Lare-i-t'ae

3 minuty czytania

High fantasy cechuje się tym, że rozgrywa się w rozbudowanym świecie, o długiej historii przepełnionej polityką, bitwami i innymi ważnymi wydarzeniami, które w niepośledni sposób wpłynęły na obecny kształt opisywanej krainy. Do najsłynniejszych twórców tego podgatunku literackiego zalicza się J.R.R. Tolkiena, C.S. Lewisa czy naszego rodzimego Andrzeja Sapkowskiego, lecz wielu innych autorów próbuje kreować własne rozwinięte uniwersa, czego częstym efektem jest dość płytki bądź mało intrygujący świat. Takiej próby podjęła się także Eleonora Ratkiewicz, rosyjska autorka, znana bardziej na wschodzie niż w naszym kraju za sprawą cyklu "Деревянный меч" (pol. Drewniany Miecz) czy "Наёмник мёртвых богов" (pol. Najemnik Martwych Bogów), tworząc wpierw "Tae Ekkejr!" oraz ostatnio wydany przez Fabrykę Słów "Lare-i-t'ae".

Książka kontynuuje historię z poprzedniego tomu. Enneari, przedstawiciel Doliny Elfów, wybiera się w misję dyplomatyczną do Najlissu, królestwa władanego przez swego przyjaciela Lermetta. Młody król zwołuje naradę wszystkich ośmiu królestw Sojuszu Nadrzecznego, by omówić sprawę nadchodzącej suszy, która nie tylko zagraża pogranicznym ziemiom, ale również reszcie kontynentu. Jednak niełatwo jest podjąć wspólną decyzję, gdy na drodze stoją ambicja, chciwość czy zadry z przeszłości. Przed Lermettem stoi pierwsze trudne zadanie dla nowokoronowanej głowy, szczególnie że elficki przyjaciel przyjechał w odwiedziny z własną tajną misją.

W przeciwieństwie do "Tae Ekkejr!", będącej powieścią drogi, "Lare-i-t'ae" jest bardziej statyczna, rozgrywając się głównie w murach zamku w stolicy Najlissu. Autorka znacznie skupiła się na politycznym aspekcie, obszernie opisując historyczne powiązania poszczególnych królestw, ich koneksje, gospodarki, zamiary i historię. Przez to akcja książki nie jest może aż tak dynamiczna, lecz wciąż interesująca dla kogoś, kto nie przekłada opisów bitew nad obszernym przedstawianiem intryg i kurtuazji wyższych sfer.

Autorka ma specyficzny styl pisania polegający na obszernym rozpisywaniu się i wtrącaniu przemyśleń poszczególnych postaci w trakcie prowadzonego dialogu. Niektórych czytelników może to irytować, lecz mnie zadowala. Taki zabieg pozwala na lepsze poznanie nie tylko myślenia bohaterów, ale również kultury i obyczajów kraju, który reprezentują. Nieco kołujące może być podwójne nazewnictwo niektórych postaci. Na ten przykład Enneari nazywany jest przez przyjaciół Arienem, co, według elfickich kanonów, jest zdrobnieniem jego imienia. Podobnie jest z Lermettem nazywanym również Lerimem czy Nergi. Wszystko byłoby w porządku, gdyby Ratkiewicz z góry nie zakładała, że czytelnik miał styczność z jej poprzednią książką, "Tae Ekkejr!", gdzie wszystko zostało wyjaśnione. Jednakże znajomość tego tytułu nie jest wcale wymagana, by zrozumieć wydarzenia "Lare-i-t'ae", chociaż znacznie ułatwia odbiór, gdyż z rzadka autorka szerzej wspomina fabułę pierwszego tomu, koncentrując się na półsłówkach. Nagłe wprowadzanie kilkorga postaci o skomplikowanych, obcobrzmiących imionach w jednym momencie również stwarza niemałe zamieszanie. Trochę mi zajęło, zanim w pełni mogłem rozróżnić jednego elfa od drugiego, zapamiętując jego miano.

Książka zawiera również glosariusz, który umożliwia nieco szersze poznanie uniwersum Sojuszu Nadrzecznego. Wyjaśniono tam kilka pojęć i opisano poszczególne królestwa, by pozwolić czytelnikowi na lepsze zrozumienie zachowania ich mieszkańców. Dużą wadą natomiast jest brak jakiejkolwiek mapy bądź ryciny geograficznej, która wielce by się przydała. Zawsze to jakieś urozmaicenie i wsparcie dla wyobraźni odbiorcy przy ogarnianiu politycznych powiązań ośmiu królestw.

"Lare-i-t'ae" nie uniknęło nieco bajkowego patosu. Ewidentnie nakreślone jest, kogo uznaje się za czarny charakter, a kogo za postać pozytywną – bez skali szarości, co całkiem spłyciło w moim mniemaniu fabułę. Pod koniec książki miałem nawet pewną nadzieję, że nie wszystko jeszcze stracone. Że jest cień szansy, by naruszyć tę baśniową konwencję. Niestety, jednak się zawiodłem. Mimo wszystko nie oznacza to, że pozycja ta nie jest przyzwoita. Jest. Jest nawet dobra, lecz nie uznałbym jej za coś bardziej wyjątkowego, gdyż zabrakło mi w niej złożoności historii i postaci, tak nieodzownej w dobrze skonstruowanym uniwersum.

W ostatecznym rozrachunku "Lare-i-t'ae" to niewiele wyróżniający się tytuł spośród całej rzeszy jemu podobnych. Autorka wprowadziła nieco innowacji, jak ciut odmienna kreacja elfickiej rasy, i wykorzystała rozbudowane opisy przemyśleń postaci, lecz to wciąż za mało, by móc konkurować na dość poczytnym rynku high fantasy, gdzie należy wybić się czymś niezwykłym. Książkę mogę polecić tym, którzy zaznajomili się z poprzednią częścią najlisskiego cyklu i uznali ją za wartą uwagi, gdyż, jak już wcześniej wspomniałem, "Lare-i-t'ae" nie zawiera w sobie wielu wyjaśnień minionych wydarzeń, co może wprowadzić niezaznajomionego czytelnika w zakłopotanie.

Dziękujemy wydawnictwu Fabryka Słów za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
6.5
Ocena użytkowników
6.5 Średnia z 1 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...