Lone Sloane: Gail, Chaos

2 minuty czytania

lone sloane: gail. chaos

Egmont przywitał nowy rok wieloma premierami, wśród których znalazł się trzeci już komiks o przygodach kosmicznego awanturnika – Lone Sloane'a. I po raz kolejny są to przygody, które koniecznie trzeba poznać.

W przeciwieństwie do poprzedniego albumu, "Lone Sloane – Gail, Chaos" zawiera jedynie dwie opowieści. Na pierwszy plan wyeksponowano walkę, jaką protagonista toczy z imperatorem Shaanem. Pirat wpierw trafia do galaktycznego więzienia, w którym (a jakże) dochodzi do buntu, zaś w drugiej części tomu następuje ostateczna konfrontacja z arcywrogiem.

Zapoznanie się z powyższym opisem zapewne nie powoduje nagłej chęci wysupłania z portfela drobniaków celem zakupu omawianego komiksu, aczkolwiek w praktyce jest o niebo lepiej. Ostatnie spotkanie z Lone Sloane'em było przede wszystkim znacznie mniej przystępne. Należy przy tym pamiętać, że składały się na nie nieco obszerniejsze opowieści oraz kilka krótszych form, co nie wpływało pozytywnie na przejrzystość całości. Skupienie się na dwóch dłuższych przygodach znacząco ułatwiło odbiór dzieła Philippe'a Druilleta.

Na odbiór opowieści wyraźnie wpływa sposób narracji. Z jednej strony jest on archaiczny ze względu na ilość informacji, jaką dowiadujemy się z prologów do obu opowiadań oraz didaskaliów. Z drugiej – ten staroszkolny klimat potrafi oczarować i – krótko mówiąc – pasuje do albumu, w którym pierwsze skrzypce odgrywa zaprezentowany świat. Przyszłość rzadko kiedy bywa tak nieprzyjazna dla gatunku ludzkiego jak w wydaniu Druilleta. Jakby tego było mało, francuski twórca nie objaśnia czytelnikowi przedstawionej rzeczywistości, lecz zaprasza go do niej, zmuszając do wydzierania strzępów informacji i kreacji własnych wyobrażeń. Niedopowiedzenia stanowią siłę komiksu – to dzięki nim niesamowite twory Druilleta są tak intrygujące, nawet mimo niezbyt rozbudowanej warstwy fabularnej.

lone sloane: gail. chaoslone sloane: gail. chaos

U podstaw sukcesu i ponadczasowości "Lone Sloane'a" stoją przede wszystkim wizualizacje Druilleta, częstokroć przypominające majaki szaleńca. Wielokrotnie rezygnuje on ze standardowego podziału plansz na kadry, prezentując ogromne i zachwycające prace pełne detali, spośród których część pochłania obie strony i wymaga od czytelnika obrócenia albumu celem obejrzenia całości zgodnie z zamysłem twórcy. Druillet wykazał się także ekspozycją na rysunkach, ponieważ część większych obrazów tworzy interesującą iluzję, jakby czytelnik znajdował się w miejscu wydarzeń.

Druillet w najwyższej formie – tymi oto słowami najtrafniej wypada skwitować album "Lone Sloane – Gail, Chaos". Fenomenalne grafiki i mroczny, pełen niedopowiedzeń świat mają niezwykłą moc przyciągania, której zasmakować powinien każdy fan powieści graficznych.

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
8.5
Ocena użytkowników
8.5 Średnia z 1 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...