Współczesny rynek wydawniczy przyzwyczaił nas już do tego, że jeśli ekranizacja książki bądź komiksu dobrze się sprzeda, to można oczekiwać, że pierwowzór doczeka się wznowienia lub wydania na szerszą skalę. Kiedy więc fani produkcji Netflixa pozytywnie ocenili serial, który powstał na podstawie komiksu Charlesa Forsmana, można było oczekiwać, że całkiem niedługo dostaniemy tę historię w jej oryginalnej wersji. Doczekaliśmy się, ale tym razem odbiorcy nie byli aż tak zgodni i komiksowy debiut brytyjskiego twórcy podzielił czytelników. Trudno im się dziwić, bo publikacja rzeczywiście wzbudza zdecydowanie mieszane uczucia.
Na pierwszych stronach komiksu poznajemy Jamesa – chłopaka, który już od małego nie miał poczucia humoru i nie pasował do otoczenia. Jego niezrozumienie dowcipów dorosłych trochę przypomina zdumienie Christophera z "Dziwnego przypadku psa nocną porą" Marka Haddona, ale to skojarzenie szybko się dezaktualizuje, bo "Koniec zXXXanego świata" to pozycja o wiele bardziej mroczna i niepokojąca.
Nastolatek jest pozbawiony uczuć i zdaje się do wszystkiego podchodzić z dystansem, jakby ludzie byli tylko elementami potrzebnymi mu na pewnym etapie życiowej podróży. Na początku tak też traktuje Alyssę – zagubioną dziewczynę z rozbitej rodziny, za wszelką cenę poszukującą kogoś, kto ją zrozumie i pokocha. Z czasem okazuje się jednak, że na swój bardzo pokręcony sposób ta para znajduje właściwą drogę, chociaż łączy się ona z krzywdą wielu ludzi, jakich napotykają na swojej drodze.
"Koniec zXXXanego świata" to opowieść łącząca w sobie elementy powieści młodzieżowej, powieści drogi, dramatu obyczajowego, romansu, kryminału i science fiction. Niemal od razu nasuwa się zatem pytanie, jak autorowi udało się zmieścić tak wielowątkową opowieść w prostej formie o bardzo małej objętości. To właśnie jest minus tej publikacji, ponieważ wielość różnych wątków sprawia, że wszystkie zostały potraktowane po macoszemu. Akcja ukazana jest skokowo, przez co obserwujemy bohaterów w kolejnych, fragmentarycznych scenach, które nie pozwalają nam niestety ani do końca ich zrozumieć, ani się z nimi utożsamiać.
Najciekawszym wątkiem "Końca zXXXanego świata" jest powtarzający się w każdej części motyw komety bądź asteroidy, która nieustannie zbliża się do tego świata i zapowiada jego nieuchronny koniec. Jednak po tym, co mogliśmy przeczytać, raczej trudno żałować zagłady takiej cywilizacji. Ten obraz przypomina także wątek poruszony przez Andrzeja Sapkowskiego w "Wiedźminie", kiedy Ciri trafia do kolejnych światów i jeden z nich opuszcza, myśląc tylko o tym, żeby to nie był nigdy jej świat, w żadnej z czasoprzestrzeni.
Prosty tekst uzupełniają równie schematyczne ilustracje, które sprawiają wrażenie szkiców. Całość jest czarno-biała, a uwaga twórcy koncentruje się niemal wyłącznie na dwójce głównych bohaterów. Rozumiem zamysł, zgodnie z którym czytelnika miała zaintrygować brutalność i bezpośredniość tej opowieści podana w zaskakująco prostej, niemal surowej oprawie, ale nie do końca mnie to przekonuje. Przez to, że całość jest bardzo schematyczna, a chwilami niemal chaotyczna, nie potrafiłam się w tej historii odnaleźć. Można ją przeczytać przy porannej kawie albo podczas jazdy tramwajem w piętnaście, góra dwadzieścia minut i po prostu odłożyć na półkę. Potencjał na pewno był bardzo duży, ale zabrakło mi jakiegoś elementu mocniej przykuwającego uwagę, czegoś dającego "efekt wow", żeby losy Jamesa i Alyssy zostały ze mną na dłużej.
Na koniec warto jeszcze wspomnieć, że wydawnictwo Non Stop Comics stanęło na wysokości zadania, więc polskie wydanie wyróżnia porządna twarda oprawa i bardzo dobrej jakości papier. Nie można mieć też zastrzeżeń co do jakości tłumaczenia oraz edycji tekstu.
Dziękujemy wydawnictwu Non Stop Comics za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz