Hunted: Kuźnia Demona

4 minuty czytania

"Hunted: Kuźnia Demona" to trzecioosobowa gra akcji z elementami RPG w klimatach dark fantasy, stworzona przez inXile Entertainment, studio założone przez pochodzących z Interplay Briana Fargo i Matthew Findleya. Wydana przez Bethesdę w 2011 roku miała przywrócić do łask zaniedbany gatunek dungeon-crawlerów, ze świeżym dodatkiem elementów takich jak tryb kooperacji czy system osłon. Jak to wyszło? Od razu powiem, że nieźle. Nie rewelacyjnie, ale tragicznie też nie.

hunted: kuźnia demona

W grze wcielamy się w rolę jednego z dwojga najemników – Caddoca i E'lary. Caddoc jest człowiekiem, opanowanym wojownikiem i ekspertem od broni białej, natomiast E'lara to porywcza elfka i przy tym wyśmienita łuczniczka. Dziwna para, ale zgrana. Mają tendencję do wpędzania siebie nawzajem w kłopoty. Tym razem też tak jest, gdy napotykają tajemniczą Seraphine i rozpoczynają długą wędrówkę, w trakcie której spróbują wyjaśnić zagadkę porwań ludzi przez brutalną rasę Wargarów. Przy okazji przerzucą się nawzajem masą docinek, przekleństw i autentycznie zabawnych tekstów, by jakoś umilić sobie podróż, masakrę i szatkowanie wrogów na kawałki. Co zaskakujące, gra ma różne zakończenia zależne od decyzji podjętej w trakcie grania. A zatem warstwa fabularna jest niezła, długa na dzisiejsze standardy oraz usprawiedliwiająca to, co dzieje się na ekranie.

hunted: kuźnia demona

To gra, więc przejdźmy do mięsa (dosłownie i w przenośni), czyli gameplayu. Walka jest dynamiczna, krwawa i satysfakcjonująca. Wrogów możemy zarzynać walcząc z nimi wręcz lub odstrzeliwując im głowy z dystansu. Dana postać nie jest ograniczona do jednej z tych opcji. Caddoc oprócz pały czy buławy ma kuszę, a E'lara poza łukiem ma miecz, ale są to dla nich bronie na wyjątkowe okazje i znacznie lepiej radzą sobie w tym, w czym są wyszkoleni. Gra E'larą jest bardziej satysfakcjonująca, przypomina strzelanki w stylu "Gears of War". Trzeba celować i sprawdzać, czy wrogowie nas nie flankują. Możemy także robić dobry użytek z systemu osłon. Jej różne rodzaje łuków są porównywalne z nowoczesną bronią palną – szybkostrzelny krótki łuk jest niczym karabin maszynowy, a powolny długi łuk – jak karabin snajperski. Gra Caddoc-iem jest trochę nudniejsza, bo po prostu wyklikujemy sekwencję ataków, ewentualnie trochę manewrujemy i unikamy. Sytuację w pewnym stopniu ratują malownicze rozbryzgi krwi i odgłosy umierających wrogów oraz okazjonalne, efektowne finishery, ale twórcy mogli bardziej go dopracować. Jeśli gramy solo, możemy przełączać się między bohaterami za pomocą specjalnych kryształów, które wystarczająco często znajdujemy po drodze. Sztuczna inteligencja komputerowego partnera, choć nie dorównuje żywemu, jest zdumiewająco wysoka w walce i częściej ratowała mi skórę, niż ja jej. Gorzej radzi sobie w rozwiązywaniu rozrzuconych tu i ówdzie zagadek, ale ostatecznie każdą udało się przejść.

hunted: kuźnia demonahunted: kuźnia demona

Oprócz zwykłych ataków, każdy z bohaterów jest wyposażony w indywidualny zestaw umiejętności, które możemy odblokowywać i ulepszać za pomocą znajdywanych po drodze kryształów. Dla Caddoca jest to chociażby furia, zwiększająca obrażenia, albo atak powalający przeciwników. E'lara z kolei ma różne rodzaje strzał, na przykład zamrażające czy wybuchowe. Do tego dochodzi drzewko magii, niestety identyczne dla obojga. Przez większość gry każda z postaci może mieć przy sobie tylko jedną broń główną i jedną poboczną, ale to wystarczy. Broń znajdywana w grze ma losowe statystyki i właściwości. Wszystko jest zaprojektowane tak, by poszczególne umiejętności i cechy broni można było łączyć we współpracy między bohaterami. Przykładem będzie zastosowanie przez Caddoca na grupie wrogów czaru lewitacji, by elfka mogła ich ściągnąć z łuku. Innym może być łączenie zamrażających strzał E'lary z niszczącą siłą broni białej wojownika. Możliwości jest masa, kreatywni ludzie znajdą w tym dużo zabawy.

hunted: kuźnia demona

Osobny akapit poświęcę konstrukcji poziomów. Są one bardzo liniowe z kilkoma wyjątkami i podzielone na części wyraźnie oddzielone od siebie ciężkimi wrotami albo ciasnymi korytarzami. Gdy raz się przejdzie przez takie przejście, nie ma odwrotu, co może frustrować, ale wynagradza to mała ilość ekranów ładowania. W większości wypadków czeka tam na nas grupa wrogów do zabicia, czasem natkniemy się na sekcję z katapultą albo stacjonarną wieżyczkę-kuszę maszynową (genialne!) i odpieramy fale wrogów, innym razem mamy spokój i tylko zwiedzamy. Niektóre z etapów urozmaicono zagadkami, które można rozwiązać dla dodatkowej nagrody w postaci złota i przedmiotów. Złoto wykorzystuje się w Tyglu, edytorze poziomów, w którym możemy w łatwy sposób skonstruować własne wyzwanie i zapełnić je wrogami. Miły dodatek, ale na dłuższą metę może być monotonny.

A co słychać w oprawie audiowizualnej? Zacznę od bardzo udanej części audio. Dźwięki towarzyszące jatce są miłe dla ucha, podobnie jak odgłosy wydawane przez potwory. Aktorzy podkładający głos, wśród nich Lucy Lawless ("Xena", "Spartacus", "Battlestar Galactica"), także sumiennie wywiązali się ze swoich obowiązków. Postacie są dobrze zagrane i brzmią autentycznie. Muzyka jest przyzwoita, żadnych hitów, ale buduje klimat i to się liczy. Trochę gorzej jest z częścią wizualną. Potwory są odpowiednio potworne, z Wargarami, pająkami, minotaurami i innymi maszkarami na czele, ale mogłaby być większa różnorodność w tej materii. Projekty poziomów są bardzo klimatyczne i różnorodne, zwiedzimy bagna, oblężone miasta, starożytne ruiny, klaustrofobiczne korytarze i ogromne jaskinie, ale... Niektóre tekstury kuleją. Bywa, że są zwyczajnie brzydkie, czasem zawodzi oświetlenie. Animacje postaci także można było bardziej doszlifować. Dziwi to, bo gra hula na Unreal Engine III, a przecież wiele gier na tym silniku to prawdziwe perełki graficzne.

hunted: kuźnia demona

Koniec końców gra wypada jako mocny średniak. Walka jest krwawa i satysfakcjonująca, mechanika wystarczająco urozmaicona, warstwa fabularna niezła i postacie charakterystyczne. We współpracy z drugim graczem gra naprawdę rozwija skrzydła i zabawa jest przednia, z kolei rozgrywka z komputerowym towarzyszem nie frustruje. Zawodzi część wizualna, chociaż na plus trzeba poczytać brak monotonii. Teraz, gdy gra już zeszła z ceny, naprawdę warto zgadać się z kumplem/koleżanką i spróbować.

Plusy
  • Kooperacja!
  • fabuła z zaskakującym zakończeniem
  • Świetny voice-acting
  • Krwawa walka
  • Różnorodność i klimat lokacji
Minusy
  • Miejscami brzydkie tekstury
  • Liniowość lokacji
  • Animacje
Ocena Game Exe
7
Ocena użytkowników
8.75 Średnia z 6 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...