej epiką i wybuchami scence, mówi doktor Archer, nadzorca projektu. Rzekomy ochotnik zbuntował się, aktywował badane w placówce Gethy i próbuje się rozprzestrzenić poza planetę. Zadaniem dzielnego Komandora jest oczywiście naprawa tego, co Cerberus zepsuł, więc Shepard rusza bez dłuższego ociągania się do akcji. Od razu na początku spotkało mnie miłe zaskoczenie – zabrawszy na misję Legiona, otrzymałem kilka linijek dialogu więcej, które od razu dodały smaczku rozgrywce.
W Overlordzie drużyna porusza się za pomocą poduszkowego czołgu M-44 Hammerhead, który wprowadzony został w innym DLC: Project Firewalker (Projekt Hefajstos?). Nawet jeśli gracz nie posiada tego dodatku, czołg i tak będzie dostępny do poruszania się między kolejnymi placówkami bazy. Widoczki na planecie są naprawdę miłe dla oka, co stwierdza samo VI Firewalkera. Od początku poruszania się po korytarzach laboratorium widzimy podążające za nami kamery (które można niszczyć – kolejny smaczek), a każda konsola, której się tkniemy, tworzy twarz, złożoną z zielonych kwadratów, wydającą dziwne wrzaski. Za pierwszym razem byłem zaskoczony i przyjemnie przestraszony – pognałem więc swojego Komandora dalej, chcąc jak najszybciej rozwikłać zagadkę Projektu Overlord, bo o tym, że za całą sprawą kryje się coś więcej niż jest powiedziane, wiadomo niemal od początku. Twórcy pokusili się o dodanie do DLC trochę nowej muzyki, świetnie wpasowującej się w klimat zagrożenia i tajemnicy skrywającej całą bazę.
Ta misja, w przeciwieństwie do tej z Kasumi: Stolen Memory, jest zaprojektowana świetnie; cały czas trzyma w napięciu i niepewności. Z terminali obserwują nas wirtualne oczy, kamery niespiesznie śledzą wszystkie ruchy bohaterów, a komputery co chwilę się buntują i wydają dziwne skrzeki. Nawet eksplorowanie starożytnego Żniwiarza nie było tak emocjonujące, jak spacer po Stacji Vulcan czy Atlas.
Po raz kolejny nie chcę zdradzać szczegółów tego, co dzieje się podczas misji. Starczy rzec, że ostatnie pół godziny przechodziłem z otwartymi ustami i wzrokiem nie mogącym oderwać się od monitora. Śmiem powiedzieć, że zakończenie Overlorda to jedno z najlepszych (jeśli nie najlepsze) zakończeń misji, jakie można spotkać w Mass Effect 2. Jeśli żałowałem pieniędzy wydanych na dodatek wprowadzający Kasumi, tak tutaj chętnie zapłaciłbym nawet nieco więcej, gdybym wiedział, jak wyśmienitymi trzema godzinami (uwzględniając czas na loadingi) uraczą mnie twórcy. Jeśli idzie o polską wersję językową dodatku, odsyłam zainteresowanych do recenzji Stolen Memory, gdzie na temat tłumaczenia bardziej się rozpisałem. Pisząc krótko: solidnie, ale bez polotu.
Jedyne, co stanowiło dla mnie wadę, to brak rozwiniętych wątków pobocznych związanych z całym projektem, a także z tym, że coś może stać się Legionowi. Miałem nadzieję na jakieś fajerwerki, a się przeliczyłem – a szkoda. Mimo tego, to naprawdę małe rozczarowanie w porównaniu do satysfakcji, jaką przyniosło mi przejście Overlorda.
Nie potrafiłbym porównawczo ocenić Nadzorcy i Kasumi: Stolen Memory; jeden jest skrajnie dobry, a drugi zwyczajnie kiepski. Różnią się one jednak przeznaczeniem – Overlord wprowadza nową misję poboczną, Kasumi nową postać, broń i ubiór. To wciąż jednak tylko dodatki. Nie jestem przekonany co do faktu, czy aby na pewno jest sens wydawania kilku euro tylko po to, by móc nacieszyć się świetną grą dłużej – zwłaszcza, jeśli okazuje się, że pieniążki na dobrą sprawę wyrzuciliśmy w błoto. Takie wrażenie mam teraz; przeszedłem oba DLC, prawie kończę przechodzić ME 2 po raz drugi i czuję straszny niedosyt. Cóż, pozostaje chyba tylko czekać na kolejne DLC, no i trzecią, ostatnią część przygód Komandora Sheparda.
Plusy
- Fabuła!
- Zakończenie!
- Atmosfera tajemnicy
- Świetnie dobrana muzyka
- Zielone kwadraty tworzące skrzeczącą twarz
Minusy
- Brak dobrych wątków pobocznych
- Za krótki
Komentarze
Dodaj komentarz