Thunderbolts: Czerwony Postrach

3 minuty czytania

thunderbolts, czerwony postrach, marvel, komiks

"Bez Pardonu", pomimo ciekawego wyjściowego pomysłu, okazało się tworem absolutnie pokracznym. Bardzo słabe grafiki współgrały z miałką, przewidywalną i w wielu momentach nieprzemyślaną fabułą, a kreacja postaci właściwie nie istniała. Czy drugi tom pt. "Czerwony Postrach" jest lepszy?

Z Kata Jayi skradziono broń na tyle potężną, iż jej mający skłonności do terroryzmu właściciel jest w stanie wystawić do boju osobistą gwardię. Mowa o robotach Crimson Dynamo, zasilanych za pomocą energii gamma. Na tym jednak nie koniec, ponieważ członkowie zespołu – z Venomem na czele – w końcu zaczynają burzyć się przeciw dowódcy grupy, generałowi Rossowi, który niezbyt chętnie dzieli się z towarzyszami swoją wiedzą, nawet gdy chodzi o cel misji. Zagrożenie ludzkości plus skłócona grupa potencjalnych jej zbawicieli, mających swoje na sumieniu, brzmi jak solidny zamysł historii ukierunkowanej na akcję. I tak też w istocie jest.

Daniel Way tym razem poprowadził fabułę lepiej niż przy okazji pierwszego tomu. Co prawda w pamięci wciąż pozostaje niesmak po pozbawionym logiki werbunku Deadpoola, Elektry, Punishera i Venoma, ale już ich zaprezentowanie jako zespołu targanego wątpliwościami co do osoby przywódcy (Rossa) pozwala zapoznać się z postaciami w większym stopniu, niż miało to miejsce wcześniej. Dalej historię przeplata kilka zwrotów akcji, dynamicznych scen i nawet lekkich nutek szpiegostwa. Co prawda wszystko to zostało już niejednokrotnie ograne przez popkulturę i mamy do czynienia z odgrzewanym kotletem, ale to i tak lepsze od poprzednio zaserwowanych nam popłuczyn. Brak oryginalności nie jest dużym problemem, o ile całość zostanie sprawnie zrealizowana. Dokładnie tak się dzieje w "Czerwonym Postrachu". Komiks nie traci walorów i przez długi czas losy Thunderbolts są całkiem ciekawe, szkoda tylko, że w ostatnim z sześciu wchodzących w skład albumu zeszytów wszystko wraca do miernego poziomu z poprzedniego tomu. Dzieje się tak za sprawą niezrozumiałej decyzji, w myśl której rolę scenarzysty akurat w ostatnim(!) z nich przejął Charles Soule. Efekt? Tragiczny. Wcześniejsza część albumu zapracowała sobie na miano przyzwoitej, wartej uwagi dla fanów "bohaterskich" komiksów, ale końcówkę trudno nazwać inaczej niż wypadkiem przy pracy. Jedna z postaci nagle dominuje wszystkich, nie tylko wrogów, ale i przyjaciół, w taki sposób, iż czytelnik, kończąc lekturę, pozostanie z kotłującym się w głowie pytaniem – "Po co to wszystko było? Czy naprawdę nie mógł załatwić sprawy indywidualnie o wiele wcześniej?". Rozwiązanie akcji jest do tego stopnia bezsensowne, że można się zastanawiać nad ideą formowania drużyny i angażowania w misję tylu osób. Naprawdę szkoda, że niezłe wrażenie zostało zatarte przez nieudolny finał.

thunderbolts, czerwony postrach, marvel, komiks

Jest jeszcze jeden powód, dla którego nie można mówić o udanym zwieńczeniu komiksu. Otóż przy pięciu zeszytach Daniela Waya wspierał graficznie Phil Noto, nie po raz pierwszy pracujący nad dziełami Marvela, zaś w ostatniej części zostaje wymieniony nie tylko scenarzysta, ale i ilustrator. Niestety, ale Dillon odpowiedzialny za pierwszy tom powraca i ponownie raczy odbiorcę w najlepszym wypadku przeciętną, a miejscami brzydką kreską, pozbawioną detali i właściwie jakiegokolwiek tła dla poczynań członków Thunderbolts. Tym większa szkoda, że Phil Noto nie dokończył dzieła, ponieważ jego prace, choć dalekie od ideału, stały na wyższym poziomie.

Niesmak po słabym starcie serii został przyćmiony dobrą kontynuacją, która niestety w końcówce obnaża wszystkie wady. Ilustracje Dillona naprawdę bardzo trudno nazwać udanymi, a zmiana scenarzysty w ostatnim zeszycie okazała się precyzyjnym strzałem w stopę. Zdawało się, że Thunderbolts złapią jeszcze wiatr w żagle, lecz drugi tom kończy się w sposób absolutnie nie napawający optymizmem.

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
5
Ocena użytkowników
-- Średnia z 0 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...