Jim Cutlass. Tom 1

2 minuty czytania

jim cutlass

W marcu do westernowych pozycji dołączył pierwszy tom "Jima Cutlassa". Tytułowy bohater to sprytny zawadiaka, a także żołnierz o dobrej renomie, potrafiący tak przyłożyć, jak i strzelić z rewolweru czy poprowadzić śledztwo. Musi poradzić sobie z problemami i wrogami w Nowym Orleanie, gdzie czeka na niego inteligentna kuzynka oraz spadek w postaci majątku ziemskiego.

Komiks miał zadatki na bardzo dobrą przygodę w realiach Dzikiego Zachodu. Najlepiej twórcy poradzili sobie właśnie w przedstawianiu rzeczywistości ze skonfliktowanym społeczeństwem. Pojawia się temat niewolnictwa, są skutki wojny secesyjnej i w tych kwestiach nie ma czarno-białego świata – co nawet trochę zaskakuje. Dla przykładu: czarnoskórzy wyzwoleńcy potrafią być zdolni do odwetowej przemocy, a jankesi też mają swoje za uszami. Co prawda scenarzysta łagodzi niedoskonałości właściwej strony, ale dobrze, że różnicuje zachowania przedstawicieli poszczególnych grup.

Na pozostałych polach "Jim Cutlass" radzi sobie nie najgorzej, lecz można mu zarzucić wystarczająco, by entuzjazm czytelników trochę opadł. Przede wszystkim w wydarzeniach za dużo wszelakich kłopotów, z których bohater co rusz wychodzi obronną ręką, ale mozolnie wyłania się z nich szersza fabuła. Skutecznie zapełniają tom i przy okazji pozwalają Cutlassowi dowiadywać się nowych rzeczy o planach przeciwników, jednak jest to dosyć pretekstowe. Choć więc elementy akcji w postaci pościgów i potyczek powinny pobudzać fabułę, to bardziej pełnią rolę średnio wyszukanych atrakcji w niespiesznie odkrywanej intrydze.

jim cutlassjim cutlass

To, co świetnie działa w klasyce przygody pt. "Corto Maltese", tu jest przytłumione. W końcu w obu przypadkach mamy sprytnego bohatera – jednak Jim jest mniej interesujący, jego osobowość bazuje głównie na upartości i ładowaniu się w tarapaty, nie wyróżnia się żadną cechą, dzięki której budziłby sympatię. Przeciwnicy są sztampowi, a z pozostałych postaci jedynie kuzynka swoją hardością i zaradnością przykuwa większą uwagę.

Pomimo różnych rysowników album prezentuje mniej więcej stały styl graficzny. To znaczy – akcji towarzyszy dynamizm i dzieje się niemało, a zostaje to należycie ogarnięte nawet przy kilku perspektywach. Otoczenie – wprawnie narysowane, plan dodaje westernowego klimatu, zaś tłumy na kadrach uwiarygadniają i ożywiają miejscowy światek. Poza tym panie mają śliczne twarze, wrogowie krnąbrne, a sam Jim – zaciętą, co w zasadzie oddaje konwencję. Bez spektakularności, bo jednak komiks z lat 90. i z wyważonymi rysunkami, niestrzelający fajerwerkami na lewo i prawo, bardziej klasyczny.

Żeby tak bardziej poruszyć emocjonalnie! Albo by chociaż pokazać atuty klasyki jak w "Corto Malese", serii łączącej interesujące fakty z romantycznym awanturnikiem oraz fabułami z pogranicza snu i jawy. Niestety "Jim Cutlass" tego wszystkiego nie ma i choć raz próbuje wydostać się z przyziemnej, zwyczajnej historii, to jednak za mało, by wybić się na naprawdę dobrego przedstawiciela westernu z przygodami i intrygami. Nieźle, bez błysku.

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
6.5
Ocena użytkowników
6.5 Średnia z 1 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...