Został przywołany na Ziemię przez ludzi Hitlera. Jako że Hellboya (jak go nazwano) znaleźli alianci, jego los potoczył się zgoła inaczej niż chcieliby to naziści. Bohater rozpoczął pracę dla Biura Badań Paranormalnych i Obrony, dla którego wykonuje niebezpieczne misje. Żyje wśród ludzi, pomimo wyglądu demona z piekła. Ale czy właśnie takie jest jego przeznaczenie?
Hellboy postępuje tak, jakby gorąco wierzył w sentencję łacińską mówiącą, że każdy jest kowalem swojego losu. Nie lubi, jak ktoś mu mówi, co ma robić, ponieważ chce sam o sobie decydować. Jednak nadal pragnie poznać cel swojego przybycia oraz pochodzenie. Jako bohater doskonale odnajduje się w mrocznych realiach przypominających twórczość Howarda Phillipsa Lovecrafta. Staje naprzeciw przeróżnym istotom ciemności, nieraz potężnym, zbiera cięgi, wścieka się, ale tak czy inaczej – w końcu przeciwstawia się wrogom. Z ironią na ustach, z kamienną ręką, czerwony, silny, wyglądający bardziej na diabła niż anioła stróża.
Z główną postacią wiążą się tajemnice i kwestie apokaliptyczne, a jednocześnie obserwowanie jej w akcji daje dużą radość. Hellboy prowadzi rozmyślenia o tym, co się dzieje, potrafi także wpaść w zdenerwowanie, dlatego w swoich poczynaniach jest tak wyrazisty i paradoksalnie ludzki. To gość z krwi i kości, którego działanie można w pełni zrozumieć, któremu można kibicować. Nie myślcie jednak, że ta seria to młócka – Mike Mignola i John Byrne mieli na nią ciekawszy pomysł, dzięki czemu "Hellboy" stał się klasykiem. Trudno o lepszy moment na zapoznanie się z nim niż nowe wydanie – jego pierwszy tom zawiera "Nasienie zniszczenia" i "Obudzić diabła" uzupełnione licznymi szkicami z komentarzem Mignoli.
Magia "Hellboya" tkwi w świecie, który jest zbudowany na historii i nadnaturalnych motywach. W końcu już sam początek odwołuje się do czasów II wojny światowej, a to tylko wierzchołek góry lodowej. Wątki okultystyczne i ezoteryczne oznaczają dużo zagadkowego mroku – obok nich sięga się do wierzeń starożytnych oraz rozpoznawalnych osobistości, które zapisały się w dziejach ludzkości (jak Hitler czy Elżbieta Batory). Mike Mignola uwielbia "Draculę", co oznacza, że i wampirów nie poskąpił swoim czytelnikom.
Nagromadzenie fantastycznych istot wraz z odnoszeniem się do rzeczywistych zdarzeń i postaci skutkuje bogatym uniwersum, skrywającym wiele atrakcji i przyciągającym enigmatyczną naturą. Wrogowie pojawiający się w obu opowieściach są wyraźnie przesiąknięci złem, zaś ich plany to duże zagrożenie dla rodzaju ludzkiego. Każdy ma porządnie zarysowaną charakterystykę oraz cechuje się szaleństwem i pewnością siebie. Hellboyowi w walce z nimi pomaga paru agentów z BBPO z lekko nakreślonymi sylwetkami i – nie ukrywajmy – mniejszymi szansami na przeżycie.
"Nasienie zniszczenia" i "Obudzić diabła" to opowieści z knującymi antagonistami, lekką dozą tragiczności oraz narastającymi pytaniami o pochodzenie Hellboya. Łączą się w jedną historię grozy, która jest ciekawym i obiecującym początkiem losów tytułowego bohatera. Rozbudowana mitologia świata komplikuje scenariusz, sprawiając, że komiks okazuje się pozycją z najwyższej półki – pozycją wyjątkową. Kluczowe znaczenie mają ilustracje Mike'a Mignoli, przemawiające do wyobraźni swoją prostotą i majestatycznością. Minimalistyczna kolorystyka, stawiająca za cel użycie niewielkiej liczby barw (zazwyczaj wyróżniają się dwa-trzy kolory), stanowi ich znakomite dopełnienie.
Pierwszy tom nowego wydania "Hellboya" to komiks zarówno dla oddanych fanów serii, jak i nowych czytelników spragnionych mrocznej fantastyki na wzór opowiadań Lovecrafta. Ci pierwsi docenią ekskluzywną edycję zawierającą opatrzone komentarzem szkice Mignoli, a przy okazji wrócą do lubianego świata. Drudzy natomiast będą mogli po raz pierwszy skosztować historii Hellboya, nie wiedząc jeszcze, jakie niespodzianki na nich czekają. Nie ma żadnych wątpliwości, że z tym dziełem, które już na stałe weszło do kultury (i z tej kultury również czerpie), koniecznie należy się zapoznać. I w przypadku bardzo prawdopodobnego zachwytu kontynuować czytanie, sięgając po następne części.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz