Martwy i nieobecny

4 minuty czytania

Serial "Czysta Krew", który cieszy się ogromną popularnością, tylko w pewnym stopniu opiera się na książkach, podążając powoli własną ścieżką. Jednak u jego podstaw znajduje się seria powieści Charlaine Harris, której już dziesiąty tom, "Martwy i nieobecny", trafił w moje ręce. W co tym razem wplątała się Sookie?

Chociaż to kolejna książka z serii, to każda prezentuje właściwie osobną historię. Tym razem również zaczyna się nieciekawie dla panny Stackhouse. Zmiennokształtni ujawniają się światu tak, jak niegdyś mieszkańcy naszego globu zostali uświadomieni, że wampiry wcale nie są mitem znanym z książek czy filmów. Sytuacja jest jednak dużo bardziej skomplikowana niż w przypadku nieumarłych, bowiem łaki do tej pory żyły wśród ludzi, udając normalne żony, mężów, sąsiadów, a nawet gwiazdy sportu czy telewizji. Wydaje się zatem, że zabicie Crystal, żony brata głównej bohaterki, związane jest z tym, że dziewczyna była pumołakiem, czyli odmieńcem, na którego krzywo patrzyć mogą nie tylko członkowie Bractwa Słońca. Oskarżenia początkowo kierowane są w stronę Jasona, jednak Sookie, która ponownie jest narratorem całej powieści, ma wystarczająco dużo własnych problemów, aby jeszcze przejmować się bratem, na którego wciąż jest obrażona za wcześniejsze przewinienia.

Charlaine Harris stara się wszystko w dużym skrócie przypomnieć, przez co czytelnik, który zetknął się z tą serią pierwszy raz, nie czuje się tak mocno zagubiony. Ubrane jest to głównie w przemyślenia Sookie, która po rozlicznych przejściach i romansach nie jest już tą samą, zwyczajną barmanką. Tym sposobem ponownie poznajemy wszystkie wydarzenia z tylko jednej perspektywy, która – patrząc na związek bohaterki z wampirem – pozbawiona jest obiektywizmu. Skromne urywki programów telewizyjnych i gazet to za mało, by w pełni pokazać, jak wielkiej próbie poddawani są zwyczajni ludzie. Chociaż przywykli już do wampirzej obecności, to kolejne odkrycie wcale nie jest przyjmowane z większą dozą tolerancji. Dobrze, że autorka próbowała, chociaż w skromnym zakresie, pokazać ludzkie relacje. Zmiennokształtni są silniejsi, szybsi, tak więc czy ich rekordy w sporcie nadal powinny się liczyć? Co z tymi, którzy mają przedstawicieli wilkołaków w rodzinie, a nie byli tego świadomi? Te proste z pozoru pytania, które zadawać będą sobie ludzie, to niestety dość powierzchowne pokazanie problemu akceptacji właściwie nowego gatunku, który w przeciwieństwie do zawsze trzymających się na uboczu wampirów, tak mocno wrósł w ludzkość, że wydaje się niemożliwym jego całkowite odseparowanie.

Pokazanie świata oczami Sookie, podobnie jak w poprzednich tomach serii, pozwala nam na poznanie rożnych wątpliwości targających główną bohaterką. Chociaż jest człowiekiem, który pragnie akceptacji i bezpieczeństwa, potrafi czytać w ludzkich umysłach, co życia jej wcale nie ułatwia. Harris słusznie nie epatuje darem bohaterki, przez co połowa książki nie jest jedynie zapisem cudzych tajemnic i nigdy niewypowiedzianych pragnień. Z drugiej strony, ciężko jest właściwie ocenić postacie poboczne. W przeciwieństwie do wspominanego we wstępie serialu, książkowe odpowiedniki są jedynie dodatkiem. Niby pewne kawałki ich przeszłości znajdują się i w tym tomie, jednak trudno mówić o jakiejś poprawie w tej dziedzinie. Ten sam problem dotyczy Bon Temps. Miasteczko w tej części jest jedynie tłem, jakby autorka postanowiła oszczędzić większych problemów tutejszym mieszkańcom.

Trudno się do stylu Harris przyczepić. Sookie spod jej pióra jest dziewczyną po przejściach, która pragnie często po prostu przeżyć spokojny dzień i wyspać się bez strachu we własnym łóżku. To kobieta, która nie rozumie w pełni swojego pociągu do Erica, ale zarazem ma zwyczajne, ludzkie potrzeby. Nie jest przy tym, jak jej serialowy odpowiednik, tak przesadnie cnotliwa i grzeczna. Problemem jest swego rodzaju poprawność książki. Nie chodzi mi przy tym o to, że pozycję tę polecić można także młodszym czytelnikom, gdyż autorka zadbała o opis sceny erotycznej w stopniu, który nie pozwala "Martwego i nieobecnego" wręczyć nastoletniej siostrze, ale o to, że każdy tom właściwie jest powieleniem poprzedniego. Bez względu na to, która część serii wpadnie w nasze ręce, jesteśmy uczestnikami podobnych zdarzeń. Ktoś koniecznie czyha na życie Sookie, jakby dziewczyna była najniebezpieczniejszą kobietą w okolicy pełnej wróżek, wampirów i wilkołaków. Chłoniemy każdy taki tom i w pewnym momencie nie zauważamy, że dana książka w chronologii serii jest już piąta czy ósma. Nie powinno się ganić autora za to, że jego dzieło jest schludnie i logicznie napisane, jednak brak czegoś, co nas zaskoczy, szybko rzuca się w oczy i w pewnym momencie spada sprzedaż, bo ludzie oczekują czegoś świeżego. Nie spodobała mi się też końcówka, która okazała się nudna i nastawiona na jedno, mało efektowne starcie.

Polskie wydanie zawiera okładkę pasującą do poprzednich tomów. Nieco ascetyczny obrazek mógłby zdobić dowolną część serii. Dużo bardziej razi sam tytuł, będący dość swobodnym tłumaczeniem angielskiego "Dead and Gone". W samym tekście błędów się nie dopatrzyłem, jednak dość skromna liczba stron (raptem 365) i całkiem duża czcionka to znane zabiegi, które mają sprawić, że polski wydawca słusznie woła aż 35 PLN za tę pozycję.

Podsumowując, "Martwy i nieobecny" to godna kontynuacja serii, jednak podobieństwo do poprzednich tomów coraz mocniej daje się przygodom Sookie we znaki. Ta poprawnie napisana książka spodoba się zwłaszcza kobietom, które docenią umieszczenie w roli narratorki przedstawicielki płci pięknej. Zabieg ten, wykorzystywany od samego początku, jest jednak bronią obosieczną, przez co cierpi świat i postacie z drugiego, jak i trzeciego planu. Chociaż lekturę czyta się lekko i bez przymusu, to wtórność odciska piętno tak na samej powieści, jak i na końcowej ocenie.

Dziękujemy wydawnictwu MAG za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
6
Ocena użytkowników
9.5 Średnia z 1 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...