"Hyperion" jest jednym z "pewniaków" w serii wydawnictwa MAG, "Artefaktach", ponieważ przeszedł już chrzest bojowy na polskim rynku, na którym został przyjęty bardzo ciepło. Jednak czego innego można było spodziewać się po powieści uważanej za klasyka gatunku science fiction oraz wyróżnionej nagrodami Hugo i Locusa? Nowe wydanie w tłumaczeniu Wojciecha Szypuły, straszące dziwnym osobnikiem na okładce (trochę sugerującym horror...), to okazja przede wszystkim dla czytelników, którzy do tej pory nie mieli styczności ze sztandarowym dziełem Dana Simmonsa. Grzechem byłoby z niej nie skorzystać.
Na tytułową planetę przybywa siedmiu pielgrzymów: Kapłan, Żołnierz, Uczony, Poeta, Kapitan, Detektyw i Konsul. Celem ich stawienia się na Hyperionie są mityczne Grobowce Czasu, które w najbliższym czasie mają odkryć swoje tajemnice. Być może pozwolą też zapobiegnąć nadchodzącej wojnie z Wygnańcami, a najlepiej przechylić szalę korzyści na stronę Hegemonii. Grobowce zamieszkuje potężna istota zwana Dzierzbą – to z nią mają spotkać się pielgrzymi i przedstawić jej swoje prośby. Pragnienie jednego z przybyłych zostanie spełnione, pozostali zaś zginą. Przygotowując się na zetknięcie z Dzierzbą, bohaterowie opowiadają sobie swoje historie. Może dzięki nim odkryją jakąś wskazówkę lub zrozumieją, dlaczego zostali wybrani do pielgrzymki, co zwiększy ich szanse na przetrwanie.
Jeden z atutów "Hyperiona" widać już przed lekturą – Dan Simmons w środku akcji umieścił siódemkę postaci, z których każda trudni się inną profesją, co daje nadzieje na podobnie zróżnicowane osobowości. Rzeczywistość trochę odbiega od moich oczekiwań, przynajmniej na razie, w pierwszym tomie, bowiem bohaterowie nie wykazują się na tyle dużą swobodą, żeby ewentualne różnice ich charakterów mogły wyjść na wierzch. Jednak z pewnością opowiadane przez nich historie są urozmaicone i jednocześnie nie schodzą poniżej pewnego poziomu. Autor wrzuca czytelnika w stworzony przez siebie świat, przedstawia go z różnych perspektyw, cały czas uzupełniając jego wiedzę o nowe informacje oraz rzeźbiąc wielowątkową fabułę. Należy przy tym dodać, że "Hyperion" jest zaledwie (a może aż?) rozbudowanym wstępem do dalszych wydarzeń. Dlatego więcej czytamy o przeszłości protagonistów niż o ich bieżących poczynaniach, a zakończenie jest równocześnie kulminacją i zaproszeniem do lektury następnego tomu.
Tego jednak wymagała chęć jak najdokładniejszego przedstawiania bohaterów "Hyperiona" i zaznajomienia odbiorcy z ich życiem. Opowieści mają odmienne style i też nie koncentrują się na tych samych problemach. Najbardziej podobał mi się rozdział poświęcony Kapłanowi, w którym wiara w Boga ściera się z enigmatycznym kultem Dzierzby. Nieraz towarzyszył mi dreszczyk grozy przy odkrywaniu kolejnych tajemnic oraz obawa o los postaci. Poeta również odznacza się pozytywnie, ujawniając charakterystyczną duszę twórcy, dla którego Słowo ma największą moc. Historia Żołnierza? Początkowo grymasiłem, wieszcząc nudne zmagania wojenne. Tymczasem pisarz ponownie mnie zaskoczył, stawiając także na makabryczne sceny, wprowadzając miłosną tematykę i wcale nie rezygnując z zapoczątkowanej wcześniej zagadkowej atmosfery.
Dlatego "Hyperionowi" nie można odmówić bogactwa wątków, a autorowi zarzucić niedoskonałego prowadzenia ich. Pisarz odnajduje się w poruszających dramatach, relacjach rodzinnych, tworzeniu diabolicznych momentów, kreowaniu politycznych intryg czy prezentacji świata przyszłości. Zawiodła mnie tylko opowieść Detektywa. Dan Simmons umieścił w niej wątek śledztwa, ale brakowało mu napięcia i niespodziewanych zdarzeń. Bardziej przypomina rzemieślniczą robotę niż wciągającą kryminalną sprawę. Z drugiej strony, biorąc pod uwagę obszerność powieści, trudno traktować to jako dotkliwą wadę. Tym bardziej, że "Hyperion" jako całość zahacza o wybitność i jest wzorem dla innych w budowaniu zawiłej fabuły i zaskakiwaniu odkrywanymi sensacjami – choć to przecież dopiero początek serii.
Poza tym "Hyperion" wyróżnia się niezwykłą plastycznością opisów, nieczęsto spotykaną wśród pisarzy science fiction, którzy w dużej mierze wolą zasypywać czytelnika niezrozumiałymi zwrotami i naukowymi nowinkami. U Dana Simmonsa też się pojawią, w końcu akcja została umieszczona w przyszłości, więc życie ludzi uległo zmianie, a technologia poszła do przodu. Ale w odróżnieniu od konkurencji autor w jasny i zrozumiały sposób wykłada co trudniejsze rzeczy, dzięki czemu o zagubieniu i dezorientacji nie może być mowy. Do tego miejsca akcji są bardzo klimatyczne i zróżnicowane. To nie jest tak, że cały czas towarzyszą nam monotonne metropolie, z jakimi zazwyczaj kojarzy się SF. Szczególnie atrakcyjnym obszarem jest Hyperion: z labiryntami, wspomnianymi Grobowcami Czasu (pytanie – przez kogo zbudowanymi?) oraz śmiertelnie niebezpieczną przyrodą.
Książka Dana Simmonsa to tytuł, który powinien wywrzeć świetne wrażenie na każdym czytelniku, o ile ten potrafi docenić warstwę stylistyczną utworu (a tu autor znakomicie zmienia style w zależności od opowiadacza!) oraz wspaniałe, wielowątkowe fabuły. W "Hyperionie" oba aspekty są mocną stroną, a po lekturze pewnie niejeden będzie miał od razu ochotę na "Upadek Hyperiona" będący kontynuacją opowieści. Jest to ten przypadek, gdzie treść sprawia mnóstwo satysfakcji, spokojnie można nadać jej miano "genialnej", a jednocześnie stanowi przykład wyśmienitej, ciekawej rozrywki. Na dodatek książka jest swoistym hołdem dla angielskiego poety, Johna Keatsa, którego fragmenty twórczości są przytaczane przez niektórych bohaterów (na przykład Poetę). Jednym słowem: warto.
Dziękujemy wydawnictwu MAG za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz